PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611322}
6,8 144 224
oceny
6,8 10 1 144224
6,2 38
ocen krytyków
American Hustle
powrót do forum filmu American Hustle

Nie ma nic złego w byciu Paco Hernandezem. Wręcz przeciwnie. To może być, i zapewne jest
bardzo porządny fajny gościu. Tylko, że mieliśmy poznać szejka. I to jest największy problem
"American Hustle"

Kolejny raz mam ten sam kłopot z kolejnym filmem O'Russella. Facet jest dobrym scenarzystą,
ma ucho do dialogów i dryg do konstruowania bardzo prawdziwych i naturalnych, mimo ich
ostrego przerysowania, postaci. Jako reżyser ma świetną rękę do aktorów ale jednak efekt
finalny zawsze jakoś zgrzyta i zawodzi. Czuje się, że z tej historii (chociaż dobrej) można było
wyciągnąć więcej. Kolejny raz w pełni popieram nagrody za scenariusz dla tego pana i znów nie
pojmuję za co dostaje nominacje za reżyserię. Bo reżyserowanie filmu to coś o wiele bardziej
skomplikowanego techniczne niż (fakt, najważniejsze) samo prowadzenie aktorów. W tych,
często nie do wysłowienia, szczegółach tkwi diabeł, który kładzie dany film na łopatki.

No ale po kolei. Najpierw co mi się w "American Hustle" nie podoba.

A nie podoba mi się cała warstwa techniczna. Dziwaczny montaż. Kolorystyka zdjęć. Pokręcone
ujęcia skaczące po twarzach i włażące tym twarzom kamerą w nozdrza. Scenografia i kostiumy.
Dobra, jasne, to są lata siedemdziesiąte ale w innych filmach dziejących się w tych czasach nie
wszystko wygląda jakby było zrobione z brązowego plastiku udającego mahoń i żółtej plasteliny
udającej złoto. Popatrzcie nawet na Bradleya Coopera z plakatu powyżej na tej stronie. Jak ja to
zobaczyłem to byłem pewien, że "American Hustle" to film o jakichś baronach cygańskich z
Juesej. Ogólnie od strony wizualnej i technicznej był to dla mnie nieprzyjemny seans i ciężko mi
się na to patrzyło.

Sama koncepcja też nie do końca wypaliła. Za mało tu komedii by nazwać ten film komedią. Za
mało dramatu, żeby uznać to za dramat. Za mało kryminału i mafii by uważać "American Hustle"
za film sensacyjny. Biograficzny ten film też nie był bo przecież naprawdę wydarzyła się tylko część
tej historii. Takie misz-masze potrafią być świetne gdy wszystkie elementy zleją się w jedno, gdy
ze sobą nie konkurują. I na pewno na papierze tak było- historia napisana jest znakomicie. Tylko
potem jakoś tak się nie wyreżyserowało. Takie odniosłem wrażenie.

Plusy to na pewno scenariusz i aktorstwo. To jest świetna historia. O"Russell kolejny raz
pokazuje w czym jest znakomity. Tak jak w "Fighterze" i "Poradniku pozytywnego myślenia"
kolejny raz dostajemy całą galerię pokręconych, dziwacznych, mających swoje odchyły, zdrowo
porytych postaci, które jednocześnie są zwykłe i przeciętne do bólu. Woody Allen dawno dawno
temu potrafił zaludniać swoje filmy takimi przeciętnymi dziwakami. Obecnie o wiele lepiej i
ciekawiej robi to O'Russell. Relacje między nimi, wzajemne dogryzanie sobie, zdobywanie nad
sobą przewagi - to jest dużo bardziej fascynująca i zawiła historia niż główna oś fabuły, jaką są
prowokacje FBI wobec coraz to nowych przekupnych person. Polubiłem każdego z głównych
bohaterów tej historii.

Również dlatego, że wszyscy są bardzo dobrze zagrani. Głowna czwórka plus Renner jako
Carmine Polito są znakomici. Bardzo naturalni. Może się wydawać, że nie mają żadnych cudów
do zagrania ale jakże przyjemnie się na nich patrzy i słucha. Aktorsko ten film płynie płynnie jak
obłoczki po niebie w miłe majowe popołudnie. W tych rolach nie ma ani krzty spektakularności
ale naturalne to jest, że tylko bić brawo.To nie przypadek, że kolejny raz filmy O'Russela zbierają
nagrody za aktorstwo. Ten gość musi umieć współpracować z aktorami. wyrobił sobie swoją
sprawdzoną ekipę. Jest między nimi chemia, są dobrze napisane role. Efekt: nominacje do
nagród i jest za co nominować. Nawet Luis CK, który stand-uperem jest wybornym ale aktorem
zadnym, w "American Hustle" wypadł przyzwoicie. A w porównaniu do suchego drewna jakim był
u Allena w małej rólce w "Blue Jasmine" jest wręcz znakomity.

Szkoda, że poza koncertem na aktorach O'Russela nie mogę, nijak nie mogę nazwać choćby w
połowie tak dobrym reżyserem jakim jest scenarzystą. Zachwycam się poszczególnymi
postaciami, tym jak napisane są poszczególne sceny, błyskotliwością niektórych dialogów ale
"American hustle" tak jak dwa poprzednie jego filmy w ostatecznym rozrachunku, szwankuje.
Tryby maszyny są znakomicie zaprojektowane, materiały najwyższej jakości ale potem okazuje
się, że pomysłodawca maszynerii niezbyt umie ją na co dzień obsługiwać, między nienaoliwione
tryby wpycha się piach i efekt końcowy, chociaż bardzo dobry to jednak okazuje się sporo gorszy,
niż miał potencjał być.

To już trzeci raz Panie O'Russell!

Świetna recenzja. :)

sever

Zgadzam się.
A dla aktorstwa chętnie obejrzałabym to jeszcze raz.

ocenił(a) film na 7

Zgadzam się! Ja również nie rozumiem fenomenu Russella jeśli chodzi o fioła jaki mają na jego punkcie akademicy przyznający Oscary. Przecież zarówno "Poradnik..." jak i teraz "American Hustle" to są po prostu tylko fajne filmy. Nie rozumiem skąd te zachwyty i szafowanie nagrodami i nominacjami dla filmów, które są po prostu tylko "dobre" "na przyzwoitym poziomie" czy też "skrojone pod gusta Akademii"

użytkownik usunięty

I sam nie wiem dlaczego ja od lat uporczywie piszę jego nazwisko per O' Russel jak to jest po prostu Russell a O. to inicjał drugiego imienia.:/

ocenił(a) film na 6

Oceniłem "oczko" wyżej, ale generalnie się zgadzam. Film dobry, ale nie przesadzajmy.

ocenił(a) film na 8

"Dobra, jasne, to są lata siedemdziesiąte ale w innych filmach dziejących się w tych czasach nie
wszystko wygląda jakby było zrobione z brązowego plastiku udającego mahoń i żółtej plasteliny
udającej złoto."
A czy właśnie bohaterowie filmu nie udawali kogoś innego, nie byli czyjąś imitacją??? Poza tym już na wstępie jest mrugniecie okiem na przedstawione w filmie wydarzenia... że mogą iść w kierunku pastiszu i farsy z lekkim przerysowaniem choćby nawet w sensie ubioru i pstrokatej kolorystyki kadrów. I o ile w "Poradniku pozytywnego myślenia" akcenty komiczno-tragiczne trącały raz po raz pretensjonalnością tak w American Hustle uważam że były świetnie wyważone.
Z resztą... czyli plusami:) się zgadzam z Tobą.

ocenił(a) film na 5

Pozwoli iz Cie zacytuję :
"Cały film jest jak ten arabski szejk z intrygi. Niby bogaty, niby arabski, niby szejk. Ale tak naprawdę to Paco Hernandez, Meksykanin z San Jose w chuście na głowie.
Nie ma nic złego w byciu Paco Hernandezem. Wręcz przeciwnie. To może być, i zapewne jest bardzo porządny fajny gościu. Tylko, że mieliśmy poznać szejka. I to jest największy problem"American Hustle"

Wg mnie to kwintesencja filmu - chociaż muzyka i aktorstwo - to wielkie plusy tej produkcji - wg mnie.
Dzieki za recenzję, wg mni tafną bo mnie film też nie olśnił.

ocenił(a) film na 8

hahah, super intro do recenzji. Myślę, że trafiłeś w sedno. Mimo to oceniłem wyżej o 2 punkty, bo mi ten montaż nie przeszkadzał i chętnie wrócę do tego filmu, nawet żeby na te nozdrza popatrzeć. Fenomenu nie ma i tu się zgadzam. Bardzo dobra recenzja

ocenił(a) film na 8

Miałem się pomądrzyć po swojemu, ale odebrałeś mi ochotę. W szczególności zgadzam się z tym, iż akurat w tym filmie zanosiło się na coś spektakularnego, a skończyło się po prostu bardzo dobrze. Niemniej właśnie gra aktorska, stworzone postaci ciągną ten film i to skutecznie, naprawdę można było się delektować.

ocenił(a) film na 4

Zgadzam sie z recenzja, a moje rozczarowanie w stosunku do tego, czego oczekiwalam, spowodowalo, ze ocenilam nizej. Szkoda materialu, z ktorego mogl byc fantastyczny film.

mnie bardzo zaskoczył Renner - podczas seansu miałam takie myśli " Dlaczego Renner nie ma nominacji oskarowej za role drugoplanową ??? " no i ta jego fryzurka xD

użytkownik usunięty
iambigmoviefan

Fakt. Dla mnie Renner zasłużył na nominację w tej kategorii bardziej niż Bradley Cooper. Co nie znaczy, że Cooper zagrał źle. Wręcz przeciwnie. Odstawał tylko minimalnie ale jednak zagrał najmniej znakomicie z całej piątki głównych bohaterów.

To chyba jest to samo zjawisko co w przypadku "Django" - wszystko za rolę drugoplanową wykosił Waltz, który był tam świetny ale a) grał niemal to samo co w "Bękartach wojny", b) lepsi, acz nie jakoś znacznie, byli od niego i Samuel L. Jackson, i - zwłaszcza- Di Caprio. Ale ponieważ zazwyczaj w jednej kategorii aktorskiej różne nominacje otrzymuje jeden aktor z danego filmu to, przy w miarę wyrównanym poziomie w danym filmie, nominuje się tego najbardziej pierwszoplanowego z drugoplanowych. A Cooper miał w "AH" do zagrania więcej od Rennera, tak jak Waltz był na ekranie "Django" więcej od Leo.

To jest drugi taki przypadek w tym roku. W "Wilku z Wall Street" było to samo. Jonah Hill był tam naprawdę bardzo dobry ale Matthew McConaghuey (nigdy się nie nauczę pisać tego nazwiska!!:)) swoimi 5 minutami go zmiażdżył. Ale Hill przewija się przez cały film, więc to on dostał nominację. I myślę, że to było kluczowe. Nie miało znaczenia że Matthew dostał już nominację za rolę pierwszoplanową w tym roku za "Dallas buyers club" (parę Kate Winslet była w jednym roku nominowana i za pierwszo i drugoplanową rolę. Nawet chyba zgarnęła wtedy 2 Złote Globy.) ani to, że jest na ekranie przez 5 minut (Judy Dench dostała Oscara za 6 minut i 4 kwestie w "Zakochanym Szekspirze") ale właśnie to, że było o na ekranie o wiele mniej, W PORÓWNANIU z Hillem.

Swoją drogą myślę, że za jakieś 20 lat "Wilk" będzie pamiętany głównie za tę scenę w restauracji z Mattem i Leonardo Di Caprio, która na bank stanie się kultowa. A piszę o tym tutaj bo "WzWS" i "AH" rywalizowały o Złoty Glob za najlepszą komedię i wygrało "American Hustle", które dla mnie żadnej sceny mogącej być zapamiętaną na lata nie miało.

użytkownik usunięty

też mnie zdziwił brak nominacji dla Rennera, był świetny i nie powinni go pomijać. nie odstawał grą aktorką od wielkiej nominowanej czwórki, no ale kogoś musieli wykluczyć.

użytkownik usunięty
iambigmoviefan

Fakt. Dla mnie Renner zasłużył na nominację w tej kategorii bardziej niż Bradley Cooper. Co nie znaczy, że Cooper zagrał źle. Wręcz przeciwnie. Odstawał tylko minimalnie ale jednak zagrał najmniej znakomicie z całej piątki głównych bohaterów.

To chyba jest to samo zjawisko co w przypadku "Django" - wszystko za rolę drugoplanową wykosił Waltz, który był tam świetny ale a) grał niemal to samo co w "Bękartach wojny", b) lepsi, acz nie jakoś znacznie, byli od niego i Samuel L. Jackson, i - zwłaszcza- Di Caprio. Ale ponieważ zazwyczaj w jednej kategorii aktorskiej różne nominacje otrzymuje jeden aktor z danego filmu to, przy w miarę wyrównanym poziomie w danym filmie, nominuje się tego najbardziej pierwszoplanowego z drugoplanowych. A Cooper miał w "AH" do zagrania więcej od Rennera, tak jak Waltz był na ekranie "Django" więcej od Leo.

To jest drugi taki przypadek w tym roku. W "Wilku z Wall Street" było to samo. Jonah Hill był tam naprawdę bardzo dobry ale Matthew McConaghuey (nigdy się nie nauczę pisać tego nazwiska!!:)) swoimi 5 minutami go zmiażdżył. Ale Hill przewija się przez cały film, więc to on dostał nominację. I myślę, że to było kluczowe. Nie miało znaczenia że Matthew dostał już nominację za rolę pierwszoplanową w tym roku za "Dallas buyers club" (parę Kate Winslet była w jednym roku nominowana i za pierwszo i drugoplanową rolę. Nawet chyba zgarnęła wtedy 2 Złote Globy.) ani to, że jest na ekranie przez 5 minut (Judy Dench dostała Oscara za 6 minut i 4 kwestie w "Zakochanym Szekspirze") ale właśnie to, że było o na ekranie o wiele mniej, W PORÓWNANIU z Hillem.

Swoją drogą myślę, że za jakieś 20 lat "Wilk" będzie pamiętany głównie za tę scenę w restauracji z Mattem i Leonardo Di Caprio, która na bank stanie się kultowa. A piszę o tym tutaj bo "WzWS" i "AH" rywalizowały o Złoty Glob za najlepszą komedię i wygrało "American Hustle", które dla mnie żadnej sceny mogącej być zapamiętaną na lata nie miało.

Właśnie z AH jest taki problem ( a może atut ), że to aktorstwo przebiło całą resztę fabułę, montaż - który notabene mi się podobał , inny w pozytywnym sensie. Dawno nie spotkałam się z czymś takim że cały seans obchodziła mnie tylko gra 5 aktorów cała reszta to był dodatek.

Tak zgadzam się, że z całej 5 ( genialnej ) to Cooper dostałby 4+ w szkole a reszta 5 :)

Nie uważałam Renner'a za dobrego aktora wręcz żywiłam do niego niechęć nie pytaj dlaczego bo sama nie wiem xD, po AH zmieniłam zdanie o 180 stopni. Życzę mu więcej takich udanych ról . Jestem wciąż w szoku i pod wrażeniem.

Wilka jeszcze nie miałam okazji obejrzeć.

Niestety trzeba się przyzwyczaić, że oskary nie są miarodajne, czasami zdarza im się rok dobrych decyzji.

użytkownik usunięty
iambigmoviefan

A ja widzę, że nie mi się stereo włączyło. Na dwa posty jechałem!:D

No myślałam że podwójnie widzę xD to już był środek nocy :P

ocenił(a) film na 8

Mam identyczne uczucia co do tego pana. Świetna recenzja

użytkownik usunięty

Świetnie piszesz.
Ktoś na forum porównał AH do "ŻĄDŁA, tylko 50 lat później". Przy Żądle AH jest dla mnie zbyt .. hm..płaski.
Pozdrawiam

użytkownik usunięty

Btw.. wcale nie jesteś taki Wredny, Skubańcu..

użytkownik usunięty

Ej! Nie mów tak bo mi się robi autentycznie przykro!:)

użytkownik usunięty

Burzę Twoją tożsamość..? :))
Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 6

dawno nie czytałem tak konstruktywnej i interesującej wypowiedzi na filmwebie :D super, w pełni się zgadzam,

użytkownik usunięty

I tylko sam do siebie dopiszę, że nominacji 10, oscarów 0. I uważam, że jednak w pełni słusznie!

też podzielam. Świetnie grali, świetna muzyka ale czegoś brak. Chociaż podobała mi się ta plastelina i plastik ;) Film miał pokazać, że wszystko było fejkiem, a pod złotem kryje się zwykła plastelina.
Ja dałam 6/10. Bardzo podobała mi się gra aktorska, ale całość jako film... gdyby nie ci aktorzy, zapomniałabym o nim 5min po seansie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones