Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Na tym polega uwiąd starczy, że zamiast mówić, człowiek warczy

Zacznę od tego, że nigdy nie należałem do grona wielbicieli talentu reżyserskiego Clinta Eastwooda. Jego wcześniejsze filmy były co prawda dobre, ale zawsze czegoś mi w nich brakowało. To "coś", czego nie znalazłem w "Bez przebaczenia" czy "Rzece tajemnic", udało mi się odnaleźć w "Gran Torino



Walta Kowalskiego (Clint Eastwood) poznajemy w trudnym momencie jego życia. Pogrzeb żony, problemy ze zdrowiem i trudne relacje z najbliższą rodziną sprawiają, że bohater odczuwa bolesną i dokuczliwą pustkę, którą stara się zapełnić wieczorami w barze przy kuflu zimnego piwa. Sytuacja ulegnie zmianie wraz z pojawieniem się nowych sąsiadów Walta, dość licznej wietnamskiej rodziny, której najmłodszymi członkami jest rodzeństwo – chłopiec imieniem Thao (Bee Vang) i jego starsza siostra Sue (Ahney Her). Kowalski jako weteran wojny w Korei oraz człowiek z natury nieufny w stosunku do tego co obce (a mówiąc wprost - zdeklarowany rasista), będzie początkowo bardzo nieprzychylnie nastawiony do nowych sąsiadów. Paradoksalnie, relacje między nimi poprawią się po tym, jak Thao pod presją kuzyna z miejscowego gangu będzie próbował ukraść samochód Walta. Łupem ma paść tytułowe Gran Torino – auto, które jest oczkiem w głowie starego Walle'ego. Próba kończy się fiaskiem, a z czasem między niedoszłym złodziejem a jego ofiarą, zawiąże się nić porozumienia i skorupa zgorzkniałego i zmęczonego życiem starca, za którą do tej pory chował się Kowalski, powoli zacznie pękać.

Podobno to już ostatni raz zobaczyliśmy Eastwooda w roli aktora. Jeśli to prawda, to nie mógł wymarzyć sobie lepszego pożegnania z filmem. Jego Walt Kowalski to stary, opryskliwy zrzęda, który pomimo niezbyt miłego usposobienia od początku budzi w nas szczerą sympatię. Pod warstwą cynizmu i samolubności, odnajdujemy w tej postaci coś, co pozwala nam obdarzyć Walle'ego bezzwrotnym kredytem zaufania. Patrząc na popis gry aktorskiej Eastwooda, można odnieść wrażenie, że człowiek, którego kreuje na ekranie, to w rzeczywistości on sam. Clint, który znany jest w środowisku filmowym z dość konserwatywnych poglądów, wciela się niejako w swoje alter ego. Z czystym sumieniem mogę zaryzykować stwierdzenie, że włożył w tę rolę cząstkę siebie, co dało naprawdę rewelacyjny efekt.

"Gran Torino" to film, który ciężko sklasyfikować. Z jednej strony dostajemy potężną dawkę humoru (na co składają się m.in. genialne sceny z włoskim fryzjerem), z drugiej zaś ogromny ładunek emocjonalny, który jeszcze na długo po seansie nie pozwala nam o tym filmie zapomnieć. Jednak przede wszystkim jest to piękny obraz mówiący o sile przyjaźni, dla której nie ma znaczenia kolor skóry, wiek czy status społeczny, a której moc jest tak wielka, że potrafi pokonać każdą przeszkodę.   


Moja ocena:
10
Od najmłodszych lat zakochany w kinie... Masowo pożeram filmy i seriale, choć oczywiście nie wszystkie, staram się stronić od chały. Rzadko zdarza mi się obejrzeć coś bez wcześniejszego sprawdzenia... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje