Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Rozwałka nad Sekwaną

Bryan, odchodząc na emeryturę, postawił przed sobą jeden cel: odbudować relację z córką. Dotychczas pochłonięty pracą dla służb specjalnych swojego kraju nie miał zbyt wiele czasu dla rodziny. Żona Lenore rzuciła go dla milionera, który mógł jej i córce Kim zapewnić dostatnie i ustabilizowane życie. By zdobyć sympatię nastoletniej Kim, Bryan obdarowuje ją prezentami (które i tak są niczym przy podarunkach od nadzianego ojczyma) albo na przykład załatwia lekcje śpiewu u gwiazdy pop, której ma okazję być ochroniarzem.

Rozpieszczona córka nie dostrzega jednak poświęcenia i zaangażowania ojca. Kim ma tylko jedno marzenie - wyjazd do Paryża. Nadopiekuńczy tatuś, mający dodatkowo pokaźne doświadczenie i wiedzę wynikającą z jego wcześniejszej pracy, jest świadom niebezpieczeństw, mogących spotkać Kim na starym kontynencie, zwłaszcza, że córka wybiera się w podróż z niegrzeszącą bystrością koleżanką. Jak to jednak często bywa, Bryan szybko się łamie i ustępuję latorośli. Dziewczyny, zauroczone magią romantycznego miasta nad Sekwaną, nie mają pojęcia, że albańska mafia, w której łapy niedługo trafią, stosuje inną definicję "romantyczności" od tej powszechnie znanej. Gdy Bryan dowie się, że ktoś dybie na cnotę i życie jego pociechy, bez wahania wskoczy w czarter wynajęty przez ojczyma i rozpocznie poszukiwania złoczyńców.



Poszukiwania pełne krwawych strzelanin, szybkich pościgów, efektownych walk wręcz i przesłuchań, w których bohater zastosuje metody, przy których te stosowane przez śledczych z Guantanamo są zabawą grzecznych chłopców. Oprócz tego niezbędnika każdego solidnego filmu sensacyjnego w "Uprowadzonej" spotkamy coś, co wybija ten film ponad przeciętność kina akcji. Naładowany emocjonalnie początek razem z poczciwym wyrazem twarzy Liama Neesona budują w widzu olbrzymią więź i solidarność z głównym bohaterem. Aż chce się krzyczeć z radości, gdy zdeterminowany tatuś kasuje kolejnego Albańczyka stającego mu na drodze do odzyskania ukochanej Kim. Napięcie nie opada ani na chwilę i utrzymuje się aż do końca na niespotykanie wysokim poziomie.

Luc Besson ma dar do tego typu zabiegów. "Uprowadzona" przypomina pod względem budowania dramaturgii inny sygnowany jego nazwiskiem film - "Leona zawodowcaChoć w "Leonie" Besson poszedł jeszcze dalej, bo stworzył sympatycznego płatnego mordercę, to i Bryan, choć w życiu osobistym jest równym gościem, to, gdy chodzi o życie córki, nie ma skrupułów nawet w stosunku do niewinnych osób. Na szczęście słynny producent wraz z reżyserem Pierre'em Morelem nie przenosili do "Uprowadzonej" innych swoich patentów rodem z "Transportera" czy serii "TaxiNie ma tu miejsca na głupie dowcipy czy przegięte sceny kaskaderskie. Jest mrocznie, sceny akcji są efektowne, ale mieszczą się w granicach prawdopodobieństwa, a pewne nieścisłości czy brak logiki niektórych sytuacji przeszkadzają mało albo nawet wcale.

W "Uprowadzonej" zaskakuje jeszcze jedno - brak zwyczajowej dla Francuzów poprawności politycznej. Zamiast przedstawić złoczyńców jako bliżej nieokreślony "gang bałkański" czy "mafię z Europy Wschodniej", postanowiono dość konkretnie sprecyzować ich pochodzenie. Czyżby prezydentura Sarkozy'ego przyniosła odwilż, w wyniku której będzie można nazywać rzeczy po imieniu, a łatka rasisty przestanie być przyklejana do każdego, kto się odważy wspomnieć narodowość przestępcy?


Moja ocena:
8
Kuba Klimkowicz
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje