Recenzja filmu
Ku Klux Klan XXI wieku
Warto wspomnieć o dwojakiej strukturze filmu. Coraz częstszy zabieg w dzisiejszych thrillerach został tutaj tak umiejętnie zrealizowany, że nawet nie zauważyłem, który moment był kluczowy dla zmiany klimatu. Dzięki temu ponad połowa filmu podąża gładkim tokiem wydarzeń wciągając nas w coraz bardziej mroczne tony. W ten sposób leniwy początek dość szybko przechodzi w narastający niepokój, który w końcowym momencie tworzy apogeum w postaci jawnej rzezi na ekranie, jednak nie tak nachalnej, aby widz zaczął się wzdrygać ze zniesmaczenia. Nie jest to żaden odkrywczy zabieg, został po prostu dobrze poprowadzony, przez co nie czułem nudy. Do tego zastosowano takie zabiegi jak okazjonalne jump scare'y czy wprowadzenie postaci kolegi Chrisa - tak stereotypowej, że aż śmiesznej. Reżyser przekonuje do swojej dzieła także poprzez mocne oderwanie się od schematów. Nie mamy tutaj pseudo-filozoficznej pogadanki na "ważne" kwestie, nie mamy też niepotrzebnego wnikania we wnętrze człowieka, wszystko co widzimy podszyte jest widocznym nawiązaniem do rzeczywistości. Dzisiejsze horrory lubią zmierzać w mnogość przekazu przez co tracą na widowiskowości - tutaj tego nie uświadczymy. Na swój sposób film Peele'a można uznać za modernistyczny dreszczowiec. Pomaga w tym muzyka - spokojne ambienty przeplatane z klasycznymi brzmieniami wprowadzają grozę jak niegdyś robiły to utwory Pendereckiego w "LśnieniuMamy też mocno zarysowane postacie. W literaturze występuje coś takiego jak motyw maski - prawdziwy charakter danej osoby zakrywają przekłamane cechy. Antagoniści od samego początku sprawiają wrażenie upodlonych manipulatorów, jednak do końca nie byłem pewien jak złe są ich zamiary. Ostatnia zmiana tonu filmu następuje na samym końcu. Muszę przyznać, dawno nie byłem tak dziko usatysfakcjonowany po seansie.
Moja ocena:
9
Udostępnij: