film dobrze nakrecony w sensie trzyma do ostatniej chwili, i tez niezle zagrany, problemem filmu jest niestety pomysl rezysera na Gabite, w emocjach powiem ze w ostatniej scenie nasza Gabita powinna wyjac i zjesc swoj wlasny maly mozdzek, nic by chyba na tym nie stracila, chodzi o to ze albo sie robi film o problemie aborcji w czasach komunizmu albo o niedorozwoju intelektualnym, wymieszanie tych dwoch sfer psuje film, nie wnikam bo ludzie maja prawo byc tacy lub inni, jednak rezyser wyraznie przesadzil, a co do aborcji to oczywiscie sprawa swiatopogladu, moim zdaniem stawamy kota na glowie uznajac ze to ciaza jest problemem a nie ludzki strach, niedojrzalosc, wygodnictwo, ludzie powinni uczyc sie mierzyc z tym co przynosi zycie a nie uciekac od wyzwan, czy taka Gabita np powinna usunac ciaze ze wzgledu na swoja niezaradnosc, a moze wlasnie dziecko nauczyloby ja odpowiedzialnosci, to tyle w temacie
Kinomani nauczyli się od Amerykanów, że film MUSI mieć przesłanie. Zauważ, że ten zastał nakręcony w charakterze obserwującego, nie chciał wydawać sądów, lecz przyglądać się życiu bohaterek i stanom emocjonalnym, decyzjom. Nie dowiemy się, dlaczego dziewczyna pragnie usunąć ciążę. Oglądamy wyłącznie jej zachowanie, które może nas na to naprowadzać, lecz nie da jednoznacznej odpowiedzi.
W takiej konwencji, jaką obrał reżyser, karygodne byłoby narzucanie swojego zdania, czyli przesłania. Dostaliśmy jakby sfilmowany urywek życia dwóch bohaterek. Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie to drugie.
Brak sugestii, oceny, wywołuje w nas sprzeczne emocje, tak odmienne od tych, z którymi spotykamy się na co dzień poprzez ekran. Dlatego rozwinęła się dyskusja, sprawiło, że protestujesz. Film osiągnął swój cel.
Przesłanie pozostaje indywidualną sprawą każdego widza i to jest OK
Ale czy OK film , albo nawet dobry to nie za mało na złotą palmę?