Ten monolog daje dużo do myślenia. Pokazuje że ostatecznie wartość czegokolwiek jest równa zero, a nawet gorzej, bo znika zupełnie.
Wiem, ze temat zalozony dawno, ale musze sie odniesc. Dla mnie ten monolog byl totalna bzdura, bo budujemy swoje zycia i zostawiamy cos po sobie dla osob, ktore zyja teraz i beda zyc niedlugo, a nie za milion lat. Mam gdzies to, czy za milion lat ktos o mnie pomysli. Za to bedzie mi milo, jesli moje teksty ludzie beda czytac teraz, gdy jeszcze zyje, ew. na paredziesiat lat po smierci.