Szkoda, że znałem historię Hanssena przed obejrzeniem filmu. Wrażenia byłyby jeszcze lepsze, gdyż psychologiczna gra między agentami jest bardzo dobrze prowadzona i nie można byłoby mieć pewności o winie Hanssena. Film jest jednak na faktach i sami twórcy odbierają możliwość zgadywania czy Hanssen jest szpiegiem. W pierwszej scenie ukazana jest autentyczna wypowiedź John'a Ashcroft'a (byłego chyba już) prokuratora generalnego US.
Także Ci, którzy nie znają historii, od razu poznają finał.

Fantastyczna kreacja Chris'a Cooper'a jako odtwórcy głównej roli. Czy szykuje się nominacja do oskara?... Ryan Phillippe też przekonujący.

Akcja filmu rozgrywa się nie w terenie, lecz w biurze. Koncentruje się na postaciach. Nie ma co liczyć na szybkie pościgi czy strzelaniny, co dla wielu osób może być nużące. Ale to przecież nie był 007 ;) Według mnie napięcie jest jednak umiejętnie budowane i nie nudziłem się ani chwili.
Bardzo wiernie odtworzono wiele faktów, choć kilku wątków z życia Hanssena zabrakło.

Film stawiam na równi z "Good Shepherd".