Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

Marność i tylko marność

Pod względem fabuły filmów akcji z Seagalem w roli głównej bywam staroświecki. Lubię, jak daje łupnia złym typom. No dobra, uwielbiam, jak gangsterzy dostają za swoje, a czasem nawet za cudze. Steven przyzwyczaił mnie do tego już w "Nico – ponad prawem" i to się nie zmieniło. Im młodszy film, a co za tym idzie im Steven starszy, tym fabuła coraz niższych lotów. Seagal robi się coraz grubszy i mniej zwrotny. W końcu przyszedł czas na to, by zmierzyć się z filmem Seagalowym, który jest naprawdę zły "Demonstracja siły".



Alexander Coates (Steven Seagal), będący wielkim bossem mafijnym, dzieli i rządzi w świecie, który stworzył. Wydaje mu się, że będąc w nim swego rodzaju bogiem (przez małe "b"), stał się kimś więcej niż Don Vito Corleone z "Ojca chrzestnegoJego niepodzielne rządy zaczynają jednak się chwiać, kiedy w drogę wchodzi mu Ice Man (Ving Rhames). To właśnie dzięki niemu pupil Coatesa Roman Hurst (Bren Foster) wpada w niełaskę, zostaje okaleczony i wyrzucony z mafijnej rodziny. Hurst w końcu popada w alkoholizm i trzyma się w pobliżu knajpy Jimmy'ego Peanutsa (Danny Trejo), w której pracuje Karen (Jenny Gabrielle). Wkrótce i tutaj zaczynają sięgać macki Ice Mana, a wojna gangów wisi w powietrzu.





Scenariusz i reżyseria, za które odpowiedzialni są Michael Black, Richard Beattie oraz Keoni Waxman, sprawiają wrażenie, jakby film powstał w latach 70., może wczesnych 80. I to nie jest żaden element na plus. To tragiczny minus. Trudno kupić taką fabułę, po prostu jest marna. Nie wiem nawet, czy gdyby "Demonstracja siły" powstała 30 lat temu, byłbym lepiej do niej nastawiony... No nie, wtedy jakoś łatwiej bym to przełknął, ale nadal by mi się nie podobało. Sposób wymowy głównych bohaterów jest zrzynką z "Ojca chrzestnego". Akcentowanie i modulacja głosu miała sprawiać wrażenie, że gangsterzy to realni mafiozi. Ale tylko miała. Przez większość czasu wywołuje to tylko drwiący uśmiech, a wśród fanów kina gangsterskiego co najmniej lekką irytację. Jakby tego było mało, twórcy postanowili dorzucić element fantasy, w którym Trejo jako Curandero dokonuje niemal magicznego cudu. Tego już dla mnie było zdecydowanie za wiele. Poczułem się jak w telenowelowej wersji filmu gangsterskiego stworzonego przez osoby, które zatrzymały się na koncepcji filmów gangsterskich klasy "c" kilka dziesięcioleci temu.



Samo wydanie DVD to nic ciekawego. Płyta nie zawiera niestety żadnych dodatków. Ledwo mamy do wyboru lektora i napisy. Jest też wybór scen, czyli niezbędne minimum. Dźwięk na szczęście Dolby Digital 5.1 także w wersji z lektorem.

Oglądanie tego filmu było dla mnie swego rodzaju męką. Tym bardziej że gra Seagala zwykle robiła na mnie pozytywne wrażenie, nawet pomimo wyraźnego spadku formy z biegiem lat. Lat, które na Stevenie odciskają coraz większe piętno. Nie polecam tego filmu nikomu, a zwłaszcza fanom Seagala oraz kina gangsterskiego. Ten film jest po prosu żałosną podróbką dawno minionego okresu i może tylko zniechęcić do oglądania wcześniejszych filmów.

Moja ocena:
2
Być jak Tachikoma... Łatwiej jest umrzeć niż patrzeć jak umiera ktoś inny. I am only an illusion in your dreams Nie znasz dnia ani godziny, ... znam je tylko ja! I had a dream last night You were... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje