"Nagle widzisz jakieś miejsce - może pole, lub drogę - gdzie światło pada w taki sposób, że wszystko zyskuję niezwykłą, magiczną aurę. Szybko ustawiasz kamerę, wkładasz kasetę - i nagle czar pryska: słońce się chowa, chmury się zbierają, lub wręcz przeciwnie, zupełnie znikają. Mimo, że tkwisz tam przez trzy kolejne dni, ta chwila już nie... "Nagle widzisz jakieś miejsce - może pole, lub drogę - gdzie światło pada w taki sposób, że wszystko zyskuję niezwykłą, magiczną aurę. Szybko ustawiasz kamerę, wkładasz kasetę - i nagle czar pryska: słońce się chowa, chmury się zbierają, lub wręcz przeciwnie, zupełnie znikają. Mimo, że tkwisz tam przez trzy kolejne dni, ta chwila już nie wraca. Idziesz dalej i widzisz dziecinnie wyglądającego mnicha przechodzącego przez most, zmagającego się z plecakiem prawie tak dużym jak on sam. Pod mostem przepływa ciągły strumień samochodów. Fantastyczne ujęcie, ale sprawa jest beznadziejna: albo nie wolno tu parkować, albo można się zatrzymać, ale zanim wygrzebiesz kamerę, mnich już sobie pójdzie, i nie wiadomo kiedy - jeśli w ogóle - będzie wracał. W tym momencie wpadasz w rozpacz, bo uchwycenie konkretnego momentu jest po prostu niemożliwe, chyba, że masz dużo szczęścia. Musisz zadowolić się kiepskimi kopiami, cieniami pozostałości tej chwili - niedoskonałościami." Marat Magambetow czytaj dalej