Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Realna fikcja

Mamy jesień 1994 roku. Trójka studentów szkoły filmowej rusza do lasów w okolicy Burkittsville w celu nagrania dokumentu o grasującej tam wiedźmie.

Po wejściu do lasu ginie o nich słuch. Po jakimś czasie zostaje znaleziona kaseta video, na której zarejestrowana jest ich "wyprawa" po lesie.

To by było na tyle na temat fabuły. "Blair Witch Project" to chyba najbardziej oryginalny horror ostatnich lat. Film nagrany w konwencji paradokumentu przez debiutantów Eduardo Sancheza i Daniela Myricka, "zwabił" do amerykańskich kin miliony ludzi.



Zajął 11 miejsce w rocznym podsumowaniu amerykańskiego Box Office'u. Według mnie, główną zaletą tego filmu jest inny niż zazwyczaj w filmach o podobnej tematyce sposób budowania napięcia. Nie doświadczymy tu widoku latających noży, wyłaniającej się zza krzaka siekiery lub temu podobnych tandetnych chwytów. Tu buduje się w Nas napięcie, płacz dziecka w oddali czy popadanie głównych bohaterów w obłęd - stopniowo, krok po kroku.

Wartym opisania są również ciekawe chwyty, zastosowane przez reżyserów. Na początku filmu zobaczymy autentyczne wypowiedzi mieszkańców Burkittsville. Również reklama filmu przyciągała swoją niecodziennością. Na oficjalnej stronie, zamieszczono zdjęcia aktorów z adnotacją - "Poszukiwani", na stronie widniały także raporty policyjne o ich zaginięciu, a w miasteczku akademickim, w którym studiowali porozklejane byłe plakaty z prośbą o pomoc w ich odnalezieniu.

Podsumowując, "Blair Witch Project" to naprawdę świetny horror z bardzo dobrą grą aktorską i świetnym scenariuszem. Dobra pozycja, jeśli mamy dość horrorów w stylu "Teksańska Masakra" czy "HalloweenGwarantuje wam, że po jego obejrzeniu odechce się wam wypadów na grzyby...

Moja ocena:
9
Send me dead flowers to my wedding and I won't forget to put roses on your grave.
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje