Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Czyżby Włosi o tym nie wiedzieli?

W informacjach o filmie jednej z sieci multipleksów określono ten film jako: "komedia, dramatPoszedłem więc do kina, sądząc że obejrzę dobrą, włoską komedię. Mam nieśmiałą, może ekscentryczną sugestię, żeby autorzy tych informacji najpierw obejrzeli to, o czym piszą. Chociaż z drugiej strony trudno określić gatunek, z jakim mamy do czynienia.  Przez jakiś pierwszy kwadrans myślałem, że trafiłem na seans soft-porno, ale reżyser i scenarzysta zarazem – Paolo Sorrentino okazał się ambitniejszy i przeszedł do groteski, by potem poprzez niezamierzoną parodię thrillera politycznego i dramatu psychologicznego dojść do dramatu z elementami mistycznymi. W napisach początkowych autorzy zarzekają się, że niektóre postacie filmu mają pierwowzory w rzeczywistości, ale wydarzeń i pozostałych osób nie należy utożsamiać z rzeczywistymi… Miał to być jednak chyba paszkwil na Berlusconiego, albo na całą włoską elitę polityczną. W sumie jest to długie, nudne i ciężko strawne i absolutnie nieśmieszne.


Zamierzeniem twórców było pokazanie kiczu, jaki tworzy i w jakim żyje klasa polityczna Włoch i jej klientela. I dobrze ten kicz pokazują, tu bez ironii, Stefania Cella – scenograf i Luca Bigazzi – zdjęcia. Mamy włoskie krajobrazy, urządzone z przepychem wnętrza, nowoczesne wille z basenami i nie widzimy piękna Włoch. Widz ma odczucie, że to piękno zostało wulgarnie zakłócone przez jakichś troglodytów, właśnie przez tytułowych "Onych 
 
Nie mogę przemilczeć, że na licznych zbliżeniach maska Silvio Berlusconiego wychodzi rażąco tandetnie.




Aktorzy nie mają tutaj dużo do pokazania, za wyjątkiem dwóch postaci: Sergio Morry – alfonsa dążącego za wszelką cenę do zdobycia pieniędzy lub stanowiska, którego bardzo przekonująco gra Riccardo Scamarcio oraz Silvio Berlusconiego, w którego postać wciela się Toni Servillo. Aktor miał trudne zadanie i nie napiszę, że odniósł sukces. Pozostali, w tym przepiękna Kasia Smutniak, po prostu są tłem dla wymienionej wcześniej dwójki.  


Sergio i Silvio nie są postaciami antagonistycznymi. Najpierw przedstawiony jest świat Sergia Morry, który za cenę dostarczenia wagonu dziwek (28 sztuk to mało) na imprezę organizowaną przez Silvio chce zdobyć albo intratny kontrakt rządowy, albo posadę europosła. Potem ciężar akcji przesuwa się do świata Berlusconiego, do którego Sergio chce wejść – świata blichtru, pozorów, korupcji, oszustwa na najwyższych szczeblach władzy. I jest jeszcze jedna część filmu. W obliczu katastrofy naturalnej  Silvio musi stanąć naprzeciwko "LuduTego "Ludu" Silvio nie zna, ale dzięki swojemu zmysłowi politycznemu, wychodzi z konfrontacji z twarzą. "Ludu" nie zna też reżyser-scenarzysta, niewątpliwie bliżej mu do środowisk przedstawionych  wcześniej. Dlatego ta sekwencja jest schematyczna i absolutnie nieprzekonywująca, z czego twórca chyba zdał sobie sprawę, bo od realizmu ucieka w "mistycyzm symbolicznyCzego chce lud, dowiadujemy się, że skandowanego zza ekranu okrzyku tłumu. Oj! Niepoprawne to politycznie. Czyżby poczucie nowego wiatru historii?

Autorzy przez bite dwie i pół godziny łopatologicznie, bo finezji w tym żadnej, wkładają do głowy widzowi, że świat polityki jest oderwany od rzeczywistości, przy czym nie wiedzą, jaka jest ta rzeczywistość. Że polityków bez wyjątku interesuje tylko kasa, władza i seks. Jak się ma kasę, to można kupić władzę, jak się ma władzę, to można zalegalizować każdą kasę, a i seks można przy okazji kupić. Tylko czy Włosi o tym dotąd nie wiedzieli?

Moja ocena:
1
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje