Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Rome is the Light

Prawdę mówiąc, byłam nieco sceptycznie nastawiona do tego filmu, gdy wchodził na ekrany kin. Myślałam sobie - kolejny wielki hit Ridleya Scotta, który uwielbia pompatyczne produkcje za wielkie pieniądze, ukazując przesyt formy nad treścią. Typowy hollywoodzki reżyser. A tu... niespodzianka.

Akcja filmu toczy się w starożytnym Cesarstwie Rzymskim. Cesarz Marek Aureliusz pragnie mianować swym następcą generała Maximusa. Bohater, bijąc się z myślami, przyjmuje ostatnią prośbę. W międzyczasie syn Cesarza - Kommodus, dowiadując się o decyzji ojca, postanawia zabić rywala oraz jego rodzinę. Spełnia część swojego podstępu, gdyż Maximusowi udaje się ujść z życiem. Generał, zrezygnowany po stracie najbliższych, staje się niewolnikiem, by stać się niezwyciężonym, uwielbianym przez tłum, gladiatorem. Wola walki podsyca w nim chęć zemsty. Właśnie dlatego jedzie na Igrzyska do Rzymu.

Wydawać by się mogło, że scenariusz jest banalny i opowiada kolejną płytką historię o miłości, zemście, walce i wielkich bohaterach. Poniekąd można się z tym zgodzić, aczkolwiek sądzę, że trzeba zwrócić uwagę na sposób opowiedzianej historii.

Maximus, człowiek honoru i stawiający na pierwszym miejscu miłość do swojej rodziny, prawie przez cały film jest zawieszony między dwoma światami. Tym rzeczywistym, gdzie musi spełnić ostatnią wolę Marka Aureliusza oraz pomścić rodzinę. I tym sennym, zwanym Elizjum, gdzie widzi czekających na niego żonę i syna. Scott doskonale przedstawił różnicę między nimi. Skąpane w słońcu pola pszenicy lub drewniana, w kolorach błękitu, brama Elizjum. Oraz świat realny - brutalny, ociekający krwią, potem, pełen piasku, brudu i pragnienia zemsty.
Russell Crowe z pewnością dostał zasłużenie Oscara, choć osobiście o wiele bardziej podobała mi się rola, nominowanego do tejże nagrody, Joaquina Phoenixa. Sądzę, że miał na pewno więcej do zaprezentowania. Ponadto jego rola była bardziej złożona, wymagająca od roli Crowe'a. Grając niezrównoważonego, zawiedzionego, niedojrzałego człowieka doskonale przedstawił swą niepoczytalność. Ukazał huśtawki emocjonalne związane z miłością do ojca i swojej siostry, która według niego została nieodwzajemniona. Scena, w której zabija Cezara, aż ściska za gardło, kiedy Kommodus wyjąc z bólu, dusi ojca, by móc zająć jego miejsce. Również wydając wyrok na Lucillę i jej syna, widzimy jak bije się z własnymi uczuciami, zgryzotą i niemalże rozpaczą. Tak czy inaczej jest gotowy na wszystko, by tylko osiągnąć cel, jaki sobie wyznaczył. Działa pod wpływem ogromnych emocji. Świetnie zagrał czarny charakter, by następnie zagrać "jasną" postać w "Znakach" czy "OsadzieCenię aktorów, którzy nie dają się zaszufladkować.



Na uwagę na pewno zasługują sceny bitew. Akcja rozgrywa się w niezwykle szybkim tempie, iż widz nie jest w stanie wszystkiego zarejestrować. Trzymałam się kurczowo fotela, kiedy przed oczami przylatywała mi krew, szczątki ludzkiego ciała, pył i prędkość zadawanych ciosów. Całość wypełniają niesamowite efekty specjalne (chociażby potężne Coloseum). Każdą minutę filmu odczuwa się każdym zmysłem.

Co więcej, wspaniała muzyka. Ogromnie ubolewałam, kiedy Hans Zimmer nie dostał Oscara. Sceny batalistyczne podgrzewają bębny i dramatyzm orkiestry. Sceny spokojne delikatny i niesamowity głos Lisy Gerrard. Tutaj kolejny plus dla Scotta, że zatrudnia do niemal każdego swego filmu tak genialnego kompozytora. Coś pięknego.

Choć "Gladiator" jest pełen błędów (ale kto ich nie popełnia?), jest niewątpliwie godny obejrzenia. Jednak należy do niego podejść z pewną rezerwą, gdyż wydarzenia historyczne mogą mijać się z prawdą. Jest to pewien rodzaj przygody. Przygody, która została opowiedziana w wyjątkowy sposób, ustawiając na tym samym poziomie technikę, fabułę oraz grę aktorską.

Moja ocena:
9
No.
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje