Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

"Frances Ha" nie puszcza oka do Woody'ego Allena, a czerń i biel oraz szarpana narracja nie czynią go artystycznym majstersztykiem, wodzącym na pokuszenie entuzjastów francuskiej Nowej Fali. To zwyczajnie kiepski film z nadzwyczaj nadętą fabułą i aspiracjami sięgającymi intelektualnego olśnienia Ginsberga i Kerouaka razem wziętych.

Nie od dziś wiadomo, że Nowy Jork to, prócz Central Parku i Jankesów, kolebka artystycznej bohemy Wschodniego Wybrzeża. Nie od dziś wiadomo też, że spełnić się w sztuce łatwo nie jest, więc gdy i Frances (Greta Gerwig) nie pójdzie z tańcem, dziewczyna zmuszona będzie podziwiać go "w nogach" od siebie zdolniejszych, do tego zza administracyjnego biurka.



Tytułowa postać najnowszego filmu Noah Baumbacha jest na życiowym zakręcie: mając dwadzieścia siedem lat, brak jej bodaj wszystkiego, by ustabilizować swoją niespokojną egzystencję. Mieszka kątem, jako członek służby informacyjnej dorabia w byłej szkole podczas okolicznościówki, imprezuje. I niby to stara się coś zmienić, niby to jest aktywna, lecz gdy przyjdzie co do czego, woli leżeć na kanapie i oglądać film ze współlokatorem-scenopisarzem, którego częstotliwość i efektywność poszukiwań zarobku zdaje się nadawać ton jej własnym. Fantazjując o ukochanym tańcu, nie robi nic, by zadbać o chwilę bieżącą. Z perfekcyjnym wyczuciem właściwego momentu funduje sobie jedynie weekend w Paryżu, który pożytkuje spacerem i wizytą w kawiarni. Wścibski zapytałby, za co, sugerując jednocześnie reżyserowi swoisty paradoks i sprzeczność tekstualną.

W swym najnowszym obrazie autor "Walki żywiołów" nieudolnie więc konstatuje trudną rzeczywistość młodego człowieka, poszukującego właściwego sobie w życiu miejsca. Sytuując Frances (która notabene niezbyt inspirującym żywotem, który wiedzie, przejmuje się w stopniu umiarkowanym, strojąc głupkowate miny i biegając z wywieszonym językiem) pośród niespełnionych artystów (niech sczezną, chciałoby się krzyknąć za Kantorem), miota swą bohaterką od jednego zadymionego mieszkania do drugiego, karząc deliberować o Matissie i gdybać na temat własnej świetlanej przyszłości. Kreśli swą bohaterkę jako tkwiącą w chaosie, ale jednocześnie nieźle się w tym chaosie czującą. Z kolei zabawna w założeniu konwencja filmu dorabia mu raczej gębę farsy niż kabaretowego sznytu. Bo to, co u twórcy nowojorskich szlagierów pokroju "Hannah i jej siostry" czy "Tajemnicy morderstwa na Manhattanie" (którego do zestawienia z "Frances Ha" niepotrzebnie w ogóle fatygowano) skrzy się lekkością i komediową swadą, u Baumbacha zionie pretensjonalnością i zmanierowaniem, i tylko pojedyncze gagi mają się tu naprawdę dobrze.

Całość spaliła zatem na panewce. Montażowa sklejka kłuje po oczach, a pseudointelektualne dyskursy nużą. A i Grecie Gerwig daleko do emploi znanego skądinąd rozdygotanego w obliczu Sztuki wrażliwca, od którego ponoć tylko spódnica miała ją odróżnić.



Moja ocena:
3
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje