Jestem zagorzałą fanką Philipa Pullmana, którego wielbię za Mroczne Materie już od paru lat (zresztą nie tylko za te książki), trylogię tą przeczytałam wielokrotnie no i w ogóle ją uwielbiam i mam całą w domu na półce.
A tu patrzę - film... normalnie mnie zatkało. W sumie nie wiem czy pozytywnie czy nie, bo pierwsze, co mnie uderzyło to tytuł.
Jestem zbulwersowana!
1 - pierwsza część nazywa się Zorza Północna, więc, po co kombinować?
2 - ten złoty kompas NIE JEST ( NIE NIE NIE) kompasem - no ludzie - jak ktoś to mógł tak przetłumaczyć?!?!!?!?!?! świętokradztwo normalnie...
3 - to już mogli przetłumaczyć jako ALETHEIOMETR to by się chociaż zgadzało...
To do tytułu... ale Nicole Kidman? Marisa Coulter to okrutna kobieta, która - to prawda jest przepiękna, ale żeby dać tą role Nicole?! nie no błagam..Wzieli ją tylko, dlatego by przyciągnąć widzów do filmu? (niby tak chciał Pullman, ale nie wierzę, że tylko o to chodziło....) Marisa to brutalna kobieta, która zabija bez wyrzutów sumienia ? Bolvangar ? zadziwiające okrucieństwo jakie spotyka tam dzieci szokuje. Zresztą nie tylko to... Nicole jest za ładna by ją grać, a tak w ogóle to ktoś pamięta czy czasem Marisa nie miała czarnych włosów? Tak jakoś mi się wydaje...
Jestem ciekawa jak przedstawią wszystkie dajmony :) to będzie na pewno niesamowite (przynajmniej mam taką nadzieję....) i jak patrzę na plakat i widzę Iorka Byrnisona...no jakoś eee nie tak sobie go wyobrażałam, ale może tak go tylko zrobili na plakacie...
A Daniel Craig?! Nieeee to już nie na moje nerwy?.nie wiem czy będę chciała sobie popsuć moją piękną wizję świata Lyry?to jest po prostu zbyt brutalne?.zgadzam się z Pullmanem, że Lorda Asriela powinien grać Jason Isaacs, albo w ogóle ktoś bardziej potężnieszy w posturze ciała ;)
A Lee Scoresby? Bez komentarza?.skąd go wzięli?
I ja wiem, że może i te wszystkie osoby dobrze grają, no, ale bez przesady....
Nie mam zastrzeżeń co do Serafiny Pekkali ? naprawdę pasuje
No i Lyra ? uważam że jest idealna do tej roli ? nie ma jakieś wielkiej różnicy wiekowej między Lyrą a Dakotą, no i włosy takie same
Ale chyba najbardziej dobija mnie Craig...
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale jestem zawiedziona....mocno
ależ było już wytłumaczone że tytuł "złoty kompas" nie wziął się z nikąd. :) Poza tym, nie sądzę żeby lepszy byl tytul "aletheiometer" czego nie potrafiliby nawet wymowic...
cytuję z Twojego pierwszego posta:
"3 - to już mogli przetłumaczyć jako ALETHEIOMETR to by się chociaż zgadzało... "
;)
aletheiometer to ostateczność ;P
no bo jak np. jeżynę można nazwać maliną i odwrotnie? XD
niby podobne ale jednak zupełnie inne - to jeśli chodzi o różnicę między aletheiometrem a kompasem
ale mi sie metafora udała łohoho XD
no nie ważne i tak tytułu (MY) nie zmienimy ;)
Wnioskując z innych wypowiedzi można powiedzieć, że tytuł zmienili na zasadzie takiej jak w Harrym Potterze i kamieniu filozoficznym - zmienione na Kamień filozofów, bo stwierdzili, że taki tytuł może "odstraszyć" ludzi, bo jest "za mądry"
no cóż...może rzeczywiście wiele amerykanów i innych ludzi nie zrozumiałoby, co to znaczy Zorza północna...<ironicznie>
A nienienie, w ameryce "harry potter i kamien filozoficzny" mial tytul "harry potter and the SORCERER'S stone" (czyli "harry potter i kamien czarodzieja") co bylo kompletnie bez sensu.
