Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Po co ci ten koń, kobieto?

Najnowsza komedia Juliusza Machulskiego rozczarowuje. Tym razem odniesienie do okresu późnego PRL-u ma na celu, nie tyle ośmieszenie systemu (byłoby to z pewnością nie na miejscu kopać leżącego), co pokazanie narodzin innego światopoglądu, zastanawiająco równie niebezpiecznego jak komunizm. Komediowa zamiana miejsc perfidnie kpi sobie z widza, który zastanawia się, o co tak naprawdę chodzi z koniem w tytule?

Otóż poprzez zmyślną metaforę twórca "Kingsajzu" portretuje początki polskiego feminizmu, z całą jego buńczuczną postawą "antyGłówna bohaterka, grana przez Ilonę Ostrowską, irytuje swoim sposobem bycia. Jej pewność siebie epatuje egoizmem, a energia, która ją rozpiera, zakrawa na ADHD. Niespodziewane przeniesienie się w czasie pozwala jej na sadomasochistyczną krucjatę, usprawiedliwioną co prawda, schematem fabularnym komedii romantycznej. Zosia w roku 1987 pozornie burzy klasyczny patriarchalny układ (niemały  tym wkład jej wyzwolonej babci), faktycznie jednak uosabia zasadę "cel uświęca środkiW swoim paralitycznym uniesieniu zapomina jednak o jednej ważnej "rzeczy" – po wniesieniu pozwu rozwodowego, uzmysławia sobie, że nie poczęła jeszcze swojej przyszłej córki Florki (idealne imię dla młodocianej feministki). I to nie stanowi większego problemu, wspomniany egoizm bierze górę, a stres i obrzydzenie pokona butelka czystej.



Machulski pod płaszczykiem hurraoptymistycznej komedii o miłości kreśli gorzki portret polskiej feministki. Jest rok 2000, Zosia kończy czterdzieści lat i żałuje, że nie poznała swojego obecnego męża wcześniej. Jak przystało na wyzwoloną kobietę w średnim wieku, z jednym dzieckiem z poprzedniego związku, wolny czas spędza z koleżankami w stołecznych barach sushi. O dziwo, damskie rozmowy o mężczyznach okazują się jedynie paplaniną, z której nic nie wynika. Boli niemożność zmiany. A taka pojawia się niespodziewanie podyktowana, jakże nieoczekiwanie milenijną pluskwą, w którą ponadto Zosia szczerze powątpiewa. Poza irracjonalnością przeniesienia w czasie dziwi zachowanie głównej bohaterki, która z premedytacją rozpoczyna przebudowę nie tylko swojego życia, ale także życia swoich koleżanek. Niestety cała gorycz dotyczy właśnie niemożliwości podobnego zabiegu. Nie da się cofnąć czasu, a za błędy srogo się płaci. Nikt nie wróci dwunastu lat u boku męża którego się nie kocha.
 
Kto więc wypada gorzej na podstawieniu tytułowego konia? Z całą pewnością nie pierwszy mąż Zosi, warszawski cwaniak i bumelant. Jego podstęp(y), jego skoki w bok wynikają bowiem z czystego prostactwa, aniżeli misternego planu. Oszustwa, których się dopuszczał nie stawiają go w jasnym świetle jednak prawdziwą intrygantką jest w filmie główna bohaterka. Niestety kobieta wpada we własną sieć i tak naprawdę staje się ofiarą własnej głupoty.

Nie brakuje w nowej komedii Juliusza Machulskiego niedopracowań, dziur w scenariuszu i tandetnej zgrywy, toteż poziomem żartu nie odbiega ona zbytnio od masowej polskiej produkcji komediowej nastawionej na szybki zysk. Nie zachwyca kreacja Szaflarskiej czy Więckiewicza. Razi ubóstwo, z jakim reżyser oddaje realia epoki. Wymyślne fryzury, meblościanki i kiczowate prywatki przypominają raczej żałosny bal karnawałowy z przewodnim motywem "lata 80.Brawa należą się jedynie reżyserowi za wymyślny fortel, dzięki któremu udało mu się zgromadzić tak pokaźną liczbę widzów (154 751 osób w pierwszym weekendzie po premierze). Ale czy ktoś zrozumiał, ile tak naprawdę waży koń trojański?


Moja ocena:
3
. . . DREAM AS IF YOU'LL LIVE FOREVER, LIVE AS IF YOU'LL DIE TODAY . . .
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje