Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Upiory najntisów

"Psy 3" ogląda się bez bólu, a miejscami nawet z satysfakcją. Pod względem realizacyjnym i płynności prowadzenia akcji to najlepsza robota Pasikowskiego od lat. Kilku aktorów – na czele z Marcinem Dorocińskim i Tomaszem Schuchardtem – tworzy naprawdę przyzwoite kreacje. Niestety, mimo tego nowe "Psy" to blady cień legendy pierwszego filmu. Na tle współczesnej polskiej kinematografii wyglądają jak nieszczęsne, zbłąkane widmo, upiór kina lat 90. 


Największym problemem "Psów" z 2020 roku jest scenariusz. Zawodzi już na poziomie motywacji działań bohaterów i spiętrzenia nieprawdopodobieństw. Co jednak najgorsze, nie potrafi stworzyć ani wiarygodnego, istotnego dla widzów świata przedstawionego, ani bohaterów, za którymi moglibyśmy pójść nawet w słabiej skonstruowaną fabułę – co było przecież zawsze mocną stroną kina Pasikowskiego

Maurer z 1992 roku stał się z miejsca ikoną kultury popularnej lat 90., antybohaterem, którego moralna dwuznaczność wyrażała chaos pierwszych lat transformacji. Maurer z 2019 roku jest postacią, na którą ani reżyser, ani odtwarzający ją aktor nie mają żadnego sensownego pomysłu. Zostaje zgrana klisza i kilka manieryzmów Lindy – aktor jest tu daleki od swojej najlepszej formy, nie dźwiga filmu i ciężaru związanych z nim oczekiwań. W zasadzie "Psy 3" byłyby filmem lepszym, gdyby historię Maurera i Nowego zupełnie wyrzucić i zostawić wyłącznie wątek odtwarzanego przez Dorocińskiego Wita – jedynego uczciwego gliniarza na swoim posterunku, walczącego o to, by pociągnąć do odpowiedzialności umoczonych kolegów.



Choć w latach 90. Pasikowski lubił powtarzać, że chce przede wszystkim robić dobre kino i interesujące widzów historie, to "Psy" okazały się też dziełem niezwykle istotnym społecznie. Ubek niepotrafiący znaleźć swojego miejsca w nowym ustroju, który unieważnił całą jego biografię, okazał się medium, w jakim przejrzeć się mogło całe społeczeństwo – zarówno wtedy, gdy otwierały się przed nim szanse, jakie zdarzają się raz na stulecie, jak i wówczas, gdy  grunt osuwał mu się pod nogami. Pasikowski –sprawnie posługując się kinem gatunkowym – patrzył na wszystkich na początek lat 90. bez taryfy ulgowej; w jego filmach równo obrywało się zarówno "czerwonym", jak i "czarnymPokazywał państwo, w którym politycy wygłaszający z namaszczeniem slogany o chrześcijańskich wartościach, powrocie do Europy i odrodzeniu demokracji, nie radzili sobie ze sprawnym zarządzaniem, pozwalając na to, by Polska stawała się dzikim polem dla mafii i innych, być może nawet bardziej niebezpiecznych grup interesu. 

   

Z tych powodów, które sprawiały, że odbieraliśmy "Psy" jako film mówiący coś ważnego o nas samych, można im było wiele wybaczyć: od scenariuszowych potknięć, po widoczną – zwłaszcza dziś – realizacyjną siermięgę niektórych scen. "Psy 3" natomiast, powielając przywary oryginału, nic istotnego o Polsce nie mówią – mimo zapewnień reżysera, że film jest manifestem przybitym do drzwi współczesnych czasów. Choć wychodzący z więzienia po 25 latach odsiadki Maurer zderza się z Warszawą, w której są już dwie linie metra i kilkanaście nowoczesnych wieżowców w centrum, to film przedstawia Polskę, jakby nic się w niej od lat 90. nie zmieniło – sytuacji nie ratują sceny, w których słyszymy, że oto wszyscy koledzy Franza już odeszli – na emeryturę, do hospicjum czy na cmentarz. 

"Psy 3" to film, którego legenda sprzed trzech dekad nie jest w stanie ocalić przed przeciętnością. Nawet jeśli sprawi nam on filmową przyjemność, to zapomnimy o nim dość prędko.  

Moja ocena:
5
Jakub Majmurek
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje