Wywiad wideo
Rozmawiamy z twórcami dokumentu "Pieśni opresji"

U stóp chilijskich Andów mieści się na pierwszy rzut oka idylliczna niemiecka kolonia. Przyjeżdżają tutaj turyści, zachwycają się przyrodą, cieszą basenem i tradycyjną niemiecką kuchnią. Jednak to miejsce ma ponurą przeszłość. W 1961 roku niemiecki kaznodzieja Paul Schäfer i jego kongregacja przenieśli się do Chile, aby pomagać biednym. Założyli ośrodek o nazwie Colonia Dignidad, który przekształcił się w sektę. Mieszkańcy kolonii opowiadają o 45-letnim doświadczeniu życia w nędznych warunkach, nierzadko w niewoli. Dochodziło tu do gwałtów, znęcania się nad dziećmi, pokazowego bicia i przymusowej pracy. To tutaj w trakcie dyktatury Pinocheta torturowano i zabijano więźniów politycznych, a następnie grzebano ich ciała w masowych grobach. W 2007 roku Schäfer został aresztowany, a kolonia otwarta. Zmieniła nazwę na Villa Bavieta (Bawarska Wioska) i nadal mieszka w niej ok. 120 osób. Ten film jest właśnie o nich. Niektórzy całkowicie zaprzeczają tragicznym zdarzeniom i chcą pamiętać tylko te szczęśliwe. Są jednak i tacy, którzy zmagają się z traumą. Starsi mieszkańcy przedstawiają swoje wspomnienia - czasem szczerze, a czasem z wahaniem - o fizycznym i seksualnym wykorzystywaniu, które miało miejsce w kolonii. Mówią także o zbrodniach, do których zostali zmuszeni. Każdy z nich ma własne spojrzenie na mroczną przeszłość. Krajobraz, który wydaje się tak spokojny na początku filmu, zmienia się w złowieszczego świadka tragicznej w skutkach historii. A piosenki, które mieszkańcy kolonii śpiewali niewinnie jako dzieci, teraz wywołują u większości z nich poczucie wściekłości i obrzydzenia. Film, kręcony przez 18 miesięcy, pokazuje, jak traumatyczne wydarzenia mogą zmienić ludzkie życie. Zadaje też pytanie, czy prawda i wybaczenie są w ogóle możliwe w społeczności, w której zaprzeczanie zbiorowej i osobistej historii jest czymś naturalnym?