Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Dobre, bo polskie?

Gdyby tylko "Gabriel" był tak dobry, jak dobre są intencje jego twórców, otrzymalibyśmy świetny film. Jest on bowiem próbą załatania luki, jaka została w polskim kinie po Stanisławie Jędryce, Jerzym Łukaszewiczu czy Andrzeju Maleszce  – utalentowanych reżyserach kręcących dla młodej publiczności. Mikołaj Haremski (autor wiekopomnego "Lawstoranta" z Michałem Wiśniewskim) nie startuje jednak w tej samej lidze. Przede wszystkim wychodzi z mylnego założenia, że skoro widz jest mały, to mało mu do szczęścia potrzeba.



Z ekranu bije ubóstwo. Dosłownie, ponieważ "Gabriela" zrealizowano za strzęp budżetu przeciętnej polskiej produkcji. W przenośni, gdyż historia chłopca szukającego kontaktu z niewidzianym od lat ojcem sprawia wrażenie, jakby wymyślono ją w przerwie między goleniem a poranną kawą. Tyle jest w niej dziur i nonsensownych fabularnych zakrętów. Skoro odnalezienie rodzica okazało się tak łatwe (ave Google!), to dlaczego stęskniony bohater zwlekał tyle czasu z podjęciem poszukiwań? Dlaczego kierowca ciężarówki bez pytania zabiera w podróż napotkanego przypadkowo kilkulatka? Dlaczego złodziej grozi bronią sprzedawczyni z przydrożnego baru tuż po tym, jak dokonał kradzieży precjozów i tym bardziej nie powinien zwracać na siebie uwagi? Dodam, że grozi, albowiem zamiast wody niegazowanej otrzymał gazowaną. W filmie dla dorosłych podobne niedorzeczności nie miałyby racji bytu. Tutaj dopełniają sklecony z klisz rzewny rodzinny dramat.

Haremski najwyraźniej spędził pod lodem ostatnie kilkanaście lat i nie zdaje sobie sprawy z tego, że tworzy w epoce Pixara i Marvela. Jeśli ktokolwiek spoza Hollywood chce konkurować z tymi wielkoludami, musi mieć do zaoferowania coś więcej niż pokojową temperaturę emocji oraz kilka ładnych ujęć rodem z folderu turystycznego województwa Świętokrzyskiego. Brakuje tu sowizdrzalskiego wdzięku, humoru, lekkości i bohaterów, za którymi chciałoby się pójść w ogień. Tomek (Jan Rotowski) obnosi zazwyczaj tę samą naburmuszoną minę, Magda (Jowita Chwałek) ma fajnego psa i jest tyleż uczynna co przezroczysta, a Gabryś (Natan Czyżewski) tak bardzo próbuje być anielskim urwisem, że w końcu zaczyna irytować. Pojawiający się w epizodach doświadczeni aktorzy również się nie wysilają, grając na autopilocie. Taki Paweł Królikowski zachowuje się przed kamerą, jakby wciąż siedział na "Ranczu". Rynek kina familijnego jest na tyle pojemny i różnorodny, że nie warto marnować półtorej godziny na celuloidowy półprodukt. Tym razem zasada "Dobre, bo polskie" nie obowiązuje.


Moja ocena:
3
Łukasz Muszyński
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje