Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
TV
Zobacz sekcję

Stracone złudzenia

Nie czytałem powieści Theodore'a Dreisera, na podstawie której zrealizowano film. Nie zastanawiałem się więc nad podobieństwami i różnicami obu oraz nad tym, w jak dużym stopniu George Stevens wykorzystał potencjał tkwiący w książce Dreisera. Jedno jednak jest pewne - że to bardzo przyzwoicie zrealizowany film i nie tylko pod względem wybornych kreacji aktorskich całej głównej trójki aktorów - Montgomery Clifta, Elizabeth Taylor i Shelley Winters. Fabuła z uwagi na niezmiernie ważkie i trafne treści społeczne - jest równie interesująca.

Bohaterem filmu jest George Eastman (Clift) - młody, przystojny choć mimo pokrewieństwa z bogatym przedsiębiorcą ubogi chłopak. Kiedy zdobywa pracę w fabryce swojego majętnego wuja, próbuje również dostać się, nie zważając na swoje społeczne pochodzenie, do swego rodzaju high society. Wdaje się jednak w romans z pracownicą fabryki, biedną Alice (Winters). Niedługo potem zakochuje się w bogatej Angeli (Taylor). Młoda, piękna dziewczyna z dobrego domu odwzajemnia uczucie i kiedy wydaje się, że George osiągnął to, o czym marzył, na drodze do wspólnego szczęścia staje Alice.

Film zmienia się w pewnym momencie w proces sądowy i mówi o zbrodni, choć tak naprawdę ciężko powiedzieć, kto w filmie jest ofiarą. George Eastman zmaga się w filmie z wciąż szalenie aktualnym problemem szans i możliwości, które wyznacza pochodzenie społeczne, a nie własne działania - rozziewu między ambicjami i aspiracjami a społecznymi konwenansami i przeszkodami, które pojawiają się na drodze. Film został zrealizowany na podstawie książki z lat 20-tych, kiedy społeczne konwenanse były znacznie silniejsze niż dziś, jednak problem mezaliansu i różnic wyznaczanych przez środowisko społeczne przejawią się w mniejszym lub większym stopniu również współcześnie. Oglądamy zatem dramat młodego chłopaka, który w rewelacyjnym wykonaniu Clifta jest rozbrajająco i żałośnie nieporadny w pierwszych próbach wejścia do społeczności, w której zdaje się nie ma za wiele dla niego miejsca. Spotkanie Angeli zmienia wiele, jednak cieniem na ten związek rzuca się przelotny romans z młodą robotnicą.



Alice i Angela są przedstawione na zasadzie kontrastu tak mocno, jak to tylko możliwe. Taylor jest piękna, jest z "lepszego" świata - nosi piękne kreacje i pięknie mieszka, Alice z kolei jest nieporadna, w workowatych spódnicach i chustce na głowie, w wynajmowanym, ciasnym pokoju. W wykonaniu Winters ta postać budzi szczególne współczucie - jej poświecenie, gdy czeka na spóźnionego George z tortem i skromnym prezentem, jej swego rodzaju naiwność i zagubienie, a jednocześnie jakiś naturalistyczny instynkt przetrwania i posiadania mężczyzny, który jej nie kocha. Taylor również w swojej pierwszej, większej dramatycznej roli sprawdza się znakomicie. Cały show kradnie jednak Clift. Zdarza się w starych filmach, że kreacje aktorskie trącą nieraz archaicznością (i dotyczy to nawet najlepszych). Oglądając jednak występy Clifta, nigdy nie ma się podobnych odczuć, co potwierdza klasę i talent aktorski tego aktora. Żadnych spektakularnych gestów, żadnych pompatycznych i przerysowanych scen - wszystko pod pełną kontrolą, nasycone niesamowitą intensywnością, wrażliwością i jakąś dziecięcą bezbronnością. George Eastman, to typ bohatera którego ciężko osądzić. Nie jest do końca ani ofiarą, ani też przestępcą, jest jakby człowiekiem skazanym na popełnianie błędu za błędem. Rola stworzona dla Clifta.

Warto też dodać, że fizycznie Clift i Taylor stanowią niesamowicie dobrany duet. Słynny pocałunek miedzy tą dwójką w filmie pokazany jest na bardzo bliskim ujęciu, co uwydatnia intensywność uczuć i chemię jakiej nie ma w związku z Alice. Z żądną inna aktorką (a prywatnie najlepszą przyjaciółką) Clift nie stanowił tak idealnej pary.

Najlepszy film - obok "Miejsca na górze" Jacka Claytona - dotykający problemu uwięzienia w społecznych granicach i życiowej goryczy jaka przychodzi wraz z próbami ich przekroczenia. Plus znakomite aktorstwo.


Moja ocena:
7
Moja działka: stare kino
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje