Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

"Now - bring me that horizon..."

Są takie profesje, które niezależnie od tego, co tak naprawdę się robi, są po prostu częścią człowieka. To chyba o to chodzi w tym filmie.

Jako miłośniczka wszelkiej maści filmów kostiumowych muszę przyznać, że wybierałam się na film z niemałymi wątpliwościami. Fakt, obecność Johnny'ego Deppa w składzie obsady zwykle gwarantuje profesjonalny charakter obrazu, jednak tym razem mamy do czynienia z produkcją komercyjną. Nasuwa się od razu pytanie: czy twórcy aby nie przesadzili z patetyzmem? Czy to nie kolejny hollywoodzki filmik przygodowy średniej klasy? Nic bardziej błędnego!

Małą Elizabeth fascynują piraci. Pewnego razu, podczas rejsu wraz z ojcem-gubernatorem, dziewczynka spostrzega za burtą chłopca. Mały zostaje ocalony przez załogę, Liz natomiast dostaje za zadanie opiekować się chłopakiem, który przedstawia się jako Will Turner. Przy okazji na szyi rozbitka odkrywa tajemniczy medalion ze złowieszczym wizerunkiem trupiej czaszki i, nie chcąc, by wzięto go za pirata, chowa medalion w swoim pokoju.



Kilkanaście lat po wydarzeniu oglądamy Elizabeth (Keira Knightley) i Willa (Orlando Bloom) jako dwójkę młodych, pięknych ludzi, którzy bez wątpienia nie są sobie obojętni. I tak oto wiodą spokojny, niezmącony poważniejszymi wydarzeniami żywot aż do momentu, gdy do osady przybywa znany z licznych rozbojów pirat, Jack Sparrow (Johnny Depp). Sparrow marzy o odnalezieniu i przejęciu sterów okrytego złą sławą okrętu "Czarna Perła", o którym krążą mroczne opowieści. Gdy "Czarna Perła" przybija do brzegów miasteczka, ludność ogarnia panika. Elizabeth zostaje uprowadzona na statek, a Will robi wszystko, co może, by jej pomoc, nie wie jednak, w czyje ręce wpadła jego ukochana.

Tak naprawdę akcja filmu rozpoczyna się wraz z przybyciem "Czarnej Perły" i choć to bardzo dobry obraz w stylu "płaszcza i szpady", sceny walki nie są tu najważniejsze, niewątpliwie są jednak nieźle zmontowane. Mamy tu doskonałe napięcie, w którym reżyser utrzymuje nas do samego końca, a także całkowicie nieoczekiwane zwroty akcji, jak w scenie konfrontacji Jacka z kapitanem Barbossa. Co mnie zaskoczyło najbardziej, filmowi nie brak elementów komediowych i jest to naprawdę dużym atutem, gdyż dzięki temu obraz nabiera ciekawszych kształtów. Niektóre z sentencji naprawdę mocno zapadają w pamięć, a każda scena z udziałem Jacka Sparrowa wywołuje uśmiech na twarzy lub (w przypadku osób, które wraz ze mną brały udział w projekcji) dzikie wybuchy śmiechu. I nic nie możemy na to poradzić, że czujemy wielką sympatię do Jacka, który jest piratem cokolwiek o dobrym sercu. Nie można również zaprzeczyć niesamowitym umiejętnościom aktorskim Johnny'ego Deppa, którego postać z lekka przyćmiewa pozostałe. Geoffrey Rush (Barbossa) już nie raz miał sposobność, aby pokazać, na co go stać i po raz kolejny utwierdza nas w przekonaniu, iż geniuszu to mu nie brakuje. Mimo iż Orlando Bloom nie wybija się szczególnie na pierwszy plan i większość wciąż pamięta go jako Legolasa z ekranizacji trylogii tolkienowskiej, jego wielbicielki z całą pewnością wyjdą z kina usatysfakcjonowane. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że obsada jest dobrana pięknie i nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Miłośnicy dobrej muzyki filmowej również nie będą rozczarowani, ścieżka dźwiękowa jest znakomicie dopasowana do obrazu. Jedyna moja uwaga krytyczna dotyczy zakończenia, które zbyt mocno zbliżone jest do typowej konwencji hollywoodzkiej.

A jednak... Koniec filmu pozostawił mi po sobie spore uczucie niedosytu. Co prawda w jednej z recenzji autor stwierdził, iż "Piraci z Karaibów" to film zbyt długi, ja jednak nie mogę się zgodzić. Tak bardzo chciałam zobaczyć ciąg dalszy losów naszych bohaterów - że aż smutno było mi wyjść z sali...


6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje