Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Od wódki rozum krótki

Oto na naszych oczach dokonała się totalna degrengolada i rozkład polskiego kina z klejnotem koronnym w postaci "Kac WawyA gdy opadł kurz po skądinąd w dużej mierze zasłużonych atakach na ten film, nadeszła chwila smutnej refleksji i brutalnego oświecenia: przecież to nie jest zaskoczenie, już od kilku lat nasze rodzime komedie przechodziły coraz większą deewolucję, niebezpiecznie zbliżając się do poziomu dna. Ale o tym, że one się dopiero zbliżały, a nie się na nim osadzały, wiadomo dopiero teraz. Bo film Karwowskiego definitywnie wyznaczył granicę ostateczną.

Jeśli jest w "Kac Wawie" coś zabawnego, to tylko dwie rzeczy. Zupełnie nieuzasadnione i jednocześnie zrozumiałe nawiązanie w tytule i szkielecie scenariusza do bogatszego i nieskończenie lepszego starszego brata zza oceanu zakrawające na ponury, groteskowy żart oraz kwalifikowanie tego potworka do gatunku komedii. Zaraz, czy ja przed chwilą wspomniałem coś o scenariuszu? Zapomnijcie! Nic takiego tu nie ma, figurujący w obsadzie scenarzyści, skrobiąc ten skrypt, musieli być w stanie podobnym do Bohosiewicz, kiedy chwiejnym krokiem spacerowała środkiem ulicy. Jacek Samojłowicz nie da sobie jednak w kaszę dmuchać, w końcu Tomasz Raczek "jezd gópi" i się nie zna, a za zły język w recenzji musi zapłacić. Gwoli ścisłości: zamiarem scenarzystów było zapewne najzwyklejsze skopiowanie, oczywiście do polskich realiów, "Kac VegasZamiast jednak "bro movie" powstał zlepek przeróżnych scenek rodzajowych z nocnego życia naszej pięknej stolicy.

Zadziwiająco małej, swoją drogą. Stałym bywalcem Warszawy nie jestem, jednak zawsze wydawało mi się, że to jest powierzchnia kilkuset kilometrów kwadratowych; Karwowski sugeruje najwyraźniej jakiś kataklizm nad stolicą, skoro "poszukiwanie po całym mieście" zaginionej narzeczonej objęło obchód po hotelu Victoria i spacerek pod Pałacem Kultury i Nauki w kierunki jakiegoś niedalekiego burdelu. O, skoro to jest to całe miasto... to się Szyc nachodził. Ponadto w odpowiedzi na ten już legendarny pozew Samojłowicza samym warszawiakom proponuję wzniesienie pozwu zbiorowego przeciwko producentom o zniesławienie. Miasto zostało przedstawione jako siedlisko wszelkiej rozpusty i rozwiązłości, gdzie wszystkim naokoło słoma wyłazi z butów a miasto zamieszkują sami na wpół tępi wieśniacy; gdzie każda kolejna panienka jest "studentką poszukującą sponsoringu", a jak sprawia wrażenie porządniejszej, to i tak by rozłożyć jej nogi wystarczy pięć minut (vide Włodarczyk a.k.a. Beata), a facet o inteligencji ameby niezależnie od stanu cywilnego i portfela skrzętnie z usług wyżej wymienionych skorzysta, przy okazji wlewając w siebie pół cysterny niekoniecznie najdroższego alkoholu.



Jedynym aktorem, który skorzystał na "Kac Wawie", okazał się człowiek zupełnie niezwiązany z tym filmem - Robert Więckiewicz, który na tle ostatnich dokonań Borysa Szyca zyskał status polskiego aktora numer jeden. Karolak przyjął najsensowniejszą i najprostszą taktykę: przyznał, że chodziło o kasę, musiał zarobić na ambitniejsze projekty. Ale dlaczego Roma Gąsiorowska zgodziła się wciskać w lateksowy ciuszek i odstawiać przez cały czas przewijania się po ekranie taniec świętego Wita?

Kolejnym pytaniem bez odpowiedzi pozostanie zapewne to o nakładanie na obraz kolorowych filtrów. Oby tylko nie przyjęło się to na stałe, wygląda to w końcu wybitnie irytująco i komicznie. Jakby je zdjąć, oczom mogłyby się ukazać przyzwoite zdjęcia i może nawet za coś można byłoby film pochwalić... Bo za muzykę na pewno nie. Buczy. trzeszczy, pieje, aż prosi się o całkowite wyciszenie, dzięki czemu przy okazji oszczędziłoby się sobie jakże ambitnych, inteligentnych i rozwojowych dialogów.

A skoro wyłączyć muzykę, to może przy okazji pozbyć się i obrazu? Nadal byłoby wielkie nic, jednak zdecydowanie lepsze. Jeśli teoria równoległych wszechświatów jest prawdziwa, to gdzieś tam jest i taki, w którym "Kac Wawa" nigdy nie powstała. Szczęśliwi ludzie muszą tam żyć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł wydania tego potworka na DVD i BR, w końcu już dystrybucja w VOD to za dużo...


Moja ocena:
1
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje