Znam historie, jaram się tymi czasami etc. ale jakoś nic mnie w nim nie porwało. Ani sama akcja "ataku" Nike na Jordana nie była porywająca, ani sam proces projektowania buta, który w zasadzie nie został w filmie pokazany. Matt i Ben pograli na luzaku, tak jak we wszystkich tego typu historiach, brak Jordana w całej historii, ani wzmianki o strasznym końcu jego ojca w napisach końcowych (chociaż nie ma to dla fabuły filmu znaczenia).
Można zobaczyć i się nie przemęczyć, ale jakoś super emocjonujące to to nie jest. Ani to film sportowy, ani korporacyjny