A z ta zorza polnocna to mozesz miec racje - kiedy bylem u kumpla w londynie na swieta w zeszlym roku, jego wspolokatorka z nowej zelandii wymyslila ze bedziemy bawic sie w jakies tam gry typu zgadywanki kalambury etc. no i w pewnym momencie zadala pytanie na ktore mielismy zgadnac odpowiedz: "skad pochodzi swiety mikolaj". ja odpowiedzialem ze "oczywiscie z polski" ;) na co ona "zgadles". jak pozniej rozszyfrowalismy z kumplem, przeczytala na kartce pocztowej ze "santa clause comes from northern POLE" - dla niej "pole" i "poland" to najwyrazniej to samo znaczylo... wiec nie zdziwilbym sie gdyby zorza polnocna byla za trudnym tytulem ;]
Jaki by tytuł nie był, to film będzie taki sam bez względu na to, czy to będzie zorza w tytule, czy kompas. Wolałabym pozostanie przy zorzy, ponieważ tytuł ten wydaje mi się bardziej właściwy, w dodatku taki tajemniczy... Zorza północna XD
No cóż, ale nic mi do tego, będzie kompas.
Pozdrawiam.
co nienienie??? XD
a w Anglii nie był to kamień filozofów na pewno? może mi się coś pokręciło ;P no w każdym razie też był tytuł zmieniony :P
Nienienie, w Wielkiej Brytanii byl tytul taki, jak powinien byl byc, czyli "harry potter and the Philosopher's stone" ;)
Ksiązki nie czytałam,ale mam zamiar niedługo wypożyczyć.
Tytuł - zgadzam się z kolegą na górze
Co do aktorów - Autorka tematu najpierw muwi ze Marisa jest piękna,a potem że Kidman jest za ładna żeby ją grać.Coś nie tak...Nicole osobiście jest delikatna,ale poradzi sobie z tą rolą.Jest fantastyczną aktorką.Nie pierwszy raz będzie grała zimną kobietę.Popatrzcie na jej filmografię.A gdy obejrzałam trailer,ona była naprawdę chłodna.Piękna i taka... niedostepna,chłodna i nawet powiem ze chytra.Wzięcie jej do filmu - strzał w 10 !!!
Eva Green - Nie wiem co myśleć.Może zagrać dobrze.
Do reszty obsady nie mam zastrzeżeń !!!
Cieszę się że nakręcili film.Już się wybieram do kina ;)
Ja powiem tak. Książki nie czytałam. Całośc wydaje mi sie mocno pokombinowana, niekoniecznie ten typ bajek, który lubie ale właśnie obsada mnie kusi. Daniela Craiga uwielbiam za jego rolę Bonda. Eva Green jest zjawiskowa, a Nicol miała poprzednio grać Białą Czarownicę w "Opowieściach z Narnii". Po obejrzeniu tego zwiastunu dochodzę do wniosku, że to byłaby ciekawa kreacja. Moim zdaniem idealnie pasuje do roli landrynkowo pięknej, a jednocześnie bezwzględnej i okrutnej baby. Taka ma być z tego co piszecie. Jest w niej coś z lodowatej, prześlicznej bezdusznej maszyny. No i jeszcze reżyzerują ludzie od "Był sobie chłopiec"! Wierzę w ich talent. Tylko ta dziewczynka mnie irytuje. Strasznie! Nie wiem czy sie skuszę ale moja ciekawośc została rozbudzona.
Jeśli nie przeczytasz książki, to będzie dla Ciebie tylko i wyłącznie właśnie "bajka". Film będzie odarty z wielu kontrowersyjnych wątków, które czynią historię wyjątkowo ciekawą i dającą do myślenia; ma być poprawny politycznie, co uczyni z niego jedynie fajny film przygodowy z dobrą obsadą. Mam nadzieję że przynajmniej na tym polu się popiszą.
Eh no po prostu no, polscy tłumasze to ofiary. zawsze tłmaczą dosłownie ten tytuł filmu co nie powinni, a znowu ten co by wypadało przetłumaczyć dosłownie albo pozostawić w wersji amerykańskiej oni wymyślają jakieś dziwolągi, np. "Dirty Dancing" jako "Wirujący sex" - masakra. Jeśli chodzi o "Złoty kompas" to w życiu bym się nie domyśliła że to o ten film chodzi. Już prędzej inny film o tytule "Gwiezdy pył" podejrzewałabym o to że jest na podstawie książki Phillipa Pullmana. No cóż. Lepszy by był tytuł "Zorza północna", bo co jak co ale to NIE jest kompas!!! Nawet w książce napisali, że to urządzenie jest tylko PODOBNE do kompasu!!!!
Co do aktorów, ta mała jest fajna, już się przeraziłam, że to ta druga Dakota:) Nicole Kidman? Hm na biedę może być, ale już 007 jako Lord Asriel to kompletna pomyłka... a reszta aktorów nawet spoko:)
Wedlug mnie tytul jest w porządku. Gdyby ktos nie wiedzial o ksiazce i zobaczyl, ze "The Golden Compass" zostalo przetlumaczone jako "Zorza Polnocna", wyobraz sobie reakcje ;] "ah Ci polscy tlumacze!". Tytul jest taki, jak na calym swiecie - rzadko spotyka sie dobrze przetlumaczone tytuly filmow, a jak juz sie jakis trafi, to sie nie podoba. Ludzie... litosci ;]
A ja z upływem czasu zaczynam sądzić, że Złoty kompas to przystępny tytuł. I wiadomo, że jaki by tytuł nie był, film będzie opowiadał o tym samym, co książka, choć pewne rzeczy na pewno pozmieniają, tak to już bywa.
pewne rzeczy? przecież oni praktycznie wszytko pozmieniają bo muszą zmienić główny wątek - a właśnie przez główny wątek walki z Kościołem dzieje się to co się dzieje. Gdyby nie Kościół Lyra możliwe że nawet by się nie dowiedziała że istnieje jakiś Pył ale nie spekulujmy.
Gdyby nie Kościół? Nie... gdyby nie jej ojciec, to tak, nie dowiedziałaby się o nim, a gdyby nie Kościół, akcja nie posunęłaby się aż tak do przodu w dalszych częściach.
a kto powiedział ,że zmienią wątek? zobaczyliśce to patrząc na 3min trailer ?;> Pozatym Kosciół nie musi być wątkiem przewodnim i jeżeli nie będzie wysuniety na pierwszy plan to i tak film na atrakcyjnosci nie straci
Powiedzmy, że walka z kościołem to jeden z głównych wątków, bo jest ich wiele i każdy niemniej ważny od innego.
Czytałam wiele wypowiedzi, spekulacji i faktów na temat tego filmu i mam jakieś tam o nim wyobrażenie, poszukajcie sobie na angielskich stronach, nie tylko ja jestem niezadowolona.
Jak można pisać o niezadowoleniu, skoro film nie wszedł nawet do kin? Dopiero po obejrzeniu można stwierdzić coś takiego, nie ze spekulacji, które mogą być błędne albo nijak mieć się do filmu, ludzie... Spokojnie. Obejrzycie - ocenicie.
Takie gadanie, gdybanie zaczyna być już śmieszne. Poza tym śmieszy mnie również ten bunt przed ekranizacją. Zabronicie im? Śmiało, próbujcie. Nie uda wam się raczej. ;)
Pozdrawiam.
Film wejdzie na polskie ekrany już popojutrze!!! Z jednej strony bardzo się cieszę, bo jestem fanką "Materii" już od paru lat. Z drugiej - obawiam się, że film może okazać się tak jak "Eragon" czy "Wiedźmin" kompletną porażką. Podobają mi się efekty specjalne, aktorzy też nie najgorsi, a po obejrzeniu kilka razy zwiastunów stwierdziłam, że całkiem nieźli.
Oprócz Lee, ale to pewnie dlatego, że wyobrażałam go sobie kompletnie inaczej.
Pantalaimon ma też za bardzo piszczący głos.
No i biedny, stary Yorek mógłby mieć jakiś normalny pancerz na sobie.
Ale ogółem nie jest źle i nie mogę się doczekać! Jeszcze tylko trzy dni!!!
Również nie mogę doczekać się filmu. I również drażnią mnie wypowiedzi fanów trylogii (sam znam ją na pamięć i wprost uwielbiam). Znów przejawia się nasza narodowa skłonność do krytykowania i znajdowania dziury w całym. Temu nie pasuje tytuł, tamtemu zbroja Iorka, a tamtemu aktor. Tylko, że widzicie - to, że film wygląda inaczej niż Wasza wizja książki, nie oznacza, że wygląda gorzej. Nad tym filmem pracują ludzie, którzy siedzą w tym fachu już dosyć długo i z pewnością lepiej od nas znają się na tej robocie. Dlatego dajmy im szansę, a film oceniajmy po obejrzeniu. Więc mówię Wam, którzy już krytykujecie, to że każdy ma inną wizję po przeczytaniu książki, to sprawa oczywista, a INNA nie znaczy ZŁA. Dziwię się, że tylu fanów książki, którym przecież na pewno się podobała, tak sceptycznie podchodzi do filmu. Jeżeli naprawdę tak bardzo nie podobają Wam się ZWIASTUNY i "nie chcecie sobie psuć wizji świata" to nie idźcie, Wasz problem.
Niektórzy zapominają o jednej bardzo ważnej rzeczy a mianowicie o tym, że film nie jest idealną kopią książki a jest jedynie obrazem NA PODSTAWIE książki. Reżyser tworzy własną wizję i na swój sposób ją interpretuje. Nie można zapomnieć, że reżyser jest bardzo ograniczony wieloma czynnikami - pieniędzmi, prawami którymi rządzi się wytwórnia, możliwościami technicznymi i co jest najważniejsze przy omawianiu Złotego Kompasu - Kościołem. Niech wszystkie dzieci, które się tak napinają, zapomną że główny wątek całej trylogii Pullmana [przeczytałem kilka razy] czyli wątek teologiczny, zostanie przedstawiony w filmie tak samo jak w książce. Pamiętacie jakie baty zebrał Potter? Dzieło Pani Rowling jest niewinną bajeczką pod względem teologicznym, w porównaniu do trylogii Pullmana. Wyczytałem gdzieś [może i na Filmwebie], że twórcy Złotego Kompasu mieli zrezygnować z wątku teologicznego lub bardzo go "wyciszyć". W Polsce, kraju opanowanym przez fanatyzm religijny [porównywalny do fanatyzmu islamskiego z wyjątkiem zamachów terrorystycznych na tle religijnym], żadną siłą nie przeszedłby film traktujący temat religii jak to ma miejsce w książce. Niech młodzi napinacze pamiętają o tym wszystkim bo po obejrzeniu filmu zostanie tylko płacz i zgrzytanie zębów.
Widzę, że jest tu sporo osób które czytały książkę i znają się na rzeczy. Moja prośba (może nie w temacie, ale pewnie przyda się wielu osobom) - czy jest kilka przekładów tej książki na język polski?
Jeżeli tak to który wybrać? Podobna sytuaca była przecież z Władcą Pierścieni i chcem uniknąć tego błędu zanim sięgnę po książkę.
pomijając całą beznadziejność filmu nie mogłam zrozumieć: dlaczego czarownice LATAŁY?!?!?!?! o tak sobie ciach i już w powietrzu się unoszą O_o no takiego wkrętu to chyba w żadnym filmie nie widziałam
W tym momencie to przesadzilas ;)
To tak jakby czytac Pratchetta i powiedziec "spoko, fajnie, ksiazka jest smieszna ale nie rozumiem: dlaczego wozki z supermarketow zaczely atakowac ludzi??". ;)
Wiem ze pijesz do ich galazek wierzbowych, ale sadze ze fajnie zrobili czarownice w filmie, za galazki uznano luk i dzieki temu kobity wygladaly duzo ciekawiej w powietrzu niz siedzac na jakims badylu. To jeden z niewielu motywow na + w tym filmie, moim zdaniem.
ej sorry ale to moje zdanie więc nie mów że przesadziłam.
Po prostu mi się to nie podobało
I nie rozumiem twojego porównania do Pratchetta
Skoro w książce czarownice latały tylko na 'gałęziach' i jakoś sobie radziły to nie rozumiem po co to zmieniać...
Gdy zobaczyłam parę miesięcy temu, że do kin wejdzie film na podstawie książkowej trylogii, postanowiłam najpierw przeczytać wzór, a potem pójść do kina i porównać książkę z jej ekranizacją. W twórczości Pullmana po prostu się zakochałam.
Dziś obejrzałam film i przeżyłam szok. Wiem, że to tylko "film na podstawie książki", ale ludzie...w tym czymś nie ma 3/4 zawartości "Zorzy północnej", zmieniona jest kolejność zdarzeń, nic nie jest wytłumaczone, a w pewnych sytuacjach zostali podmienieni bohaterowie. Nie będę się nawet wypowiadać na temat końca filmu... Zastanawiam się tylko czy w drugiej części, jeśli ją nakręcą, okaże się, że Roger żyje i pomaga Lyrze. Jeśli tak to chyba wyjdę z kina, lub zacznę wyć do księżyca.
Kończąc chciałam tylko powiedzieć, iż nie dziwię się temu, że film zrobił klapę.
Ja osobiście film oglądałam w 'wersji' angielskiej... tzn. po angielsku, bez dubbingu.
Szczerze mówiąc..: film jest żenujący! Połowa książki NIE została 'przełożona' na ekran, całkowicie inna kolejność zdarzeń i do tego BRAK ZAKOŃCZENIA!!! Po prostu masakra ;( i pomyśleć, że to moja ulubiona trylogia.
MAM NADZIEJĘ, ŻE NASTĘPNE CZĘŚCI NIE ZOSTANĄ ZEKRANIZOWANE i nie będą szpecić uroków tych książek.
Ja końcówką byłam zaskoczona: przez kilka minut siedziałam i pytałam: ALE CZEMU NIE ZABILI ROGERA?! XD
no cóż.. pewnie dlatego że to film również dla dzieci i jak to by było gdyby NA KONIEC zabili chłopczyka. W każdym razie mam nadzieję że zabiją go na poczatku drugiej części... bo chyba raczej będą ją niestety kręcić...
Tak Pani Coulter w książce ma ciemne włosy. W filmie niestety ma blond ;/ Właśnie, to nie jest żaden kompas! Pff, nie mieli już co wymyśleć.
Jesteś zagorzałą fanką Pullmana, tak? Gdyby tak było naprawdę, to wiedziałabyś o nim wszystko, a tytuł nie byłby dla Ciebie niespodzianką. Otóż pierwotnie, "Mroczne Materie" miały się zwać "The Golden Compasses", co miało się odnosić do cyrkla (niektórzy brytole nazywają cyrkiel "pair of compasses"). Pierwszą książkę zatytułował "Zorza Północna". Amerykańce oczywiście wszystko przekręcili i z "Golden Compasses" zrobili "Golden Compass" odnosząc to błędnie do aletheiometru. Potem Pullman zmienił tytuł serii na "Mroczne Materie", ale co? Amerykańce tak się przywiązali do wymyślonego przez siebie tytułu, że chcieli, żeby chociaż pierwsza książka miała u nich taki tytuł. No i Pullman się zgodził. Mija parę lat, Hollywood wpada na pomysł, żeby zrobić ekranizację. Oczywiście tytuł będzie "The Golden Compass", przecież inaczej Amerykańce nie wiedzieliby o co chodzi. Teraz wyobraź sobie, że dostajesz taki tytuł do przetłumaczenia. Nijak nie zrobi się z tego "Zorzy Północnej" nie mając wcześniej styczności z Pullmanem. A nawet jeśli mieli, zdecydowali, że lepiej jest wiernie oddać tytuł (przecież tyle tytułów filmów, jak chociażby "Szklana Pułapka" zostało przetłumaczonych błędnie"). Nikomu tu nie dogodzisz, prawda? Zawsze jedna strona będzie zadowolona, druga nie. Poza tym, teraz także polskie wydanie książki ukazało się pod tytułem "Złoty Kompas".
Teraz druga sprawa. Mianowicie Nicole Kidman. Moim zdaniem aktorka spisała się świetnie w swej roli. Pullman nie wybrał jej tylko z powodu urody. Jak mówi, Kidman była jedną z niewielu osób, która zrozumiała złożony charakter pani Coulter. I to widać na ekranie.
Craig... Fakt, tutaj to nie było do końca strzałem w dziesiątkę. Ale dobrze że nie wzięli kogoś pokroju Leonarda Di Caprio :P To byłaby kompletna porażka.
Lee Scoresby - tu sie z tobą po raz kolejny nie zgodzę. Kiedy oglądałem film, od razu skojarzyło mi się, że postać pochodzi z Teksasu. A książki (aż wstyd się przyznać)wcześniej nie czytałem. Ale od razu po obejrzeniu filmu nadrobiłem starty i wziąłem się za całą trylogię. I zakochałem się w tej serii.
Przejdę tu teraz do sedna.
Film jest genialny wizualnie. Doskonały jest też dobór aktorów (no, poza paroma wyjątkami). Gorzej wypada cała historia. Przede wszystkim usunięcie wątków antykościelnych - film zyskałby więcej widzów, bo byłoby wokół niego większe zamieszanie. Nie rozumiem także zmiany kolejności dwóch wydarzeń - walki niedźwiedzi i odbicia dzieci. Być może miało to związek z szybszym zakończeniem filmu. Ten zabieg jest zrozumiały - wciąż niepewna jest kwestia kontynuacji, a gdyby zostawili takiego cliffhangera, a "The Subtle Knife" by nie powstał to zrobiłby się mały psikus. Tak film przynajmniej tworzy jakąś zamkniętą całość.
W każdym razie jedno jest na plus - film nie jest wybitny, ale jest na tyle dobry, ze potrafił mnie zachęcić do sięgnięcia po książki. I za to jestem producentom wdzięczny.
Zgadzam się całkowicie z tą wypowiedzią - a oburzenie fanów książki wydaje mi się miejscami wręcz na pokaz.
Nie czytałam książki, obejrzałam film - podobnie zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę, więc choćby z tego względu dobrze że powstał (zwrócił uwagę na ten tytuł, a zaiste wart jest przeczytania!).
Jedynym zarzutem do Nicole jest dla mnie kolor włosów - przy obecnych możliwościach trochę się dziwię producentom, że dali taką "wodę na młyn". Naprawdę niewielkim kosztem można było zamknąć usta marudom. Natomiast jako aktorka - i mówię to po przeczytaniu książki - spisała się fenomenalnie. Podczas czytania próbowałam momentami sobie przypomnieć sceny z filmu i naprawdę nie mam Nicole nic do zarzucenia.
Scoresby i Serafina Pekkala - po prostu cudo!
Faktem jest natomiast, że zmian w treści/kolejności/ominiętych wątków było sporo - ale czemu zagorzali fani książki nie potrafią się zdobyć na choć odrobinę logiki? Nie da się zrobić filmu o rozsądnej długości, który w czytelny sposób poruszałby wszystko co się działo w książce, jest po prostu techniczną niemożliwością upchnięcie tylu zdarzeń w 2-2.5h. Uważam że przy ograniczeniach które mieli, twórcy i tak całkiem zgrabnie wybrnęli i udało im się przedstawić to tak, że nawet nie czytając wcześniej książki można było pojąć co się dzieje (sztuka która, moim zdaniem, nie do końca udała się np. Jacksonowi przy Władcy Pierścieni, gdzie niektóre wątki za bardzo gnały do przodu i były potraktowane po łebkach).
Mój największy zarzut to że dość mocno "spłaszczyli" wymiar filozoficzny - z drugiej znów strony, specjalnie zwróciłam na to uwagę czytając i prawda jest taka, że akurat pierwsza część aż tak w niego nie obfituje - zaczyna się to dopiero w "The Subtle Knife" (nie wiem pod jakim tytułem to chodzi w Polsce, czytam w oryginale) i tu dopiero twórcy się zaczną sprawdzać...
A co do zakończenia, czytałam gdzieś że w zasadzie pewne jest, ze powstaną kolejne części, a sceny kończące już nawet były nakręcone, ale ze względu na te plany zdecydowali się ich po prostu nie umieszczać i wstawić jako pierwsze w drugiej części.
Jako ciekawostka, w trailerze który jest podawany na IMDB widać scenę całujących się pani Coulter i lorda Asriela, której w filmie nie było.
Większość obsady pasuje (nie wiem co macie do Kidman). Tylko Scoresby... TEN DZIADUNIO!!! To powinien być potężnie zbudowany mężczyzna w średnim wieku, tak sądzę, a nie ten kowboj na emeryturze.
O, i jeszcze Roger mi nie pasi. Taki dziecinny; niby mniej więcej rówieśnik Lyry i Billy'ego. A tu taki smarkacz.
A tytuł inny, bo około 50 procent hamerykańców (tyle co głosuje na busza) pewnie nawet nie wie co to Zorza, a północ to tylko Alaska
ja najpierw zobaczyłam film i kupiłam trylogię, tcraig mi pasował ,bo go lubię, nicole może nie, ale po zatym jest ok. Wkurzyło mnie tylko przesunięcie w czasie walki Iorka...
I zastanawiam się jakiego wybiorą Willa do nastepnej ekranizacji. Mam nadzieję, że będzie pasował. Mówisz że czytałaś, przepraszam, że zmieniam temat, ale dopiero wczoraj skończyłam całość i bardzo mnie wzruszył koniec... Will i Lyra osobno... nie podobało mi się to, że tak się stało:/ Może jakaś Wasza teoria?
Ci co przeczytali trylogią polecam to: http://lyra-will.blog.onet.pl
bardzo ciekawe:D
nie, no z tym skandalem to lekka przesada. Film to film, a książka to książka. Filmowcy nie robią ekranizacji aby brać udział w konkursie na wierność książce, gdyby tak było to pewnie trzymali by się pierwowzoru jak rozkładu jazdy. Uznali pewnie książkę za dobrą bazę do scenariusza i zrobili z tego nienajgorszą bajkę dla dzieci.
Kidman jak zwykle nie zawiodła, była idealna w tej roli. Na co dzień ją uwielbiam, ale oglądając ten film szczerze jej nie znosiłem za to, że jest taka wredna i zimna, brr, aż ciarki przechodzą. Według mnie była idealna w tej roli, no ale o gustach się nie dyskutuje.
Ogólnie film ogląda się bardzo przyjemnie bez znajomości książki. Jeśli ktoś się nastawia na poważną ekranizację to niech go sobie daruje.