Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Imperium liliputów atakuje!

Eddiego Murphy’ego zdarza mi się bardzo często oglądać w rolach grubych, grubszych i najgrubszych różnej płci. Ostatnio nawet wystąpił on w roli chińczyka, jednak siła tych wszystkich kreacji tkwi głównie w charakteryzacji. Za realizację "Norbita" należy mu się ogromne uznanie, jednak poza jego poświęceniem film miał niewiele atutów. Stosunkowo łatwo jest wcielić się w charakternego grubasa, albo rozmawiać ze zwierzętami i Eddiego Murphy’ego dano nie wdzieliśmy w innej roli, aż do "Mów mi Dave", gdzie pokazał on, że jest znakomitym aktorem komediowych, który świetnie potrafi grać mimiką i ruchami, a nie tylko charakteryzacją.

Pomysłowa fabuła opowiada o malutkich obcych, którzy we wnętrzu statku kosmicznego przypominającego kształtem człowieka przybywają na ziemię z planem jej zniszczenia. Jednym sposobem rozwiązania ich problemów energetycznych jest wysuszenie wszystkich oceanów i zagarnięcie soli. Jednak Dave Ming Czang (Eddie Murphy), czyli statek kosmiczny obsługiwany przez kapitana (Eddie Murphy), poznaje Ginę Morrison (Elizabeth Banks) i jej syna Josha (Austyn Myers), dzięki którym załoga liliputów poznaje Ziemię od całkiem innej strony.

"Mów mi Dave" to świetna komedia science fiction dla całej rodziny. Eddie Murphy pokazał w niej to, czym zdobył sobie uznanie jako aktor komediowy. W roli statku kosmicznego spisał się znakomicie. Poruszał się i mówił jak prawdziwy robot. Dobra kreację stworzyli również Gabrielle Union jako Numer 3 i Pat Kilbane jako Numer 4. Wcielili się oni w bardzo charakterystyczne postaci obcych.



Scenariusz filmu oparty został na pomysłowej fabule, kosmici nie byli zieloni, tylko malutcy, a mimo tego mieli plan zniszczenia Ziemi. Byli przedstawicielami niezwykle rozwiniętej technicznie cywilizacji, jednak nie znali miłości, muzyki ani alkoholu. Dopiero Ziemianie pokazali im istnienie i siłę tych rzeczy niwecząc tym samym plan zniszczenia.

Jak na komedię przystało film był śmieszny, momentami mamy tu kino akcji, a pod koniec nawet elementy kina grozy. Eddie Murphy nie pozwala się widzowi nudzić, cały czas coś się na ekranie dzieje i nie zgodzę się, że humor jest na poziomie dwunastolatków. Każdy znajdzie tu żarty dla siebie, a i pewne przesłanie Dave nam przekazuje. Po pierwsze nie dostrzegamy tego, co mamy i co nas wyróżnia, a po drugie nie trzeba być wielkim, żeby być bohaterem.

Jest to komedia godna polecenia, śmieszna miła i przyjemna.

Moja ocena:
7
"Słabi śnią nocami, a odważni w dzień"
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje