Recenzja serialu
O wampirach ciąg dalszy
Od paru lat wampiry są wszechobecne, a to za sprawę nakręconego w 2008 roku "ZmierzchuPowstają zarówno lepsze, jak i gorsze produkcje. Jednak jedno nie ulega wątpliwości – wampiryzm stracił już na znaczeniu. Nie są brutalne, nie zabijają, są "wegetarianamiPo obejrzeniu pierwszego odcinka "Pamiętników wampirów" myślałam, że będzie tak samo. Ot, biedna, nieszczęśliwa dziewczynka (Nina Dobrev), która straciła w wypadku samochodowym rodziców, a sama ledwo uszła z życiem i aby ukoić swój ból po stracie wieczorami, czasami na cmentarzu, pisze pamiętnik, w którym wylewa swoją gorycz i rozpacz. I tak przez zupełny przypadek, wychodząc z męskiej toalety (gdzie strofowała młodszego brata – narkomana – Jeremy'ego (w tej roli Steven R. McQueen), wpada na przystojnego, nowego ucznia szkoły. Temat w kinematografii oklepany. Chłopak zaintrygował ją, ona jego. Z czasem dowiadujemy się, że mężczyzna, o imieniu Stefan (Paul Wesley), to wampir toczący od lat wojnę ze starszym bratem – Damonem (Ian Somerhalder). O co poszło? O dziewczynę, w której obaj kochali się wieki temu. Również znane. Pierwszy to tzw. "wegetarianin", żywi się tylko krwią zwierząt, jest słabszy i nie ma takiej mocy jak zwykły, normalny, wampir. Drugi to typowy krwiopijca. Tak więc wraz z poznaniem Damona wiemy, że produkcji tej daleko będzie do idealnego "ZmierzchuW mieście w tajemniczych okoliczności zaczynają ginąć ludzie, nawet do kilku w ciągu tygodnia. Okazuje się, że podobna sytuacja miała miejsce 145 lat temu – w 1864 roku. I kiedy kilka kolejnych ciał zostaje pozbawionych krwi – ludzie znający historię domyślają się, że do Mystic Falls wróciły wampiry. Rozpoczyna się polowanie. Później następują różne zwroty akcji, czasem bardziej spodziewane, czasami zupełnie zaskakujące widza, co w filmie o wampirach jest niezwykle trudne.
Dla mnie serial ten to rewelacja ostatnich lat. Temat oklepany odkąd tylko kinematografia powstała i przypuszczalnie nie wybiłby się, gdyby nie ówczesna moda na wampiry, ale twórcy stanęli na wysokości zadania, bowiem moda powoli przemija, a serial dalej jest jednym z najchętniej oglądanych produkcji serialowych na świecie.
Film teoretycznie jest na podstawie książki J. L. Smith o tym samym tytule. Jednak tylko teoretycznie, ponieważ oprócz tematyki (wampirów) i bohaterów (Elena, Damon, Stefan) nic serialu z serią Smith nie łączy. Nawet nazwa miejscowości jest inna. I dobrze, ponieważ dzięki temu film nas zaskakuje, sprawia że na każdy odcinek czeka się z niecierpliwością, zadając sobie pytanie, jak to wszystko się potoczy.
Niewątpliwie na sukces filmu ma wpływ gra głównych bohaterów. Ian Somerhalder już w pierwszym odcinku podbił serca widzów. Moje też. Nie tylko niezwykle przystojny, ale też rewelacyjny z niego aktor. Sądzę, że nikt lepiej nie potrafiłby od niego wypowiedzieć słynnych już słów z pierwszego odcinka "Hello brother", zagrać napadów szału, jego rozdarcia typu "Elena to dziewczyna twojego brata, nie możesz jej miećUważam, że producenci nie mogli wybrać lepszego aktora – jest mroczny, otacza go ta nutka tajemniczości, tak samo, jak postać, którą gra.
Natomiast Nina Dobrev świetnie sobie poradziła w podwójnej, jakże różnej, roli. Z jednej strony ułożona, skromna, zakochana w wampirze, Elena Gilbert. Z drugiej natomiast seksowna, przebiegła, znająca swoją wartość wampirzyca Katherine Pierce. Niewiele aktorów światowej klasy poradziłaby sobie w tej roli, a Nina zrobiła to doskonale.
No i na koniec Paul Wesley. Chyba najmniej wyróżniająca się postać, a przecież to w niej na początku zakochuje się główna bohaterka. Jednak nie pozbawiony talentu. Najpierw dobry wampir, nie zabijający ludzi, żyjący z nimi w przyjaźni, przeciwieństwo swojego brata. Później, aby ratować Elenę i Damona – musi zacząć zabijać. Aktor idealnie odnalazł się w tej, tak nagle zmienionej o 360 stopni, roli. Początkowo, jak tylko zobaczyłam jakiego potwora z niego zrobili scenarzyści, pomyślałam, że nie pasuje mu rola tego złego, mrocznego, tajemniczego. Na szczęście moje pierwsze odczucia nie były trafione i teraz nie chciałabym, aby Stefan powrócił do ułożonego wampirka, jakim był na początku.
Nie tylko aktorzy są godni uwagi, ale również ścieżka dźwiękowa. Muzyka odzwierciedla każdą scenę, i tak jak dana scena – wzrusza, bawi, sprawia, ze serial chce się oglądać. W filmie przewinęły się nie tylko nowe piosenki, ale również znane szerszemu gronu odbiorców, takie jak "Eternal love" The Bangles czy "Skinny love" Birdy.
Serial jak najbardziej, z czystym sumieniem, mogę polecić. Radzę jedynie przebrnąć przez pierwsze, nudne, niemiłosiernie dłużące się odcinki, a dalej zaskoczy was rozwój akcji. Już nie będzie użalającej się nad sobą Eleny, irytującego młodszego brata i ciągle tego samego, co w niejednym filmie / serialu o wampirach się pojawia.
Dla mnie serial ten to rewelacja ostatnich lat. Temat oklepany odkąd tylko kinematografia powstała i przypuszczalnie nie wybiłby się, gdyby nie ówczesna moda na wampiry, ale twórcy stanęli na wysokości zadania, bowiem moda powoli przemija, a serial dalej jest jednym z najchętniej oglądanych produkcji serialowych na świecie.
Film teoretycznie jest na podstawie książki J. L. Smith o tym samym tytule. Jednak tylko teoretycznie, ponieważ oprócz tematyki (wampirów) i bohaterów (Elena, Damon, Stefan) nic serialu z serią Smith nie łączy. Nawet nazwa miejscowości jest inna. I dobrze, ponieważ dzięki temu film nas zaskakuje, sprawia że na każdy odcinek czeka się z niecierpliwością, zadając sobie pytanie, jak to wszystko się potoczy.
Niewątpliwie na sukces filmu ma wpływ gra głównych bohaterów. Ian Somerhalder już w pierwszym odcinku podbił serca widzów. Moje też. Nie tylko niezwykle przystojny, ale też rewelacyjny z niego aktor. Sądzę, że nikt lepiej nie potrafiłby od niego wypowiedzieć słynnych już słów z pierwszego odcinka "Hello brother", zagrać napadów szału, jego rozdarcia typu "Elena to dziewczyna twojego brata, nie możesz jej miećUważam, że producenci nie mogli wybrać lepszego aktora – jest mroczny, otacza go ta nutka tajemniczości, tak samo, jak postać, którą gra.
Natomiast Nina Dobrev świetnie sobie poradziła w podwójnej, jakże różnej, roli. Z jednej strony ułożona, skromna, zakochana w wampirze, Elena Gilbert. Z drugiej natomiast seksowna, przebiegła, znająca swoją wartość wampirzyca Katherine Pierce. Niewiele aktorów światowej klasy poradziłaby sobie w tej roli, a Nina zrobiła to doskonale.
No i na koniec Paul Wesley. Chyba najmniej wyróżniająca się postać, a przecież to w niej na początku zakochuje się główna bohaterka. Jednak nie pozbawiony talentu. Najpierw dobry wampir, nie zabijający ludzi, żyjący z nimi w przyjaźni, przeciwieństwo swojego brata. Później, aby ratować Elenę i Damona – musi zacząć zabijać. Aktor idealnie odnalazł się w tej, tak nagle zmienionej o 360 stopni, roli. Początkowo, jak tylko zobaczyłam jakiego potwora z niego zrobili scenarzyści, pomyślałam, że nie pasuje mu rola tego złego, mrocznego, tajemniczego. Na szczęście moje pierwsze odczucia nie były trafione i teraz nie chciałabym, aby Stefan powrócił do ułożonego wampirka, jakim był na początku.
Nie tylko aktorzy są godni uwagi, ale również ścieżka dźwiękowa. Muzyka odzwierciedla każdą scenę, i tak jak dana scena – wzrusza, bawi, sprawia, ze serial chce się oglądać. W filmie przewinęły się nie tylko nowe piosenki, ale również znane szerszemu gronu odbiorców, takie jak "Eternal love" The Bangles czy "Skinny love" Birdy.
Serial jak najbardziej, z czystym sumieniem, mogę polecić. Radzę jedynie przebrnąć przez pierwsze, nudne, niemiłosiernie dłużące się odcinki, a dalej zaskoczy was rozwój akcji. Już nie będzie użalającej się nad sobą Eleny, irytującego młodszego brata i ciągle tego samego, co w niejednym filmie / serialu o wampirach się pojawia.
Moja ocena serialu:
9
Udostępnij: