Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Tańcz bez końca

TVN bardzo promował swój nowy taneczny przebój. Przecież nie mogła się bez niego obejść "najbardziej roztańczona telewizjaJednak film, który miał stać się niezwykłym hitem okazał się po prostu mało śmieszną komedią romantyczną, w której potrafią tylko… tańczyć. Produkcja niskich lotów, ale i tak dobra jak na taką, która została sfinansowana przez komercyjną telewizję.

Hania, dziewczyna dopiero wchodząca w świat dziennikarstwa, poznaje ambitnego i marzącego o karierze tancerza Wojtka. Naczelny Hani prosi, by ta napisała artykuł na temat przyjeżdżającego do Polski Jana Kettlera. Zanim ta spotka go po raz pierwszy dowiaduje się od matki, że to właśnie on jest jej ojcem, którego nigdy nie miała okazji poznać. Hania postanawia go bliżej poznać i zakochuje się w Wojtku. Na jej nieszczęście, młody chłopak nie wie, że dziewczyna przygotowuje się do ślubu z całkiem innym mężczyzną.



Nic by nie zmieniło, gdybym teraz nagle napisał jak skończy się ten film – w nim nic nie jest zaskakujące. Co sprawniejszy widz już od początkowych scen z łatwością przewidzi kolejny ruch bohaterów, zwłaszcza, gdy mamy do czynienia akurat z takimi, którzy nas nie potrafią do swojej roli przekonać. Mateusz Damięcki grający sprawiającego wrażenie przygłupiego Wojtka nie tylko tańczy, ale również z dumą obnaża swój tors, a Izabella Miko nie dość, że nie tańczy, to jeszcze płacze sztucznymi łzami. Katarzyna Figura nie pozwala nam zbliżyć się do jej postaci, bo na ekranie pojawia się tak samo rzadko, jak komediowe sceny. Na szczęście możemy podziwiać perfekcyjną Katarzynę Herman, której ani na chwilę nie opuszcza pozytywna aura towarzysząca jej przez cały czas.

Wybierając się na "Kochaj i tańcz", miałem świadomość, że idę na film taneczny. Jednak w żadnej tego rodzaju produkcji sceny tańca nie były tak nudne, jak w nim. Z niecierpliwością zerkałem na zegarek, łapiąc się na tym, że odmierzam czas do zakończenia seansu. Miałem wrażenie, że tancerze wzięci z TVN-owskich programów ("Taniec z gwiazdami" czy "You Can Dance") tańczą bez końca i końca nie widać. W ich wygibasach trudno było znaleźć chociaż cień jakichkolwiek emocji, które przykułyby mój wzrok do czystego parkietu. Bo kiedy wreszcie nadszedł spodziewany i wcale nie zaskakujący koniec, klaskałem jak głupi z innymi. Bynajmniej nie z radości, ale z ogromnej ulgi, że to już definitywny koniec.

Moja ocena:
3
"Milion dróg prowadzi w dół drabiny Jakubowej, tylko jedna wiedzie na sam szczyt"...
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje