A tu link do wspomnianej recenzji, z opisem, interpretacją i umiarkowanymi/małymi spoilerami oraz zrzutami ekranu:
https://rascal.pl/anime-manga-japonia/kimi-no-na-wa-2016/
Recenzja świetnie dopracowana i rzetelna, pozwoliła mi poukładać sobie pewne rzeczy i przemyślenia po seansie, za co bardzo dziękuję. Co do filmu zgadzam się absolutnie, nie przypuszczałam, że ten film pozostawi po sobie takie wielobarwne odczucia, ciężko mi się otrząsnąć. Fantastyczny.
Popieram w pełni. Część rzeczy sam wyłapałem przy oglądaniu, ale niektóre nawet by mi do głowy nie przyszły.
No ładnie się pan autor przedstawił. Piękna recenzja, a jakieś pomyje o Arisu detektywie czy małej Tajdze ocenione podobnie wysoko... dziwny gust.
No cóż, oceny mają do siebie to, że często wystawia się je pod wpływem chwili no i w przypadku Toradory rzeczywiście przesadziłem. W każdym razie ja nie należę do grona tzw "elyty", dla której dobra może być tylko produkcja typu "deprecha, psychodelia, pseudofilozoficzny bełkot" i w ogóle "anime już umarło". Dlatego też np 9/10 dostało u mnie zarówno Serial Experiments Lain jak i To Love Ru Darkness 2nd. Po prostu jestem otwarty na przeróżne rzeczy.
Ja również :) Oreimo ma u mnie 10/10, ale taka bajka "Nausicaa z doliny wiatru" Miyazakiego 6/10. Po prostu porównuję oceny, nic wielkiego czy godnego urazy :) Blog poszedł do zakładek i będę sobie czytał. Pozdrawiam
Nausicaä z Doliny Wiatru bajką? Czyżby odniesień do filozofii, historii i współczesności ktoś nie wypalił? Ten film ma mocne przesłanie do ludzi dorosłych.
Ale Tajge to ty szanuj
Do produkcji Makoto Shinkai podchodziłeś z wielką rezerwą? Cóż, dobrze wiedzieć. Przynajmniej nie stracę czasu czytają ta ekhem recenzje.
Ależ oczywiście. Wszystko, co zdobywa aż taki rozgłos i lawinę pozytywnych ocen wzbudza u mnie podejrzenia. No cóż, ja musiałem stracić czas odpisując na ten, ekhm, komentarz.
Nie musiałeś, nic ci przecież nie każe czytać odpowiedzi na twoje teksty, a tym bardziej odpisywać.
Nie, nawet najlepsi zawodzą. Pewność można uzyskać dopiero po obejrzeniu danego dzieła.
>Takimi reżyserami są chociażby David Lynch,
Nie żartuj nawet :)
>Steven Spielberg
No proszę Cię.
>a w japońskiej animacji jest to właśnie Makoto Shinkai, o którym się mówi że to następca Miyazakiego.
Nie, żeby Miyazaki był kimś szczególnym. Jest najbardziej rozpoznawalny na zachodzie i tyle. Nie mówię, że nie ma talentu, ale dla mnie nie jest nikim szczególnym. Nie bez powodu najbardziej podobają mi się filmy Ghibli, gdzie to nie on reżyserował. Shinkai to dla mnie kilka klas wyższa postać.
Nie żartuj nawet :)
>Steven Spielberg
No proszę Cię.
HAHAHAHA. Ale czego się spodziewać po osobie która musi reklamować swoje recki na filmwebie. Pewnie na kwejku też działasz :D
EOT, bo aż się serce kraja...
The BFG, The Adventures of Tintin, War Horse, Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull, War of the Worlds, Catch Me If You Can, Jaws.
Lynch
The Cowboy and the frenchman (pomijam też inne krótkometrażowe), Wild at Heart, Lost Highway, Inland Empire.
Aronofsky
Black Swan, Requiem for a Dream
Rodriguez
Machete, Planet Terror, The Adventures of Sharkboy and Lavagirl 3-D, Spy Kids
Obowiązkowe? Znak jakości? Produkcje wysokich lotów? Gwarancja?
KAŻDY reżyser może zawieść, każdy film może okazać się klapą, nawet (a często szczególnie) jeśli osiągnie niesamowity sukces komercyjny.
Kończ kończ, bo gadasz pan jak połamany.
Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałem film z tak olbrzymią ilością dziur i idiotyzmów. Jeżeli chce aspirować do pozycji Miyazakiego, musi najpierw nauczyć się pisać.
Nie ja mówię tylko ludzie i krytycy. Ale krytycy na serio a nie to coś rascal
Idiotyzmów?
A Miyazaki to najbardziej przereklamowana postać japońskiej animacji i to jest fakt.
Pozwól, ze zapytam cię o jedną rzecz. Krytykujesz recenzję nie czytając jej? Toż to największy wyraz kretyństwa jaki można sobą zaprezentować.
Czytaj ze zrozumieniem. W którym miejscu krytykowałem jego 'rezencje'? Skomentowałem wypowiedź na filmwebie, a nie recenzje pseudo recenzenta.
Biorąc w cudzysłów słowo "recenzja" nie tylko atakujesz bezpodstawnie autora, ale również skreślasz tę recenzję bez jej czytania (czego się przed chwilą wyparłeś). Oczywiście, to, że się a z autorem nie zgadzasz (nawiasem mówiąc, również popieram krytyczne patrzenie na bardzo popularne filmy, niezależnie od tego kim jest autor czy reżyser - każdy może wyreżyserować bubla) nadaje Ci pełne prawo do nazywania tego użytkownika "pseudo recenzentem" [?]. Człowieku, zastanów się nad tym co piszesz, bo tylko się ośmieszasz. Jesteś pełen pogardy do wszystkiego i wszystkich, co mają inne zdanie do twojego.
Nie gardzę nikim (żeby kimś gardzić, najpierw ta osoba musiałaby mnie interesować), a po prostu krytycznie podchodzę pod wszelaką maść pseudo recenzentów.
Odkąd przybyła moda do polski na 'jutuberów' 'blogerów' i innych 'erów' to mnóstwo się tego wylęgło. Nagle każdy się na wszystkim zna i jest krytykiem lepszym od ludzi po studiach, z doświadczeniem i prawdziwą wiedzą na dany temat.
Jeśli chcesz być fanem takich osób to sobie bądź i czytaj ich wypociny, nikt Ci nie broni. Tak jak mi nikt nie broni omijania ich blogów.
Peace.
Cóż mogę rzecz. Czytaj sobie co tam chcesz i od kogo chcesz.
Ja tam wolę przeczytać recenzje i opinie fanów, którzy rzeczywiście siedzą w temacie i mają pojęcia o czym piszą. Zwłaszcza, że każda "profesjonalna" recenzja według twoich standardów skupia się na maksymalnie powierzchownej warstwie tego filmu (jak i większości innych filmów azjatyckich w tym japońskiej animacji) i wali totalnymi banałami ubierając je w barwną polszczyznę, oczywiście tylko i wyłącznie po to, żeby przyćmić brak treści. Zupełnie inaczej sprawa wygląda u ludzi, którzy robią to w ramach hobby i zamiłowania specjalizując się w konkretnym gatunku. W tym przypadku anime. Autor tematu zagłębił się głęboko w kulturę, wierzenia i tradycje japońskie, dokładnie tłumacząc sens tego filmu (tóry nie jest taki oczywisty jak zdecydowana większość komentujących go postrzega) wyjaśniając kolejno znaczenie poszczególnych scen czy nawet zwrotów. No ale przecież to "pseudo recenzent" i "pseudo recenzja".
Osobiście wiele bym dał, żeby każda "profesjonalna" recenzja według twoich standardów choć zbliżała się treścią i wartością do tego, co jest zamieszczone w linku na samej górze.
Baj de łej.
Nie gardzisz, a w każdym zdaniu jednak gardzisz powtarzając jak mantrę pewną fazę.
Tak jak mówię, czytaj sobie co tam chcesz, ale nie próbuj wciskać ciemnoty innym.
Świat coraz bardziej wypełnia wysyp pseudo specjalistów od wszystkiego, przez co schodzi na psy.
W filmie i w Polsce dowodem na to są wysrywy Vegi, do których większość fapie. Poziom ludzi spada coraz niżej, przez co dostajemy coraz gorsze filmy. A to chociażby wina twoja fanboju i twojego pseudo recenzenta.
p.s. W przeciwieństwie do pseudo recenzenta, moje teksty nie są opiniotwórcze, więc JA nikomu nic nie wciskam. Wciska to pseudo recenzent. który uważa, że się na czymś zna ;)
Film jest dobry. Ale został wyraźnie zrobiony "pod publiczkę" (happy ending, stroje etc.) to uderza. Do poprzedniego Kotonoha no Niwa nawet się nie umywa. Pozostaje tylko liczyć, że sukces finansowy pozwoli Shinkaiowi dalej pracować nad arcydziełami.
Jest to mój pierwszy komentarz na filmwebie, po seansie miałem mieszane uczucia. Film mnie zauroczył, muzyka wzruszyła (słucham endingu podczas pisania komentarza), ale do końca nie czułem filmu. Po przeczytaniu recenzji wiele rzeczy nabrało dla mnie sensu, ale nadal nie jest to kino które wycisnęło ze mnie łzy ,czy wielkie refleksje. Ogółem jestem raczej pożeraczem filmów/seriali, oglądam i się nie wgłębiam, raczej z miejsca twierdzę "podobało mi się, albo nie". Uwielbiam kulturę japońska/azjatycką. Marze o wyprawie do Japonii (byłem w Tajlandii, były to dla mnie wakacje życia, ale marze o Japonii). Mam pytanie do autora recenzji (recenzja jest świetna i pokazuje, że autor ma ogromną wiedzę o anime i japońskiej kulturze), jak zachęcić drugą połówkę do zapoznania się z anime (niestety Ona kpi z fonii japońskiego języka, co strasznie mnie drażni), czy Masz jakieś tytuły które zwalą ją z nóg! :) Ona uwielbia love story, ale takie na poważnie (boję się, że Kimi ją zniechęci przez brak znajomości kultury japońskiej). Pozdrawiam i dzięki za recenzję, jest świetna!!
Jeśli chodzi o to pytanie. Raczej niewykonalne. Przerabiałem to dziesiątki razy. Jak ktoś ma w sobie wbudowaną awersję do czegoś, to nie przekonasz, choćbyś nie wiem co pokazał. Natomiast puszczanie czegokolwiek z dubbingiem (zwłaszcza anime) całkowicie niszczy oryginał, raz - przez totalnie skopane i zmienione względem oryginału tłumaczenie, twa - głosy w anime nadają życia postaciom, chyba sam rozumiesz o co chodzi.
Ja też uwielbiam romanso-dramaty. Może spróbuj z White Album 2? Saishuu Heiki Kanojo jeśli nie przeszkadza wątek sci-fi? ef: A Tale of Memories. Przede wszystkim Clannad cały, ale to nie jest raczej dobry tytuł na start, szczególnie dla takich przypadków jak opisujesz. Gosick? Kimi ga Nozomu Eien?
czy ja też mogę zadać pytanie o film?
Czy bez wcześniejszego zaznajomienia się z różnymi niuansami kultury i wierzeń Japonii jest sens zasiadać do seansu? Czy film ma "normalną", oczywistą warstwę fabularną (choćby spłyconą przez swoją niewiedzę), czy cały jest naszpikowany metaforami i wymusza interpretacje, domysły, spostrzegawczość i konieczność posiadania wiedzy z danej dziedziny? Ostatnio oglądaliśmy "Paprika" i cóż... ilość metafor nas przytłoczyła i ostatecznie poczuliśmy się rozczarowani (nikt nie dał więcej niż 4/10).
Nie jestem fanem kina banalnego, czy wręcz "prostackiego" (choć czasem lubię zwykłe kino akcji, czy niewyszukaną komedię), ale nie chcę zderzyć się z czymś na kształt filmu "Persona", czy wyżej wspomnianej "Papriki" i po prostu obejrzeć film razem z osobami nieznającymi zupełnie elementów kultury japońskiej i -cóż- po prostu zrozumieć co się wydarzyło "od A do Z", np. mogąc streścić wydarzenia komuś innemu.
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam!
Zaznaczę przy tym, że czytałem Twoją recenzję, ale nie wiem na ile kluczowe są konkretne opisane sceny i wiedza co oznacza dany rytuał, symbol, itp.
Myślę, że bez przygotowania można śmiało usiąść do seansu. Wiele rzeczy związanych z wierzeniami jest płynnie opisywana w filmie, a obraz jest na tyle sugestywny, że nie trzeba wiedzieć wiele na przykład o symbolice wstążki, żeby poczuć, o co chodzi. Ogląda się bardzo miło, wystarczy wyłączyć racjonalizm.
Podsumowując - jasne, można śmiało oglądać. Tak jak powyżej zostało napisane - trochę rzeczy jest płynnie wyjaśniania, ale bardzo powierzchownie. Mógłbym pisać i pisać, ale myślę, że to wystarczy. Przede wszystkim nie próbuj niczego nadinterpretować. Jeśli coś wyda Ci się istotne, sprawdź w internecie po seansie.
Paprika to trochę inna historia jakby nie patrzeć. Ja z tego, co pamiętam oceniłem na 7, ponieważ nie jestem fajnem przerostu formy nad treścią.
Dziękuję za odpowiedzi. Coś tam bąknę przed seansem na temat tego mitu o czerwonej nitce i zobaczymy co wyjdzie :)
Wyłączając parę niepotrzebnych uwag, to recenzja bardzo dobra. Pomaga bardziej zagłębić się w niuanse pokazane na filmie. Co zwiększa odbiór tego dzieła i doznania artystyczne zeń płynące.
Dzięki za rozjaśnienie ukrytych przekazów, dobra recenzja :)
Skoro się tak dobrze znasz to może poleciłbyś coś w tym stylu - traktując styl bardzo szeroko i luźno? Filmy studia Ghibli mam prawie wszystkie zaliczone i nie bardzo wiem jak sobie znaleźć kolejne do oglądania "Kimi no Na wa" znalazłem przez przypadek i strasznie mi się podobał (moja osobiste podium animacji).
(Prawie) wszystko Mamoru Hosody (Digimony można sobie odpuścić).
'Silent Voice'.
'Anthem of the Heart'
'In This Corner of the World'
'Penguin Highway'
Wszystko Satoshiego Kona (tylko że to już nie jest kino familijne)
Na początek starczy ;)
Dzięki za tę recenzję. Właśnie obejrzałam film drugi raz (za drugim razem więcej się rozumie z fabuły), a Twoje wyjaśnienie poszczególnych elementów i symboliki dopełniło całości.