Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Przywrócić pokój

Jak stworzyć film na tyle kontrowersyjny, by wzbudził szczere zainteresowanie publiczności? Nie jest to wbrew pozorom wcale łatwa sztuka. Hektolitry krwi na ekranie czy flaki w powietrzu dziś już nikogo nie szokują. Seks w kinie? Raczej nie przejdzie. Obnażyli się bowiem już chyba wszyscy aktorzy na globie. Jeśli nie w kinie, to na amatorskich kasetach video rozpowszechnianych w internecie. To może trzeba zapewnić dużą dawkę ostrego słownictwa? Odpada na samym wstępie. Przecież nic nie przebije hip hopowych teledysków. Zatem jedyną drogą pozostaje wyśmianie absurdów życia codziennego. Nie można jednak wyśmiać tylko jednej osoby czy zjawiska. Trzeba zakpić z ogółu. Rodzi się jednak kolejne pytanie. Jak zebrać wszystkie sławy współczesnego show biznesu i polityki w jednym filmie? Trey Parker znalazł rozwiązanie, trzeba je po prostu sobie stworzyć.

"Team America" to film, w którym wykorzystano kukiełkowe modele zarówno realnych, jak i fikcyjnych osób. Sama fabuła jest kalką typowych amerykańskich filmów sensacyjnych co ma jeszcze bardziej uwidocznić główny cel Parkera - wyśmiać ideały Amerykanów. Parker jednak w swoim szyderstwie pozostaje bardzo uczciwy. Dostaje się bowiem nie tylko mieszkańcom najbogatszego państwa, ale również i Europejczykom. Ostrze satyry jednak najczęściej trafia w typowe amerykańskie przekonania zarówno tych stojących po lewej, jak i po prawej stronie. Wyśmiano tu wszystkich i każdego. Nie pozostawiono suchej nitki na polityce Busha, lecz napiętnowano i zażartych pacyfistów pokroju Moore’a. Najostrzej Parker jednak rozprawił się z środowiskiem aktorów. Według scenarzysty Matt Damon to troglodyta, Liv Tyler to blondynka w ciele brunetki, a Susan Sarandon walczy w imię zasad, których sama nie rozumie. Podobnych przykładów można by tu mnożyć w nieskończoność, a odnajdowanie kolejnych ukrytych smaczków zapewne umili powtórny seans.



Twórca kultowego dla niektórych serialu "South Park" znów postawił na ostry język wypowiedzi. Nie brakuje tu wyrażeń, których cytowanie dozwolone jest w telewizji grubo po północy. Niekiedy taki zabieg naprawdę śmieszy. Przykładem może być scena opowiastki o trzech typach ludzi. W większości przypadków ostre słownictwo jednak odbiera przyjemność odbioru wielu scen. Słuchanie po raz setny obraźliwego słowa pod adresem konkretnej osoby obnaża brak pomysłu scenarzysty na wykreowanie inteligentnej satyry. Czasem mam wrażenie, że twórcy chcąc wypełnić czas przed każde słowo wypowiedziane przez poszczególne postacie dorzucają legendarne "fuck

Samo wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Nie tylko animacja postaci robi kolosalne wrażenie, lecz także i rozmach scenografii. Zadbano o realizm lokacji przez co niejednokrotnie zapominamy, że nie oglądamy typowego fabularnego filmu akcji. Nie bez powodu wydano wszakże na "Team America" prawie 50 milionów dolarów. Moje zastrzeżenia budzi jednak pomysł eksponowania sznurków dzięki, którym poruszają się lalki. Był to oczywisty zamysł Parkera, który zapewne chciał ukazać jak bardzo wszystko jest we współczesnym świecie sterowane przez innych. Mi jednak ten pomysł nie przypadł do gustu. Efekt końcowy wygląda bowiem jak czyste niedopracowanie głównego aspektu filmu.

"Team America" wiele osób obejrzy chociażby dla obrosłej już legendą ostrej sceny seksu. Któż nie chciałby bowiem obejrzeć zbliżenia dwóch lalek? Ciekawość to jak się mawia pierwszy stopień do piekła. Jednak jako satyra film jest przedsięwzięciem średnio udanym. Za często bowiem śmiejemy się nie z poszczególnych gagów, lecz z nieporadności twórców tego oryginalnego filmu. Bo nawet w tego typu kinie trzeba zachować choć trochę klasy.


Moja ocena:
7
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje