Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Pali się, moja panno!

Jak każdy mały chłopiec noszę w sercu gorącą miłość do straży pożarnej. A co za tym idzie – do "strażackiego" kina. Być może dlatego, że próba okiełznania ognia jest dziwacznym splotem atawizmu z cywilizacyjną koniecznością – człowiek rzuca wyzwanie naturze, choć tak naprawdę nie ma wyboru, chodzi w końcu o przetrwanie. Podszewką francuskiej animacji "Niezgaszalni" nie są tak abstrakcyjne refleksje, a płonące serce bije w ciele dziewczynki. Ale reszta się zgadza – walka z żywiołem ma tu odpowiedni, heroiczny wymiar. 


Czasy są nieciekawe. I dla chłopców, i dla dziewczynek, choć głównie dla dziewczynek. Jesteśmy w Nowym Jorku lat trzydziestych, a kobiety w straży pożarnej to pieśń przyszłości. Nie ma jednak takiej przeszkody, której nie można pokonać dzięki bujnej wyobraźni i żelaznej sile woli. Początki nastoletniej Georgii (Małgorzata Socha) w zawodzie są trudne, musi udawać wąsatego Joego, na którego – nawet bez patriarchalnej wyższości – starsi koledzy zerkają spod byka. W mieście natomiast szaleje seryjny podpalacz, który nie ułatwia życia ani zahartowanym w bojach strażakom, ani starającemu się o reelekcję burmistrzowi. Jednak to, co dla starych wiarusów będzie przedemerytalnym wyzwaniem życia, bohaterka potraktuje jako trampolinę do gwiazd. Przy okazji ugasi kilka – dosłownych i metaforycznych – pożarów.  



Na papierze, "Niezgaszalni" są klasycznym stopem opowieści inicjacyjnej z historią o emancypacji. I dość powiedzieć, że Theodore Ty i Laurent Zeitoun (wraz ze scenariopisarskim duetem Daphne Ballon – Jennica Harper) są kompetentni w obydwu konwencjach. Georgia, niczym oryginalna Mulan (nie mylić z irytującą, uprzywilejowaną Mary Sue z aktorskiego remake'u), nie jest superbohaterką z nadania; do wszystkiego dochodzi inteligencją, sprytem i odwagą graniczącą z szaleństwem. Jeśli zaś idzie wyboistą drogę do dorosłości, twórcy dbają o to, by relacje dziewczyny z rodziną oraz kolegami z remizy zachowywały minimum psychologicznego i emocjonalnego weryzmu. Sporo tu bezpretensjonalnych nauk o życiu, których chętnie wysłuchają i mali, i duzi widzowie. Najważniejsza głosi, że sądzenie jednostek podług  poziomu empatii oraz zasług dla kolektywu wciąż jest najpewniejszą miarą człowieczeństwa.  


Fabularnie całość przypomina nieco kultowy "Ognisty podmuch" Rona Howarda – motyw śledztwa przesuwa całość w rejony kina sensacyjnego. Estetycznie natomiast film przywodzi na myśl wysokobudżetowe amerykańskie evergreeny Disneya i Dreamworks, chociaż "kreska" jest tu nieco dziksza, bardziej ekspresjonistyczna i mniej uładzona. Sceny akcji mają w sobie hollywoodzki rozmach i slapstickowy czar, a humor sytuacyjny i komedia charakterów idą ręka w rękę. Słowem, na ekranie dzieje się dużo, a w głowie zostaje jeszcze więcej. 

Tym, do czego mógłbym się przyczepić, jest natomiast nieco pretekstowe wykorzystanie epoki historycznej. Choć twórcy ilustrują przygody Georgii kilkoma faktami z dziejów straży pożarnej, nieprawdą jest twierdzenie, jakoby pierwsze kobiety zasiliły jej szeregi dopiero w latach 80. ubiegłego wieku. Miało to miejsce znacznie wcześniej – w Stanach Zjednoczonych w latach 20., zaś w Wielkiej Brytanii już w XIX wieku (i mówimy o "mieszanych" brygadach). I nie miałbym nic przeciwko takim potknięciom, gdyby tyle artystycznej pary nie szło w odmalowanie ery prohibicji w całym jej fotogenicznym majestacie. Pomijając jednak te drobne szczegóły i mając na względzie sentyment do ludzi, którzy idą dla nas w ogień, zachęcam do seansu. "Niezgaszalni" trzymają odpowiednią temperaturę  – a o to przecież w kinie chodzi.

Moja ocena:
7
Michał Walkiewicz
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje