..się w momencie, gdy koleś w końcu odstawił dziewczynę na ławeczkę, na której się poznali.. Wtedy cokolwiek by postanowiła-utopić się czy żyć dalej jako dziwka myślę że dałabym wyższą notę, jednak sama końcówka (materacyk w ich domu-aucie, gdzie dziewczyna pracuje na ich utrzymanie własnym ciałem, a ukochany facet w tym czasie pali sobie spokojnie fajkę nieopodal i pewnie tak jeżdżą po świecie; nie wspominając już o samym kolesiu-cyborgu chyba, który przeżywa dźganie nożem w bebechy a także wbicie wielkiego szkła także w brzuch) jak dla mnie niezjadliwa :/
tak jak po ciosie wielkim szkla kawalem przezyl, tak po ciosie kolegi (ktorego noz sam chowa - nie pierwszy to czyn jego chwalbny w niechwalebym zyciu) wydaje mi sie przechodzi w inne zakonieczenie, nierealne. Stad petla czasowa, dziewczyna ze zdjecia. ktora sie utopila, okazuje sie glowna bohaterka, ktorej jakis byt robi zdjecie z glownym bohaterem. Albo moze to jego ofiarowanie, dobrowolne oddanie zycia pozwolilo mu zycie odmienic i w szczesciu byc alfonsem ukochanej - co moze w jego realiach jest w istocie szczytem szczescia. Inna rzecz, ze przez caly film sie nie odzywal, jak, mozna by rzec prawdziwy mezczyzna. Okazuje sie ma glos niepotykany, nieludzki wrecz. I tu kolejna zagadka.
Gość miał wielką bliznę na szyi. Możliwe, że wcześniej miał już jakieś przygody ze szkłami tudzież nożami i stąd ten głos..
I jak już się odezwał to trochę piszczał...ale zgadzam się z Baby_Black, byłby to o wiele lepszy film, gdyby zakończył się na ławeczce, dałby możliwość domyślania się. A tak niestety widzimy brudną rzeczywistość, którą trudno zaklasyfikować jako prawdopodobną bądź nie. Na pewno smutną.