Pewnie jest już taki temat ale nie chce mi się grzebać w tematach ;)
Scena z odcinka 11,w sumie to mam 2 ulubione :) 1 która zdecydowanie bardziej mi się podoba to ta w której Hanna wyobraża sobie szczęśliwą przyszłość z Cleyem,idą szczęśliwi przez korytarz,każdy się na nich patrzy,Clay cudownie się uśmiecha :) a 2 to ich miłosne uniesienie,pomijając końcówkę...moim zdaniem Clay nie zawinił i nie powinien się obwiniać że wyszedł,każdy by tak zrobił przecież.
A piosenka to Hamilton Leithauser + Rostam - A 1000 Times cudowna <3
Właśnie piosenki słucham,jest super,moje klimaty,jak ja mogłam wcześniej na nią uwagi nie zwrócić ?!
Co pomyślę o scence z tego serialu to przewija mi się samobójstwo Hannah :(
Generalnie tak jak i Tobie momenty Claya z Hannah miło się oglądało.
A mogło, w książce wspomniano tylko o garści tabletek, bez jakiegoś większego wnikania jak to przeżyła. Ekranizacja, pod względem wywierania emocji, 10/10.