Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Brutalne pieśni

W skorumpowanym świecie prawdziwym bohaterem może być tylko drań. I kimś takim jest właśnie tytułowy "Wojownik". Gra go sam Książę Tollywood Mahesh Babu. Polakom nazwisko to może niewiele mówić, jednak warto się zapoznać akurat z tym jego filmem. Obraz zaskoczy co poniektórych widzów stosunkiem do bohaterów, scenami akcji i zadziwiająco dobrą muzyką.

Film rozpoczyna się od niezwykle efektownej sceny walki, której spodziewać się można byłoby raczej w kinie akcji rodem z Hongkongu nie zaś w produkcji indyjskiej. Dynamiczne, widowiskowe sekwencje przywodzą na myśl najlepsze czasy kina klasy B. Zaraz potem rozlegają się dźwięki piosenki "Jagadame" i już wiadomo, że nie jest to pierwsza z brzegu produkcja. Owszem, wątek miłosny jest potraktowany bardzo standardowo, a i obowiązkowe sceny komediowe mogą zachodniego widza nieco irytować. Jednak wady te bledną przy ewidentnych zaletach.

Przede wszystkim Puri Jagannath całkiem sprawnie zbudował fabułę. "Wojownik" to naprawdę dobre kino gangsterskie, z ciekawie zarysowanym głównym bohaterem. Na uwagę zwraca przede wszystkim odwaga twórców w ukazaniu Pandu. Jest to główny bohater, a zatem z definicji postać romantyczna, wokół której kręci się akcja ale i wątek miłosny. Jednak Pandu nie zachowuje się jak Romeo. Jest brutalny, bezwzględny i ma krew na rękach. Ani Jagannath w swoim scenariuszu ani Babu w grze nie zmiękczają go, nie usprawiedliwiają – a tak zachowaliby się twórcy amerykańscy. "Wojownik" to danie pełnokrwiste, nawet jeśli sceny akcji zdają się momentami naiwne.



Twórcy nie poprzestali na samej konstrukcji głównego bohatera, lecz poszli znacznie dalej. W "Wojowniku" poruszane są tak kontrowersyjne tematy jak pigułki gwałtu, eskalacja przemocy w mediach oraz kobiece i męskie wyuzdanie seksualne. Do tego dochodzą dość odważne i jednoznaczne teksty piosenek. Wszystko to składa się na obraz pod każdym względem zaskakujący tych, którzy wiedzą cokolwiek o kodeksie moralnym funkcjonującym w tamtejszej kinematografii.

Wielkim atutem filmu są też i piosenki. Praktycznie wszystkie to murowane przeboje, które zapewne i polskiemu widzowi przypadną do gustu. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na zmysłową "Dola Dola" czy mocno wyuzdaną "Ippatikinka", przy której twórcy wykazali się też sporym zmysłem choreograficznym.

W sumie "Wojownik" okazał się nadspodziewanie dobrą rozrywką. Doceniono go zresztą także w Indiach, gdzie rok po premierze oryginału do kin trafiła wersja tamilska z Vijayem w roli głównej. Remake poszczycić się może dwiema lepszymi wersjami piosnek ("Nee Mutham Onru" i "Vasaantha Mullai Pozhle") jako całość jednak to "Wojownik" sprawia się lepiej.

Dobra, miejscami dość brutalna, rozrywka dla wszystkich fanów kina z Indii.

Moja ocena:
8
Marcin Pietrzyk
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje