Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Opowieść o wyobcowaniu, pożeraniu dusz i bohaterach Stokera

Wampiry, wampiry - ileż to razy motyw Dzieci Nocy pojawiał się w kinie? Istnieją niezliczone obrazy, które w różny sposób ukazywały koncepcję wąpierza.
Jeśli chcecie akulturacji, pożywienia na wyższym poziomie niż to, co serwuje obecnie popkultura - zapraszam do obejrzenia "Nadii" Michaela Almereydy, będącej wyszukanym daniem, pieszczącym podniebienie. Jest to wyraźne zderzenie komercji z artyzmem.

Nadja (w tej roli Elina Löwensohn) to emigrantka z Rumunii. Po wielu podróżach po Europie przybywa do Nowego Jorku, zafascynowana miastem, lecz jednocześnie zmęczona i zagubiona - krąży od jednej knajpy do drugiej, szukając choć chwili bliskości, zapomnienia. Nie jest ona zwyczajną kobietą, lecz krwiopijcą, dzieckiem samego Draculi, z jego związku z pewną wieśniaczką, gdy to transylwański książę zapragnął nowego życia. Niestety, marzenia okazały się dla niego nieosiągalne - ukochana zmarła podczas porodu bliźniąt, to zraniło i rozsierdziło wampira. Również to z tego powodu ostatecznie porzucił próbę uczłowieczenia. Miłość z jego serca ulotniła się równie szybko, jak się zjawiła.
Nadję poznajemy w czasie, gdy jej okrutny ojciec umiera, ugodzony w serce przez człowieka o nazwisku Van Helsing (Peter Fonda). Nadja współodczuwa moment jego śmierci i czuje rozkosz z tego powodu, nigdy bowiem nie darzyła go uczuciem, widziała w nim ograniczenie i udrękę. Teraz, gdy już go nie ma, może w końcu żyć po swojemu. Postanawia zacząć od nowa - tak jak niegdyś chciał tego Dracula.
W ciągu jednej z wielu nocy spędzonych w nowojorskich klubach, Nadja poznaje Lucy (Galaxy Craze) - młodą mężatkę, która od razu zwróciła uwagę na wampirzycę i to ze wzajemnością. Kobiety piją i rozmawiają, w końcu lądują w domu Lucy w dość jednoznacznej sytuacji. Spotkanie sprawiło, że obie kobiety zauroczyły się w sobie. Lucy na drugi dzień czuje się fatalnie - dostaje niesamowicie bolesnej miesiączki i wygląda na strasznie zmieszaną, nie do końca świadomą czegokolwiek. Tego poranka męża Lucy zaczepia jego wuj - Van Helsing i stara się namówić do pomocy w walce z wampirami. Mężczyźni odnajdują zdjęcia Lucy z Nadją. Rozpoznawszy w tajemniczej nieznajomej wampira, postanawiają ją unicestwić, zanim Lucy zostanie zupełnie przemieniona. Nadja i jej niewolnik, Renfield, odnajdują drugie dziecko Draculi - Edgara, chorującego najprawdopodobniej przez odrzucenie swojej wampirzej natury, którym opiekuje się pielęgniarka, Cassandra.

Fabuła jest bardzo istotnym elementem filmu, już wiele mówi o jego charakterze. Przedstawia kolejną wizję, niezwykle oryginalną i świeżą, do której natchnęła przecież historia Stokera. Dawne postacie przeniesione są w czasy współczesne, ale dramat ludzi wobec potęgi wampira oraz - przede wszystkim - dramat wampira wobec samej jego egzystencji - pozostają te same.

Film przepełniony jest niesamowitym nastrojem - pełnym melancholii i dekadentyzmu, nieco na podobieństwo atmosfery filmu "Zagadka nieśmiertelności" ("The Hunger"). Widoczne są wyraźne nawiązania do postaci hrabiny Zaleskiej z filmu "Córka Draculi" z 1936 roku; postać Nadii została wykreowana w ten sam sposób, co postać zagrana przez Glorię Holden. Niezwykłym artyzmem cechują się ujęcia - pozbawione wyolbrzymionej dynamiki dzisiejszego kina. Bardzo zgrabnie komponują się one z czarno-białą konwencją oraz muzyką. Warto jest też wspomnieć o koncepcji samych zdjęć - film w wielu fragmentach wydaje się zupełnie zwyczajny. Pojawiają się jednak pewne "wybryki kamerzysty", które wyraźnie zaprzeczają zwyczajności formy w obliczu nadzwyczajnej treści. W jednej chwili z bardzo dobrej jakości obraz przechodzi w niewyraźny, jak gdyby kamera nie mogła uchwycić ostrości. Innym razem wydaje się, że wszystko zostało wypikselowane. Zabiegi te wyraźnie mają dwa cele: po pierwsze, utrzymać czarno-białe wrażenie "postarzenia"; po drugie, przyciągnąć, kosztem mowy ciała aktorów, uwagę widza do samego sedna sprawy, do przesłania, tej treści, której sensu każdy musi doszukać się na własną rękę.

Pewne jest, że z filmu wyłania się obraz wampira zagubionego, rozpaczliwego hedonisty, na którym życie wieczne wywiera straszne piętno; coraz ciężej jest znaleźć mu swoje miejsce w rzeczywistości. Stara się odnaleźć swoją bratnią duszę (jak Nadja) lub odrzuca swoje dziedzictwo, próbując podążyć za ludzką pasją (jak uwielbiający historię Edgar). Każdy ma jakiś pomysł na pokonanie odmienności i samotności, ale pomimo to każdy niczym romantyczny bohater skazany jest na pogrążanie się w swoim bólu i przekleństwie wiecznego życia. Oglądając ten film, dostrzec można zarówno stylistkę rodem z filmów Lyncha (który notabene jest producentem i zagrał w filmie epizodyczną rolę), jak i sceny nawiązujące do klasyki kina o wampirach: Dracula stylizowany na Belę Lugosiego, ujęcia z oczami Nadii wprost wyjęte z kadru "Draculi" Coppoli etc. Elina Löwensohn świetnie wciela się w rolę wampirzycy, uwodzi gestem i dzięki swojemu akcentowi (jest rodowitą Rumunką) nadaje swojej postaci wiarygodności oraz pewnej dozy chłodu, budzącej przerażenie pomieszane z fascynacją. Peter Fonda jako Van Helsing to schizofreniczny, szalony człowiek, nieco przypominający roztargnionego geniusza.
Pojawia się tu, poza motywami Draculi i aluzjami do innych dzieł kinematograficznych, motyw pochłaniania (a może raczej: współistnienia?) duszy ofiary przez wampira. Całość zresztą pozostaje klimatycznie wierna pełnemu niepokojów kinu lat 80. XX wieku, do których romantyczny motyw wampira zdaje się pasować idealnie, dzięki swojej złożonej problematyce.


Moja ocena:
9
yestem
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje