Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

Filmowy dodatek do gry

Firma EA Games słynie z dwóch rzeczy. Po pierwsze, na każdą gorącą kinową premierę raczy nas grą opartą na licencji danego filmu. Po drugie, rzadko kiedy decyduję się wprowadzać nowe marki gier na rynek, gdyż woli wydawać kolejne odsłony sprawdzonych tasiemców.
W tym roku Elektronicy zaryzykowali i wprowadzili świeżą markę "Dead Space", którą dopełnili filmem animowanym oraz komiksami. Trzeba przyznać, że to oryginalny sposób na rozreklamowanie swojego nowego dziecka. Czy warty zachodu?  Moim zdaniem, tak!

Animowany "Dead Space" jest prequelem wydarzeń z gry, więc dokładniej dowiadujemy się o  wydarzeniach na statku Ishimura zanim gracz rozpocznie swoją przygodę. Fabuła tutaj nie jest niczym oryginalnym.
Gdzieś na odległej planecie, zostaje odnaleziony starożytny artefakt. Wielu uważa że jest to dowód na istnienie Boga, dlatego załoga statku Ishimura ma za zadanie przetransportowania go na ziemię.  Załadowanie artefaktu na statek podzieliło załogę. Jedni wierzyli w jego boskie pochodzenie, inni  nim gardzili  i wyczuwali spisek, a niektórzy kompletnie zwariowali i stracili kontakt z rzeczywistością. Niedługo potem zaczął się prawdziwy horror, bowiem wraz z artefaktem przybyło jeszcze coś, co rozpętało piekło i rzeź z której nie dało się wyjść żywym.
Twórcy czerpali garściami z takich filmów jak "Obcy" , "Coś" czy "Ukryty Wymiar", dlatego też fani tego typu kina będą zadowoleni, bo udało się zachować to, co najważniejsze w tego typu przedsięwzięciu - klimat i poczucie strachu (tutaj mam na myśli przede wszystkim grę).
"Dead Space downfall" nie wyrywa się z żadnych schematów filmu animowanego- mamy prostą i liniową fabułę oraz brak dłużyzn dialogowych, które sztucznie nakreślałyby portrety psychologiczne postaci. Dzięki swojej kategorii wiekowej (od 18 lat) film jest przepełniony krwią, trup ściele się gęsto a kończyny latają we wszystkie strony, podobnie jak przekleństwa z ust bohaterów. 

Najważniejszą rzeczą jest jednak integralność obu tytułów, bowiem wiele momentów zapoczątkowanych w "Downfallu" ma swój finał dopiero w elektronicznym "Dead Space'iePodobną sytuację mamy z zawartymi w animacji smaczkami, których sens i obecność będziemy w stanie wyłapać dopiero podczas gry. Dlatego zapoznanie się z obiema pozycjami automatycznie podniesie ocenę każdej z nich, a seans bez późniejszej chęci zagrania w "Dead Space" zupełnie mija się z celem. 

"Dead Space: Downfall" to typowy średniak, który najlepiej smakuje jako deser do dania głównego. Próba skonsumowania go na sucho na pewno nie nasyci, ale też nie spowoduje złego samopoczucia.


Moja ocena:
7
And if you look in my eyes in time you'll find, the reason I'm here
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje