ZEMSTA SITHÓW to szósta z kolei część GWIEZDNEJ SAGI do której wracam w swym wspominkowym filmowym maratonie (chodzi tu glównie o epizody IV,V, i VI, których nie widziałem od 15 lat!).
ZEMSTY SITHÓW (podobnie jak MROCZNEGO WIDMA i ATAKU KLONÓW) nie widziałem od czasu wybrania się do kinowej sali w chwili ich premiery.
Jedno o "nowej sadze" mogę już pwoeiedzieć- George Lucasowi nei udało się wskrzesić ducha, magii, siły i (nawet) intelektualnej niejednoznaczności dawnych GWIEZDNYCH WOJEN.
Oglądając EPIZODY 1,2 i 3 trudno jest nie oprzeć się wrażeniu, że zostały one nakręcone na siłe i to wyłącznie z chęci finansowego zysku. Scenariusze wszytskich trzech pierwszych części są na tyle wątłe, że trudno jest uzmysłowićsobie, że realizację tych filmów Lucas planował przed dekady.
Nie mniej jednak muśze przyznać, że ZEMSTA SITHÓW to chyba jedyna zadowalająca i naprawdę godna uwagi część "nowej trylogii".
Epizod 3 jest najsprawniej nakręcony, najlepiej napisany i najlepiej zagrany.
Nie ma tu dłużyzn czy też nadmairu scen niepotrzebnych, pustych lub wręcz żenujących.
ZEMSTA SHITÓW klimatem bardzo przypomina IMPERIUM KONTRATAKUJE (8/10), choćdo filmu Irvina Kershnera brakuje mu bardzo wiele.
To co rzuca się w oczy oglądając ZEMSTĘ SHITÓW to fakt, iż epizod ten jest najmniej rozbuchany wizualniei kolorystycznie w "nowej trylogii". Nie ma tu aż tylu kolorowych dekoracji, a wnętrza filmowane przez Lucasa są bardziej ascetyczne. ZEMSTA SHITÓW to więc niejako płynne przescię do trzech starych obrazów, które nakręcono trzy dekady temu.
ZEMSTA SHITÓW nie pryzpomina już tak bardzo rozbuchanego cyrku wątpliwych atrakcji, a (już bardziej) gwiezdną baśń z mrocznymi odcieniami i ważkim morałem.
Tosiłą ZEMSTY SHITÓW jest charakterystyka postaci, która spośród wszystkich trzech nowych filmów Lucasa wyróżnia się zdecydowanie na plus.
Pogłębiono tutaj sylwetkę psychologiczną podstępnego i demonicznego Palpatina, ktrego fenomenalnie zagrał Ian McDiarmind.
Nieco lepiej Lucas poradził sobię z postacią (glównego boahtera GWIEZDNEJ SAGI) Anakina Skywalkera, któremu nadano tutaj zdecydowanie mroczniejszy i głębszy psychologicnzy rys.
Chociaż i w tym wypadku nie obylo isę bez potknięcią. Targany etycznymi i moralnymi dylematami Anakin po zabójstwie Windu (Samuel L. Jackson) niemal natychmiastowo przechodzi na "mroczną stronę". Ta scena naprawdę budzi w widzu gromki i szyderczy śmiech.
Niestety fakt, iż Lucas lepiej radzi sobie z wymyślaniem ciekawych historii niż ich sprawnym opowiadaniem daje o sobie w ZEMSCIE SITHÓW znać jeszcze kilka razy.
Za porażke nalezy również uznać fakt "spłaszczenia" i sprowadzenia do roli mało ważnego dekoru postaci Padme (N. Portman), która traci w tej odsłonei cyklu niemal cały czar i zdecydowany charakter.
Scenariuszowych luk naiwnie zrealizowanych sekwencji jest w EPIZODZIE 3 jeszcze kilka.
Obraz ten jest również nadto bombasryczny i podniiosły.
Dziełu Lucasa brakuje znowu lekkości i przewrotnego humoru, który cehcował epizody IV,V i VI.
ZEMSTA SHITÓW to w całej "nowej trylogii" film najlepiej zagrany. Świetny jest tu Ewan McGregor w roli Mistrza Kenobi.
Bardzo dobrze sprawuje się też Hayden Christensen w roli Anakina.
O Świetnej kreacji Iana McDiarminda już pisałem.
Nie można rowneiż zapominać o fantastycznym głosie Franka Oza w roli Yody, którego jest tu bardzo dużo.
ZEMSTA SHITÓW wyposażona też została w szereg smaczków, które powinny zadowlić fanów GWIEZDNE SAGI.
ZEMSTA SHITÓW ma również bardzo dobre i trzymające w napięciu zaskończenie. SCena okaleczenia Anakina Skywalkera jest tutaj naprawdę mocna i wstrząsająca i do prawdy szkoda, iż takmiego poziomu artystcyznego nie trzymałą cała "nowa trylogia".
Oglądając ZĘMSTE SHITÓW miałem wrażenie, iż George Lucas nawet godnie zamknął całą historię w postaci fabularnej GWIEZDNEJ SAGI. To co dla fanó w dawnych odsłonach cyklu było osnute aurą tajemnicy i niedopowiedziane tu zostało ukazane w pełni z pomocą nowoczesnej techniki filmowej.
Szkoda tylko, że podczas kręcenia EPIZODOW 1,2 i 3 wartości techniczne przesłoniłu Lucasowi i ekipie wartości artystyczne (takei jak scenariusz, głębsze refleksje natury filozoficznej, inteligentny humor i zwartą konstrukcję narracyjną).
WSzystkim młodym widzom, którzy GWIEZDNEJ SAGI nie znają radzę jednak rozpoczynaćswoją przygodę z GWIEZDNYMI WOJNAMI od Epizodu IV I(NOWEJ NADZIEI)- wówczas będą to mieli okazję zrozumieć dalczego (swego czasu) seria wymyślona przez Lucasa stała się wydarzeniem artystycznym, socjologicznym i na zawsze zmieniła Hollywood.