Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

"Revenge is a dish best served cold"

Produkcja "Kill Bill" ma tyle samo wielbicieli, co i wrogów. Ci pierwsi wychwalają pod niebiosa geniusz Tarantino, oryginalną opowieść o Czarnej Mambie, świetne ujęcia i wartką akcję. Ci drudzy obwiniają sławnego reżysera o kicz, film mało ambitny i bez przekazu, a ponadto dziwaczny. Opinia i jednych i drugich zawiera w sobie ziarno prawdy. Jednak, moim zdaniem, zwolennicy mają więcej racji.

Po "Pulp Fiction" (niekwestionowanym hicie) i niemniej klimatycznym filmie "Wściekłe Psy" przyszła kolej na historię Beatrix Kiddo. Styl Tarantino wyczuwalny jest w każdej scenie filmu: charakterystyczne, błyskotliwe dialogi; brak chronologii wydarzeń; podzielenie historii na rozdziały; gangsterskie i samurajskie motywy; mnóstwo krwi i walki... a w tym wszystkim muza Quentina - Uma Thurman. Świetnie wcieliła się ona w swoją rolę rządnej zemsty zabójczyni, na której celowniku znajduje się 5 osób z Plutonu Śmiercionośnych Żmij, do którego niegdyś należała, w tym jej były szef i kochanek - Bill. Czarna Mamba, bo to jej pseudonim, jest bezwzględna, tym, na czym jej zależy, jest skuteczność - bez względu na środki. Plan obmyśla bardzo dokładnie, nazwiska osób, które ma zamiar zabić, zapisuje na liście według określonej kolejności. I skrupulatnie wywiązuje się z nałożonych na siebie samą zadań.



W "Kill Bill vol.1" mamy okazję zobaczyć naprawdę fajne sceny walk. Najlepszą moim zdaniem jest walka Czarnej Mamby z Gogo Yubari w rozdziale Wielka jatka w Domu Błękitnych Liści. Gogo była osobistym ochroniarzem O-Ren (członkini  Plutonu Śmiercionośnych Żmij, która zrobiła karierę jako szefowa tokijskiej mafii) i w walce używała kolczastej kuli na łańcuchu. Walka jest naprawdę widowiskowa. Beatrix rozprawia się z ludźmi O-Ren w iście samurajski sposób: krew z ich odciętych kończyn tryska niczym z fontanny, co drażni przeciwników filmu. Fakty są takie, że sceny te były celowym zabiegiem Tarantino wzorującym się na wielu zagranicznych produkcjach i naprawdę zafascynowanym kinem japońskim.
Walorem filmu jest także świetnie dobrana ścieżka muzyczna, choć, do czego przyznał się sam reżyser, w całości jest ona zapożyczona z innych filmów. Klimat "Kill Billu" jest jedyny w swoim rodzaju: w żadnej innej produkcji motyw zemsty nie jest aż tak wyraźny i tak dosmakowany, jak właśnie tu.

Brak chronologii zmusza widza do uważnego śledzenia akcji i układaniu faktów na własną rękę, co w żadnym razie nie jest nudne, ale angażuje widza nie tylko do biernego gapienia sie w ekran, ale także do pewnego rodzaju uczestniczenia w akcji. Komiksowe ujęcia, element anime w rozdziale Pochodzenie O-Ren wpływa na charakterystyczne zobrazowanie wydarzeń. Oglądający naprawdę ma wrażenie, że czyta komiks. Oryginalność fabuły, świetnie ukazany motyw zemsty, klimatyczne kawałki muzyczne sprawiają, że czwarty film Tarantino ogląda się z zaciekawieniem i przyjemnością.

Quentin Tarantino po raz kolejny pokazał, że jest znakomitym reżyserem filmów akcji i wciąż ma pełno pomysłów na oryginalne produkcje. Jego obrazy mają niesamowity klimat, na który składa się wiele, dobrze wyważonych czynników. Moim zdaniem kiczu w "Kill Billu" jest niewiele - wręcz przeciwnie: sceny walk oddane są bardzo realistycznie i oryginalnie, ujęcia są charakterystyczne i celowo stylizowane na komiks, a akcja jest spójna i dopracowana w szczegółach. Sama fabuła jest naprawdę wciągająca, zajmuje widza od pierwszej minuty i trzyma w napięciu do samego końca. Pochwała za aktorstwo należy się niewątpliwie Umie Thurman, Lucy Liu i Daryl Hannah - stworzyły one niezapomniane, wyraziste kreacje, które znacząco wpłynęły na film. Co do samego filmu - jest on dla każdego, kto lubi się dobrze bawić; to taki typ filmu, który nawet po wielokrotnym oglądaniu nigdy się nie znudzi.


6
25.08.2009 --> 1szy łeb ;D 08.07.2010 --> 2gi łeb ;] on my way to 3ci.. Fanka Tarantino, Lyncha i Dolana oraz Festiwalu Camerimage
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje