Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Śmiertelne piękno

Jason Blum to wszechstronny producent, ale swoją pozycję zawdzięcza przede wszystkim horrorom niskobudżetowym. To za jego sprawą światło dzienne ujrzały serie "Paranormal Activity", "Noc oczyszczenia", "Naznaczony" i "Sinister". Dlatego też dla wielu osób "Chłopak z sąsiedztwa", przynajmniej na początku, będzie sporym zaskoczeniem. W końcu, co też Jennifer Lopez może robić w produkcji Bluma? Zmieszanie spotęguje pierwszy akt, któremu zdecydowanie bliżej do filmów w stylu "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Obraz Roba Cohena zaczyna się jak zmysłowy romans, pokazując siłę fizycznego przyciągania dojrzałej, wciąż atrakcyjnej kobiety do młodzieńca o jędrnym, dobrze zbudowanym ciele. Reżyser niewiele pozostawia wyobraźni widzów, nasycając film namiętnością, pasją i półnagimi ciałami głównych bohaterów.



Wkrótce jednak okazuje się, że i obsada, i pierwszy akt są tylko pozorami. "Chłopak z sąsiedztwa" szybko wskakuje na tory typowej narracji pochodzącej od Blumhouse Productions. Gorący romans zmienia się w thriller o niestabilnym chłopaku i kobiecie, która karze męża za chwile słabości, a sama staje się ofiarą własnego braku rozsądku. Drugi akt jest jednak równie zwodniczy co pierwszy. Twórcy prowadzą fabułę w duchu wielkich thrillerów erotycznych z lat 80., by następnie wykonać jeszcze jeden nieprzewidywalny zwrot w estetyce filmu. Finałowej rozgrywce bliżej do zupełnie innego gatunku.



Te nieoczekiwane zmiany formuły filmu są jednym z większych plusów dzieła Roba Cohena. Doskonale bowiem przełamują monotonię przewidywalności i wtórności fabuły w obrębie poszczególnych aktów. Scenariusz Barbary Curry nie grzeszy bowiem oryginalnością. Przypomina raczej hurtowo tworzone powiastki pulpowe, w których historia i skład bohaterów pozostaje ten sam, zmianie ulegają jedynie dekoracje. Ta przewidywalność fabuły usypia czujność widza, który może nie zdawać sobie sprawę z tego, że w "Chłopaku z sąsiedztwa" istotne jest nie to, co opowiada, ale w jaki sposób to robi.



Muszę jednak wyraźnie podkreślić: "Chłopak z sąsiedztwa" nie jest dobrym filmem. Należy go przypisać do kategorii "wstydliwych przyjemności", bo nawet świadomość obcowania z przeciętną produkcją nie zmienia faktu, że miło się go ogląda. Dużą rolę odegrał w tym dobór obsady. Ani Lopez, ani Ryan Guzman nie tworzą tu zapadających w pamięć kreacji aktorskich. Ich gra jest adekwatna i nic ponadto. Ale też nie tego wymagali od nich twórcy i nie tego będzie oczekiwać większość widowni. "Chłopak z sąsiedztwa" to film skierowany przede wszystkim do tych, którzy uważają, że Lopez i Guzman są atrakcyjnymi fizycznie osobami. Cohen i spółka z całą pewnością tak sądzą i przez większość filmu robią wszystko, by tę atrakcyjność ukazać. Lopez paraduje więc w kusych wdziankach podkreślających jej doskonałą figurę. W przypadku Guzmana twórcy znajdują sporo pretekstów, by pozbawić go ubrania.

"Chłopak z sąsiedztwa" jest więc typową opowieścią o atrakcyjnych ludziach, którzy wpadają w tarapaty. Piękno staje się tu śmiertelną pułapką sprowadzającą bohaterów na manowce ku uciesze widowni. Czasami w kinie nic więcej nie potrzeba.

Moja ocena:
6
Marcin Pietrzyk
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje