Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Potłuczone szkło

Nowa "Szklana pułapka" rodziła się w prawdziwych bólach. Kiedy wreszcie Bruce Willis zgodził się na udział w przedsięwzięciu, zaczęły pojawiać się nowe i oczywiście nieprzewidziane problemy. Wielokrotnie zmieniany scenariusz, pogłoski o udziale w filmie samej Britney Spears czy wreszcie nagłośniony konflikt gwiazdora z producentami - to tylko nieliczne problemy, jakie musiała pokonać ekipa realizacyjna. Mimo wszelkich przeszkód "Szklana pułapka 4" wreszcie trafiła na ekrany kin. Czy dzielny policjant z Nowego Jorku po raz kolejny zawładnie wyobraźnią fanów kina akcji?

Od premiery ostatniej części filmu minęło już 12 lat. Zmienił się świat, zmieniło się kino, a więc i cała seria powinna podążać w nowym kierunku. I tak właśnie jest, mimo zapewnień twórców jakoby "Szklana pułapka 4" miała być nawiązaniem do kultowego pierwowzoru. W nowej odsłonie jest więc wszystko to, co jest charakterystyczne dla współczesnego kina akcji, a co nie było domeną męskiego kina lat osiemdziesiątych. Mamy więc grupę dzielnych bohaterów, którzy nie szczędzą nam wspaniałych i patetycznych przemówień. McClane nie działa już samotnie. U jego boku stoi młody haker i piękna córka. Bohaterowie ci są pełnoprawnymi elementami całej historii i nie stanowią jedynie tła dla fabuły. Nie wszystkim zapewne takie rozwiązanie przypadnie do gustu. Wierzę, że wiele osób wolałoby obejrzeć samotną krucjatę superbohatera, który samodzielnie potrafi sprostać największym problemom. Ale nie tu tkwi największa słabość nowej "Szklanej PułapkiMcClane stracił niemal cały swój dawny urok. Rzuca od niechcenia jakimś żartem, ale znacznie częściej na jego twarzy gości gorycz, żal i zmęczenie. Cały film traci więc swój pierwotny urok i z sensacyjnej komedii, przekształcając się po prostu w bezkompromisowe kino akcji. I na tym polu film nie sprawdza się doskonale. Sceny pościgów, bijatyk i wybuchów są zrealizowane bardzo efektowne i momentami naprawdę zapierają dech w piersiach. Niestety jednak coraz bardziej film podąża w kierunku ekranizacji kolejnego komiksu o nadludzkim bohaterze. Udział ekipy od tworzenia komputerowych efektów specjalnych jest tu bardzo widoczny. Momentami jest mu więc niebezpiecznie blisko do kina fantastyczno-naukowego. Zwłaszcza, że nasz dzielny bohater tym razem jest naprawdę nieśmiertelny. "Szklane pułapki" nigdy nie dążyły w kierunku realizmu. Tym razem jednak twórcy najwyraźniej przesadzili. John przypomina już Supermana, który po upadku z kilkudziesięciu metrów nie odczuwa nawet bólu. Rażą zwłaszcza finałowe sekwencje walki policjanta z supernowoczesnym samolotem.



Piętą Achillesową filmu jest także czarny charakter, tym razem grany przez Timothy'ego Olyphanta. Postać Thomasa Gabriela nie tylko nie przeraża widza, ale najzwyczajniej w świecie nie wzbudza żadnego zainteresowania. Nie jest w żadnym razie godny przeciwnik dla policjanta, który za pomocą samochodu niszczy helikopter. Trudno za taki stan rzeczy obwiniać samego Olyphanta. Aktor stara się jak może, by wydobyć jakiś pokład energii ze swojej postaci. Jego starania niweczy jednak scenarzysta, który wyraźnie nie miał pomysłu na kreację diabolicznej postaci. Jako czarny charakter znacznie lepiej sprawdza się więc postać grana przez Maggie Q. To właśnie sekwencje z jej udziałem są najwierniejsze duchowi części pierwszej całego cyklu.

"Szklana pułapka 4" miała być filmem na miarę naszych czasów. Być może tak właśnie jest. Jako typowe widowisko spełnia wszelkie warunki. Jest głośno, efektownie, banalna historia wydaje się nad wyraz skomplikowana. Mamy więc wielkie hollywoodzkie widowisko w gwiazdorskiej obsadzie. Czego więc się można doczepić? Pewnie tego, że mimo wszystko pierwowzór filmu był czymś więcej niż tylko typowym blockbusterem...

6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje