Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Baseball z Eastwoodem

Clint Eastwood musi wiele zawdzięczać swojemu wieloletniemu producentowi Robertowi Lorenzowi. To dla niego zgodził się po raz kolejny powrócić do aktorstwa i zamiast za kamerą stanąć przed nią. Debiutancki dla Lorenza film "Dopóki piłka w grze", ogrzany blaskiem wielkiej gwiazdy kina okazał się jednak wydmuszką. Prostą opowieścią z banalnym zakończeniem, która śmiało mogłaby zostać zakwalifikowana jako komedia romantyczna, a nie dramat sportowy.

Podejrzliwa co do tego projektu byłam od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłam trailer. Kolejny film o baseballu? Przecież ledwie rok minął od premiery znakomitego "Moneyball" z Bradem Pittem. Twórcy porywali się z motyką na słońce, próbując nam udowodnić, że w tak krótkim czasie można zrobić aż dwa udane filmy z baseballem w roli głównej. Do obsady poza Eastwoodem, dołączyli mającą już swoją renomę w Hollywood Amy Adams oraz uroczego, słodkiego Justina Timberlake'a. Potem rozpoczęli swój mecz.

Bohaterem "Trouble with the Curve" jest podstarzały, niedowidzący skaut Gus Lobel. Problemy ze wzrokiem są jednym z powodów odwiedzin jego odnoszącej sukcesy córki prawniczki. Po latach milczenia i niedopowiedzeń tych kilka wspólnych dni sporo namiesza w relacji ojciec-córka.



To tyle jeśli chodzi o zarys fabuły. Film Roberta Lorenza ma klasyczną konstrukcję: wstęp (przedstawienie postaci), rozwinięcie (początek związku przyczynowo-skutkowego), wreszcie zakończenie. Nic nie zaskakuje, nic nie skłania do większego wysiłku szarych komórek. Reżyser w romantycznym tonie serwuje prostą historię, którą wyróżnia to, że się nie wyróżnia. Swój debiut zrealizował bardzo ostrożnie, nie ryzykując ani przez moment, wybierając bezpieczne rozwiązania. Wszystko po to, by każdy widz po seansie czuł się usatysfakcjonowany.

82-letni Eastwood dopasował się w obrany przez Lorenza kierunek. Bryluje swoimi sławnymi minami czy warkotem przez zęby. Chyba zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy od dawna bierze udział w mniej zaangażowanym artystycznie projekcie, po prostu świetnie się bawił. Pewnie wolelibyśmy częściej oglądać jego powroty w stylu roli w "Gran Torino", ale rozumiem, że gwiazda tego kalibru może więcej niż statystyczny celebryta z Miasta Aniołów.

Nie da się jednak ukryć, iż niedosyt po tym filmie pozostał. Miałam nadzieję, że reżyserowi mimo zawieszonej wysoko poprzeczki uda się sprostać zadaniu. Tymczasem poszedł na łatwiznę i nakręcił kolejny cover znanego szlagieru. "Trouble with the Curve" co prawda świetnie nadaje się do oglądania, kiedy nie dopisuje humor, ale nie spełni oczekiwań widzów, którzy spodziewają się poziomu choćby zbliżonego do zeszłorocznej rodzynki "Moneyball".

Moja ocena:
6
Instagram => @madamerose1111
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje