Recenzja filmu

Rekiny w Sekwanie (2024)
Xavier Gens
Bérénice Bejo
Nassim Lyes

Kolorowanka

Miejscami jest pomysłowo, krwawo i absurdalnie. Fani starego Gensa mogą się niemal poczuć jak w czasach "Kanibali" czy "Bunkru". Chwilę potem włącza się tryb poważnego kina i czar pryska. Nagle
Kolorowanka
Część z Was zapewne kojarzy książeczki dla dzieci do rysowania i kolorowania. Każda strona zawierała serię ponumerowanych kropek. Należało je połączyć zgodnie z kolejnością, co ujawniało szkic rysunku. Teraz wystarczyło go pokolorować i obrazek był gotowy. "Rekiny w Sekwanie" są filmowym odpowiednikiem takiej książeczki. Wymagania platformy Netflix to kropki, a reżyser Xavier Gens po prostu połączył je w całość i pokolorował z wykorzystaniem ekipy filmowej oraz aktorów.



Bardzo szybko staje się boleśnie jasne, że Gens i Yannick Dahan przygotowali scenariusz według wytycznych mitycznego algorytmu Netfliksa. Zaczyna się więc od wprowadzenia Ważnego Tematu, który jest wykorzystany wyłącznie jako pretekst dla całej historii. W tym przypadku jest to kryzys ekologiczny. Netflix upiekł tu dwie pieczenie na jednym ogniu. Niszczenie środowiska to sprawdzona klisza kina katastroficznego. Dodatkowo przemawia do zatroskanego pokolenia Z, które na TikToku wyraża swoje przerażenie stanem Ziemi, równocześnie ignorując fakt, że korzystanie z apki jest możliwe wyłącznie dzięki niszczeniu środowiska w celu zdobycia rzadkich metali niezbędnych do konstrukcji elektroniki telefonów komórkowych.

Zaraz potem podkreślone zostaje, że dwie z bohaterek stanowią parę. Ich pocałunek jest de facto jedyną wyraźnie zaprezentowaną formą bliskości pomiędzy jakimikolwiek postaciami filmu. Czy pocałunek ten ma jakiekolwiek znaczenie dla filmu? Czy pogłębia portret psychologiczny bohaterek lub dodaje kolejnego wymiary ich relacji? Oczywiście, że nie. Twórcy po pokazaniu, że dziewczyny są parą, beztrosko ignorują ten fakt, zamiast tego budując konflikt na idei lojalności.



Rzecz jasna obowiązek realizacji przesłania zgodnego z polityką algorytmu nie przeszkadzałby tak bardzo, gdyby reżyser był w stanie opowiedzieć historię w zabawny, ekscytujących lub pomysłowy sposób. Niestety Xavier Gens najwyraźniej przeżywał w czasie pracy nad filmem kryzys egzystencjalny i nie potrafił zdecydować się czy woli głupiutkie kino campowe, czy też poważny dramat mający obudzić ludzkie sumienia. W efekcie "Rekiny w Sekwanie" cierpią na rozdwojenie jaźni. Miejscami jest pomysłowo, krwawo i absurdalnie. Fani starego Gensa mogą się niemal poczuć jak w czasach "Kanibali" czy "Bunkru". Chwilę potem włącza się tryb poważnego kina i czar pryska. Nagle zamiast lekkiego i ekstrawaganckiego survivalu film zmienia się w prowadzoną bardzo ciężką ręką krytykę władz Paryża. Najlepiej widać to w przypadku roli Anne Marivin, która maksymalnie przejaskrawia rzeczywistą mer Paryża. Anne Hidalgo przez ostatnie lata prowadziła zakrojoną na szeroką skalę kampanię mającą na celu zmianę Sekwany ze ścieku w rzekę zdatną do pływania w niej. Jej działania doprowadziły do jednego z najbardziej pomysłowych protestów w historii Francji, odbywającego się pod hasłem "Je Chie Dans La Seine" (sprawdźcie w translatorze, zapewniam, że warto).

Ten brak odwagi reżysera w zadeklarowaniu artystycznej wizji i konsekwentnym podążaniu za nią zmienia "Rekiny w Sekwanie" w produkt filmopodobny o ograniczonej przydatności do konsumpcji. Jasne, nie zatrujecie się nim, ale też niczego z seansu nie wyniesiecie. Niewiele w nim zabawy i jeszcze mniej rzeczywistej refleksji nad aktualnym stanem świata i Francji.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones