Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Nie warto robić tego, czego się nie kocha

Nazwisko Franka Capry dla wielbicieli starego kina powinno być wystarczającą rekomendacją, aby w ciemno obejrzeć którykolwiek z jego filmów. Jeśli do jego renomy dodamy dwa Oscary w najważniejszych kategoriach – za film roku i reżyserię – oraz informację, że za skrypt "Cieszmy się życiem" odpowiedzialny jest nadworny scenarzysta CapryRobert Riskin, ("Ich noce", "Pan z milionami", "Arystokracja podziemi", "Zagubiony horyzont") – możemy być pewni, że to, co będziemy oglądać na ekranie przez kolejne dwie godziny, na pewno nas nie rozczaruje.

Fabuła, jak przystało na typową "capreskę" nie należy do szczególnie skomplikowanych. Ot mamy dwoje młodych i zakochanych w sobie ludzi. On – Tony, rozpieszczony syn milionera, ona – Alice, pochodząca z klasy średniej sekretarka. Mimo różnic społecznych młodzi postanawiają sie pobrać. Jednak zanim to nastąpi, muszą zorganizować rendez-vous z rodzicami. Spotkanie dwóch familii prowadzi do konfliktu, bowiem obie rodziny dzieli wszystko – pozycja, styl życia, poglądy. Kirby to przedstawiciele typowej klasy wyższej, snobi, którzy zamknięci w sztywnym gorsecie konwenansów i staroświeckich poglądów, chętnie widzieliby inną kandydatkę na żonę ich jedynaka niż prostą sekretarkę. I jeszcze do tego z taką rodziną w prezencie. O Sycamorach można powiedzieć jedno – dziwacy. Mamy nestora rodu – dziadka Martina, który porzucił pracę w wielkiej korporacji na rzecz "grania na harmonijce", jego córkę Penny – która pisze sztuki, odkąd pomyłkowo otrzymała maszynę do pisania, jej męża – wynalazcę, który w piwnicy tworzy fabrykę fajerwerków, i ich dzieci, siostrę Alice – Essie – baletnicę, której takty przygrywa wielbiciel Chopina, mąż Eddie. W tej wielopokoleniowej rodzince dach znajdują ludzie, którzy porzucili swoje nudne zajęcie na rzecz pasji: Rosjanina Kolenkhova, twórcę zabawek Poppinsa i byłego sprzedawcę lodów, DePinnę. Zderzenie się tych dwóch skrajnie różniących się od siebie światów prowadzi do wielu zabawnych sytuacji, w których bohaterowie na nowo odkryją, co jest tak naprawdę w życiu ważne.



Co takiego jest w powyższej historii, że pozwala jej wyjść ponad przeciętność typowej komedii. Historia klasycznego mezaliansu znana jest zarówno w poezji, prozie, jak i filmie od dawien dawna, a waśni, jakich przysporzył taki związek, trudno zliczyć na palcach jednej ręki. Co sprawia więc, że dzieło Capry traktuje się uniwersalnie, mimo upływu kilkudziesięciu lat od premiery? Może to, że Capra, zaprosił na plan "Cieszmy się życiem " aktorską śmietankę "Golden Age Hollywood" – Jamesa Stewarta, Edwarda Arnolda i Jean Arthur (trio znane z "Pan Smith jedzie do Waszyngtonu"),  Lionela Barrymore'a (stryjecznego dziadka Drew) albo dialogi, pełne inteligentnego i sarkastycznego humoru, będące dowodem geniuszu Riskina. A może wywołujące salwy śmiechu sceny z udziałem obu familii (kolacja przy świecach, nauka zapasów, taniec Essie czy eksperymenty w laboratorium Pana Sycamore'a). A może po prostu przesłanie, jakie niesie ze sobą film, że "Pieniądze to nie wszystkoBogaty i sztywny świat Kirbych to świat samotnych i zgorzkniałych bankierów, którzy czczą kult pieniądza, zapominając często o swoim człowieczeństwie. Świat Alice i jej rodziny to ludzie, którzy wyznają zasadę: "Cieszmy się życiem! Róbmy to, co sprawia nam radość, wszystko inne jest nieważneNie liczy się zapełniony portfel ani kolejne szczeble w drabinie establishmentu społecznego, ale człowiek i jego wartość.

Capra, realizując "Cieszmy się życiem", chciał zrobić film lekki, zabawny i krzepiący; taki, który miał wywołać nie tylko śmiech i łzy wzruszenia, ale refleksję nad życiem doczesnym. Rozbieżność między dwoma rozumieniami słowa "bogactwo" reprezentowanymi przez dwie skrajnie różne rodziny skłania nas do przemyśleń, co się tak naprawdę w życiu liczy. Banalne? Mdłe? Naiwne? Być może, ale jakże prawdziwe.    


Moja ocena:
9
Matka Polka
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje