Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja serialu

Piekło jest groteską

Kiedy jeden z najwybitniejszych twórców europejskiego kina rozpoczyna flirt z telewizyjnym serialem, musi się z tego urodzić coś ciekawego. "Mały Quinquin" jest tego dowodem. Czteroodcinkowa kryminalna komedia zrealizowana przez Brunona Dumonta dla telewizji Arte to opowieść o złu, rasizmie, przemocy i terroryzmie. Przede wszystkim jest to jednak wyborna komedia: smoliście czarna i pełna absurdów. 



W "Małym Quinquinie" Dumont odbywa podróż do ukochanej Flandrii i opowiada historię podobną do tej, którą snuł niegdyś w "Ludzkości". Znów zaczyna się od makabrycznego morderstwa. Pewnego dnia policja znajduje martwą krowę, w której wnętrznościach ktoś umieścił poćwiartowane ludzkie ciało. Komendant Van der Weyden (Bernard Pruvost) i porucznik Carpentier (Philippe Jore) rozpoczynają śledztwo, które ma ustalić, kto zamordował nieszczęsną kobietę. Świadkiem ich poczynań jest tytułowy Quinquin (znakomity Alane Delhaye), mały urwis z sąsiedztwa z wadą słuchu i złamanym nosem, który co rusz wchodzi w drogę stróżom prawa.

Duet detektywów, który Dumont stawia w centrum swej opowieści, w ogóle nie przypomina gliniarzy z amerykańskich seriali, rozwiązujących w kilkadziesiąt minut tajemnicę każdej zbrodni. Gamoniowaci Van der Weyden i Carpentier są ekstremalnie nieporadni – nikt nie traktuje ich serio, nikogo nie trwoży wizja przesłuchania ani fakt bycia podejrzanym. Są żywcem wyjęci z teatralnej burleski – odarci z autorytetu i śmieszni. Niczym bohaterowie serialowego "Detektywa" obaj panowie chętnie wdają się w filozoficzne dysputy i powtarzają wzniosłe zdania o ziemskim piekle, diable i jądrze zła. Ale zamiast serwować swym widzom frazesy wyjęte z Nietzschego, Dumont puszcza do nich oko i bierze swych bohaterów w nawias. 





Francuz sięga po burleskę i estetykę przesady, by w zdeformowanej rzeczywistości dostrzec jej prawdziwe oblicze. W "Małym Quinquinie" powracają najważniejsze tematy jego  kina: przemoc, cielesność, zło zakodowane w człowieku, ludzka zdolność do wykluczania i ranienia innych, wreszcie – Bóg. Dumont jednocześnie kręci kryminał i jego parodię, czerpie ze swojego kina i ironicznie je komentuje.

W "Małym Quinquinie" Dumont pokazuje swą mało znaną twarz humorysty. Trwający nieco ponad trzy godziny serial to kopalnia dowcipów; czasem slapstickowo-banalnych, czasem zbudowanych na błyskotliwym dialogu lub zabawnej sytuacji. Nawet scena pogrzebu przeradza się tu w błazeński spektakl z udziałem księdza i kościelnego. Dumont pokazuje w niej próbkę swoich umiejętności – jednocześnie wywołuje zażenowanie i śmiech.

Świat "Małego Quinquina" jest pełen niedoskonałości i drażniąco prawdziwy. Swoim zwyczajem Dumont i tym razem zatrudnił naturszczyków. Jego bohaterowie nie przypominają wymuskanych postaci z amerykańskich seriali – mają krzywe zęby, choroby i twarze prawdziwych proletariuszy. Są niczym typy z teatralnej farsy. Jest para gamoniowatych policjantów, niegrzeczny chłopak z sąsiedztwa, wioskowy głupek, wyniosła nastolatka, blondwłosa kochanka o pełnych kształtach i jej mąż-motocyklista. Wszyscy oni zbudowani są z idiosynkrazji. Van der Weyden nieustannie porusza brwiami, wykrzywiając twarz w dziwnym grymasie, Carpentier, zanim ruszy gdzieś samochodem, musi najpierw zakręcić nim kółko, a mały Quinquin w charakterystyczny sposób kończy swe rowerowe przejażdżki.



"Wierzę, że ironia może nas zbawić" – mówił Dumont w jednym z wywiadów. Mimo że w "Małym Quinquinie" rysuje obraz lokalnego ziemskiego piekiełka, z którego nie ma ucieczki i w którym brakuje nadziei, opowiada o nim z dowcipem i ironicznym dystansem. "Mały Quinquin" okazuje się przez to dziełem wyjątkowym, w którym "Biała wstążka" Hanekego spotyka się z mieszczańską farsą, a kryminalny serial stawia te same pytania co hermetyczne filmy Dumonta.


Moja ocena serialu:
8
Bartosz Staszczyszyn
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje