Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Tylko dla Polaków

Nie ma wątpliwości, iż "Katyń" to najważniejsza tegoroczna polska produkcja. Już sama tematyka połączona z nazwiskiem reżysera wywołała wielki szum medialny w naszym kraju. Efektem tego są tłumy, jakie zdecydowały się ten film zobaczyć (inna sprawa, że pewnie większość z nich to zmuszeni do wyjścia do kina uczniowie podstawówek, gimnazjów i liceów). Mniejsza z tym, kto i dlaczego na najnowsze dzieło Wajdy poszedł. Ważniejsze jest raczej, co zobaczy. A po tych wszystkich hucznych zapowiedziach może się lekko zdziwić.

Ja, idąc na seans, miałem nadzieję, że zostanę poruszony, że zobaczę historię, która wzruszy, która nie da o sobie zapomnieć, że bohaterowie i ich historie sprawią, że poczuję, jakby to bezpośrednio mnie dotknęła ta tragedia. Ale niestety, nic z tego.

Oczywiście, jakieś plusy się w "Katyniu" znajdzie - od strony technicznej wszystko prezentuje się rewelacyjnie. Od strony aktorskiej również. To nie dziwi, bo w końcu reżyseruje Wajda, a grają chyba wszyscy polscy aktorzy będący obecnie na topie.



No właśnie, wszyscy aktorzy, a skoro wszyscy, to znaczy, że jest ich pełno. Do głównego wątku wszystkich upchnąć się nie dało, bo myślę, że rola statystów by ich nie zadowoliła. A jak nie ma miejsc w głównym, to czemu by nie zrobić jakichś wątków pobocznych? No i mamy wątek z Cielecką i wątek z Pawlickim, które są opowiedziane po łebkach, byle jak i nic nie wnoszą. A jakby tego było mało, to jeszcze psują. Bo zamiast wczuwać się w uczucia głównej bohaterki, granej przez Maję Ostaszewską (rola życia?), muszę oglądać historie, które mogłyby spokojnie posłużyć za materiał na osobny film (choćby trylogię o Katyniu). W efekcie ani nie jestem w pełni zżyty z główną postacią, przez co nie mogę odczuć filmu tak, jakbym chciał, ani nie mogę ujrzeć w pełni dziejów bohaterów granych przez Cielecką (Agnieszki, siostry porucznika pilota) czy Pawlickiego (Tadeusza, bratanka Anny). I nie jest to wina aktorów, bo oni dają z siebie wszystko (wspomnieć tu warto o kapitalnym Chyrze w roli porucznika Jerzego).

Fabuła, jak widać, mocną stroną tego obrazu nie jest. A bez tego o dobry film ciężko. Dziwi mnie też tytuł filmu - "KatyńW gruncie rzeczy Katynia w "Katyniu" jest jakoś tak przymało. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby kosztem wspomnianych przeze mnie wątków rozbudować wątek żołnierzy. To w końcu w nich drzemie największa siła wzbudzania patriotyzmu. To po ostatniej scenie, ukazującej ich mord, byłem wstrząśnięty i zszokowany. I wspomnienie tej sceny z całego filmu zostało mi najbardziej w pamięci. Zresztą chyba nie tylko mi. Nie przypominam sobie tak grobowej atmosfery przy wychodzeniu z sali. Pojedyncze rozmowy, zero śmiechów. I właśnie taki klimat powinien wprowadzać cały film, a nie tylko ostatnia scena.

Być może doczekamy tego wszystkiego, czego zabrakło w kolejnej produkcji związanej ze zbrodnią katyńską. Nadzieję mieć trzeba. Chociaż u mnie nie jest ona zbyt wielka - skoro Andrzejowi Wajdzie nie udało się zrobić filmu, który porwie Polaków, to nie widzę innego, równie zdolnego reżysera, który ma na to szanse. A szkoda, bo taki film jest potrzebny. Chociaż po to, by zwrócić uwagę świata na naszą historię. "Katyń", pomimo tego że jest naszym kandydatem do Oscara, nie ma szans przyciągnąć widzów z zagranicy. Jednak dla nas, Polaków, to pozycja obowiązkowa.

Moja ocena:
6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje