Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Sztuka życia

Jedno pomieszczenie. Dwoje aktorów. To wystarczy, by stworzyć film ocierający się o genialność. Roman Polański powrócił na szczyt kinowego Olimpu, gdzie nie było go już od wielu, wielu lat.

"Wenus w futrze" nie jest pierwszym równie skromnym obrazem w karierze Polańskiego. Wystarczy przypomnieć niedocenianą przez wielu "Śmierć i dziewczynę". Zresztą podobieństw z tym filmem jest więcej. Jak choćby to, że w obu antagonistami są mężczyzna i kobieta. Tym razem jest to reżyser i aktorka starająca się o tytułową rolę. To, co obserwujemy na ekranie, to starcie dwóch osobowości, walka o wpływy i dominację. Całość można oglądać jako niezobowiązującą komedyjkę, pełną ciętych dialogów i brawurowych popisów sztuki aktorskiej. Ale można też spojrzeć na film jak na wysublimowaną ucztę intelektualną, oferującą wiele poziomów interpretacji.

Jest więc "Wenus w futrze" historią o ożywionym micie. Twórca staje się tu kapłanem, spadkobiercą antycznej tradycji, gwarantem trwania olimpijskich bogów. Ale z darem, jakim jest talent, wiążą się i obowiązki, z których twórca może być rozliczony. W tej interpretacji aktorka jest boginią przebywającą w teatrze incognito. Wystawia na próbę pewnego siebie autora i odpowiednio go traktuje.



Można też "Wenus w futrze" traktować jako rozprawę na temat dzieła, więzi, jaka nawiązuje się między autorem a tym, co on stworzy, oraz autonomii, jakiej sztuka/film nabiera, kiedy przefiltrowywana jest przez cudze punkty widzenia. Polański pokazuje, jak bezbronny staje się twórca, kiedy oddaje swoje dzieło w cudze ręce. Wtedy to bowiem, zupełnie nieświadomie, odsłania przed innymi (a często i sobą) tajemnice, o których istnieniu nie miał pojęcia. "Wenus w futrze" jest także opowieścią o relacji reżyser-aktor, o ciągłej wojnie, o stereotypach, które zaburzają interakcje, i fascynacji, jaka ostatecznie staje się udziałem obu stron.

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że grający reżysera Mathieu Amalric bardzo przypomina Polańskiego, a grająca aktorkę Emmanuelle Seigner w życiu prywatnym jest żoną Polańskiego, możemy całość uznać za jeden z jego najbardziej osobistych filmów. "Wenus w futrze" staje się wtedy hołdem złożonym żonie, która jawi się jako bogini, muza, tyranka, ale i prawdziwie kochająca partnerka. Polański zaś odsłania tu swoje targane wątpliwościami wnętrze.

Niezależnie od tego, czy będzie się bawić w głębokie interpretacje, czy też nie, "Wenus w futrze" powinna Was zachwycić. Genialnie rozpisane dialogi, świetnie zagrane postaci i ta niepowtarzalna dynamika wynikająca z zaufania aktorów do reżysera. Od czasu "Frantic" żaden film Polańskiego nie zrobił na mnie tak piorunującego wrażenia. Mam nadzieję, że z Wami będzie podobnie.

Moja ocena:
9
Marcin Pietrzyk
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje