Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Film "Kontrolerzy" Nimróda Antala opowiada o dość niewdzięcznej pracy kontrolerów, potocznie zwanych "kanarami", jednej z linii metra. Przedstawia ich obowiązki z nieco innej perspektywy niż ta, która jest nam znana. Ujawnia rywalizację między grupami pracowników, zawiść, lecz w tym wszystkim nie brakuje humoru.
Komizm sytuacyjny jest najjaskrawiej ukazany w momencie, gdy ekipa ratunkowa wydobywa spod pociągu szczątki ludzkie. W tym samym czasie grupa kontrolerów, przyglądająca się zdarzeniu, swobodnie, bez przejęcia rozmawia o jedzeniu. Scena ta przedstawia również wynaturzenie lub przyzwyczajenie się bohaterów do różnych, drastycznych, a nawet dziwnych zdarzeń.

Obraz opowiada o jednym z kontrolerów – Bulcsú, który porzucił dawną, dobrze płatną pracę, by skryć się w podziemiach metra. Fakt ten przypominał, że każdy z nas potrzebuje czasem z dala od innych wypocząć, odizolować się i przemyśleć kilka ważnych spraw. Wyjść "na powierzchnię" pomaga mu niezwykła kobieta, w której bohater zakochuje się. Udowadnia to nam, iż miłość jest potrzebna, pomaga wyjść z problemów, odmienia nasze życie.

W filmie specjalnie nie określano miejsca zdarzeń. Taka historia może się przydarzyć w każdym miejscu, a jej bohaterami możemy być my sami. Sprawa może być całkiem inna, lecz sens jest ten sam – z każdym problemem możemy sobie poradzić. Pomóc może nam miłość.



Nie jest to jedyne przesłanie filmu. Obraz mówi o tym, że w metrze rośnie liczba popełnianych rzekomo samobójstw. Okazuje się, że to tajemnicza, zakapturzona postać wpycha podróżnych pod koła pociągów. Możemy go nazwać demonem śmierci. Od kiedy o te zbrodnie zostaje posądzony Bulcsú, musi odzyskać dobre imię i udowodnić policji oraz kierownictwu metra, że jest niewinny. W jednej ze scen możemy dostrzec kawałek twarzy demona śmierci. Jest ona łudząco podobna do oblicza szefa kontrolerów. Postać ta przypomina nam o tym, że każdy z nas może spotkać na swej drodze nieprzyjaciela, który będzie usiłował nam popsuć plany czy może nawet zabić. Aczkolwiek, zakapturzona postać mordowała tych, co w jakiś sposób zawinili. Za swe grzechy trzeba płacić...

Nie należy jednak ulegać sugestii, że obraz ma w sobie dużo humoru, przesycony jest grozą. Podobne w życiu ludzi, nawet tym smutnym, istnieje odrobina wesołych chwil. Musimy się starać, aby było ich jak najwięcej. Przejdźmy naszą drogę z uśmiechem na twarzy, wtedy będzie nam o wiele łatwiej.

Na uwagę zasługuje także ścieżka dźwiękowa. Została ona znakomicie opracowana. Dokładnie "opisuje" to, co dzieje się na ekranie. Szybka, żywa, metaliczna, niekiedy przerażająca, a niekiedy zabawna, wesoła – to cały charakter zarówno muzyki, jak i obrazu Nimróda Antala.

Każda postać wnosi coś innego do filmu. Każdy może tam znaleźć siebie. Na pewno jakiś bohater odzwierciedla właśnie nas. Należą się słowa uznania dla reżysera – debiutanta. Dzieło to jest godne poleceniu każdemu widzowi.

6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje