Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Daleko do domu

"Lion" to film o poszukiwaniu własnej tożsamości oraz miłości, która nigdy nie wygasa. Może i brzmi to banalnie, ale dawno już żaden obraz nie wywołał u mnie tylu wzruszeń. Film otwiera kolaż krajobrazów Indii, miejsc w których główny bohater - Saroo, spędził swoje dzieciństwo i które na trwałe zapisały się w jego sercu oraz pamięci. Na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności chłopiec przejeżdża pociągiem kilka tysięcy kilometrów, trafiając z małej wioski w centrum kraju do Kalkuty. Nie znający języka, własnego nazwiska ani pochodzenia Saroo trafia na ulicę, a stamtąd do instytucji pomagającej zagubionym dzieciom. Nieskuteczne próby ustalenia miejsca zamieszkania chłopca oraz odnalezienia jego matki doprowadzają do decyzji o oddaniu go do adopcji małżeństwu z Australii. Gdy kilkanaście lat później młody, pogodny mężczyzna opuszcza dom rodzinny, by rozpocząć studia i usamodzielnić się, swoją przeszłość traktuje jak rozdział zamknięty. Kilka impulsów sprawia jednak, że zabliźnione rany zaczynają się otwierać, a początkowo sceptyczny Saroo zaczyna z coraz większym zaangażowaniem poszukiwać swojego domu oraz biologicznej rodziny.

 

W filmie bazującym w głównej mierze na emocjach bohaterów do osiągnięcia sukcesu niezbędne jest ich celne obsadzenie, a w "Lionie" zespół aktorski prezentuje się wyśmienicie. Reżyser nie bał się podjąć ryzyka, nakładając odpowiedzialność za jakość pierwszej części filmu na barki młodziutkiego Sunny'ego Pawara, któremu powierzono rolę małego Saroo. Bohaterowi w wieku dziecięcym poświęcone zostało zaskakująco dużo ekranowego czasu, jednak chłopiec wykorzystuje każdą daną mu minutę, swoim urokiem osobistym i naturalnym talentem od razu zaskarbiając sympatię widza. Gwiazdy, których nazwiska promowały film na plakatach, pojawiają się na ekranie dopiero w drugiej połowie seansu, ale mają dość czasu, żeby zaprezentować swoje wysokie umiejętności. Odstraszająca w pierwszym momencie tragiczną fryzurą i nieszczególnie naturalnym uśmiechem Nicole Kidman zalicza wspaniały występ, pokazując prawdziwą aktorską klasę. W jej ustach brzmią dobrze nawet największe banały, czym ratuje jedną niezwykle ważną, a tragicznie napisaną, scenę rozmowy matki z synem. Pochwały należą się także wspierającemu ją w roli współmałżonka Davidowi Wenhamowi oraz Rooney Marze, która potrafiła nadać charakteru i wyrazistości przezroczystej w gruncie rzeczy postaci. Przejmujący od Sunny'ego Pawara rolę głównego bohatera Dev Patel potwierdza, że doskonale wychodzi mu dzielenie się postacią z młodszymi kolegami, co wcześniej świetnie sprawdziło się w "SlumdoguOd tego czasu aktor popracował nie tylko nad aktorskim warsztatem, ale również sylwetką i chociaż w przypadku tej roli nie było to konieczne, trzeba mu oddać, że efekty są imponujące. Patel świetnie sportretował bohatera tłumiącego swoje emocje, które z czasem przestaje kontrolować.

Przekonująco przedstawia proces przemiany zawsze uśmiechniętego luzaka, który stopniowo zamyka się w sobie i izoluje od przyjaciół oraz rodziny, nie chcąc dzielić z nimi swojego smutku i narastającego rozczarowania. Przesiąknięty tęsknotą za prawdziwym domem odgradza się od świata, rodząc niechęć, a nawet pogardę do społeczeństwa, w którym żyje oraz otaczającego go dobrobytu, o którym w jego rodzinnych stronach nikt nie mógł nawet marzyć.



Mimo świetnej kreacji Patela można odczuć lekki przesyt scen z głównym bohaterem przeszukującym internet, włóczącym się beznamiętnie po plaży, czy wspominającym z wymalowanym na twarzy żalem swoje dzieciństwo. Podobny zarzut można postawić pierwszej części filmu (o młodym Saroo), która powinna zostać nieco skondensowana. Seans w żadnym momencie się nie dłuży, jednak na skutek skupienia całej uwagi na głównym bohaterze pozostałe postacie zostały dość mocno zmarginalizowane, co jest o tyle bolesne, że relacje Saroo z przyszywanym bratem, matką czy dziewczyną są naprawdę interesujące, dlatego potraktowanie ich tak powierzchownie może być dla widza rozczarowujące. Z jednej strony dobrze świadczy o twórcach fakt, że po ponad dwugodzinnym seansie wciąż pozostaje uczucie niedosytu, jednak wydaje się, że warto było położyć silniejszy akcent na postacie drugoplanowe.

   

W warstwie technicznej film prezentuje się bardzo dobrze. Wyróżnić warto przede wszystkim nastrojową i podkreślającą klimat muzykę oraz malownicze zdjęcia. Nie do końca zadowalający jest montaż, na co wpływ ma zbyt wiele wplecionych retrospekcji w drugiej części filmu. Być może taki był zamysł reżysera, jednak tego typu sklejek jest po prostu za dużo.

Wszystkie te drobne niedoskonałości są jednak w pełni rekompensowane przez ładunek emocji zawarty w filmie. Historia chwyta za serce i wciąga od początku do samego finału, a losy bohatera ani przez moment nie stają się dla widza obojętne. Nie pozostaje więc nic innego, jak zaopatrzyć się w bagaż chusteczek i za namową polskich tłumaczy ruszyć z lwem w "drogę do domuNaprawdę warto mu w tej podróży towarzyszyć. 

6
"Fantasies have to be unrealistic because the moment, the second that you get what you seek, you don't, you can't want it anymore”. Pasjonat kina w każdej postaci. W swoich ocenach krytyczny i... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje