Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja serialu

Same słodkości

Kolejny słodko-miły serial. Choć polukrowany jest w nim coś ciekawego i przyciągającego. Mnie głównie pociąga niezależność Lorelai , która potrafiła jako szesnastolatka z dzieckiem opuścić rodziców z zamożnej rodziny i przeciwstawić się ich presji. Życie Lorelai nie należy do łatwych, musi zwrócić się do matki z prośbą o pożyczkę by uzdolniona córka mogła uczyć się w prestiżowej szkole średniej, co jest dla niej pewnego rodzaju klęską. Emily, która nie umie dawać miłości i potrafi ją jedynie kupować, zgadza się pod warunkiem, że córka z wnuczką będą się stawiały, co piątek na kolację. Dla Lorelai, która nie umie do końca wybaczyć rodzicom oschłości i egoizmu to duże wyzwanie, z jakiego udaje się jej wyjść zwycięsko. Nie poddaje się do końca matce i potrafi uchować swą niezależność. I to jest wątek nie wypadający do końca cukierkowato, okazuje się, bowiem, że z pewnymi ludźmi nigdy nie jesteśmy w stanie się porozumieć. Szczególnie, gdy owi ludzie, próbują przystosować nas do własnego obrazu świata.

Kolejny z ważniejszych i ciekawszych wątków to miłość córki do matki. Praktycznie idealna, często pozbawiona realizmu... Podobają mi się jednak drobne niuanse ukazywane momentami. Chociażby, gdy Lorelai nie wtrącająca się często w życie córki, dowiaduje się przypadkiem, że nie uprawiała ona seksu i skacze do góry. Bądź nierozmawianie przez nie praktycznie o sprawach sercowych i omijanie smutnych wydarzeń. Może to jest amerykańska filozofia, nie należy przyznawać się medialnie do swojej frustracji. Chociaż czasami ktoś wybucha i np. nerwowa znajoma Rory, ostatecznie na zebraniu upija się i robi z siebie pośmiewisko pokazując się z innej strony. A i sama Rory, zawsze ugrzeczniona i spokojna potrafi też czasami zachować się asertywnie.



Oczywiście w serialu nie brakuje mężczyzn. Nieodpowiedzialnego ojca Lorelai, który gdy ma szansę na stałe związać się z rodziną musi odejść z powodu swojej niekonsekwencji. Oraz Luke’a wiecznie krążącego wobec matki Rory, traktowanego z przymrużeniem oka jako pomocnik i przyjaciel rodziny. Jedynie w chwilach, gdy wiąże się z innymi kobietami Lorelai patrzy na niego z cieniem zazdrości, do którego sama nie potrafi się przyznać.
Rory ma bardziej ustatkowane życie uczuciowe od swojej matki, jednak i sama porzuca oddanego jej Deana i zaczyna się spotykać ze zbuntowanym siostrzeńcem Luka. Możemy być pewni, że w tym względzie fabuła jeszcze wielokrotnie nas zaskoczy. Przecież większość z nas karmi się tymi niuansami miłosnymi....

W całym serialu podoba mi się również koloryt samego miasteczka i osobowości, których mamy całą galerię. Od nieudolnego Kirka, przez Patty, która na pogrzebie stwierdza, że cieszy się, iż zdążyła sobie poużywać w seksie, za młodości, po wtrącającego się w wszystko Taylora. Całość okraszona jest humorem bełkotliwym i typowo kobiecym, który w mężczyznach wzbudza najczęściej dreszcze i przypomina jedną ze scen w „Dniu świra”, gdy główny bohater jedzie pociągiem.

Polecam to jako lekką, niezobowiązującą rozrywkę, która nie jest na obrażająco niskim poziomie.


Moja ocena serialu:
6
Nie kieruję się recenzjami innych, film musi mnie poruszać.... najważniejsze by docierał gdzieś głębiej. W wirze codziennego życia zaniedbuję filmy, ale wciąż... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje