Fabularnie, gdyby z tego zrobić tak mroczny film jak Batman albo chociaż ten nieszczęsny Kapitan Ameryka, który też jest słaby, dałoby się to oglądać, a tak to... Miałem z dziewczyną wyjść z kina po serii żałosnych żartów, kiepskich rozwiązań i do bólu można przewidzieć co spadnie, jak to zrobi etc. bo wszystko co się dzieje na ekranie ma prowadzić do kolejnej puenty kolejnego superbohatera, która jest płytka jak kałuża, ale no przecież.. każdy czeka na pseudo-śmieszny, sarkastyczny żarcik Iron-Man'a (którego de facto lubię) i chociaż spodziewa się go przed seansem to i tak się pośmieje. Ja śmiałem się, ale z widzów w kinie. Z tego co wystarczy, aby zadowolić tłumy pchające się do kina. Później już tylko było mi ich żal, ale w końcu to ja zmarnowałem kasę- oni się widocznie dobrze bawili. Ja oczekuję od każdego filmu czegoś więcej, a jeśli jakiś film przypina sobie etykietę "Odmóżdżacz" to oczekuję tego, co widziałem np. w Mad Max'ie. Mnóstwa nieprzewidzianych rozwiązań rozwałki, odmienionej i podzielonej na części pierwsze przez Miller'a. Tutaj dostajesz to samo co w jedynce tylko to nie jest ani świeże, ani śmieszne, a już na pewno nie do obejrzenia bez bólu.
Nie pozdrawiam ludzi, których bawi ten film w sposób, w jaki zamierzał. To jest po prostu nabranie się na skok na kasę + pewien rodzaj naiwności i.. Szkoda gadać. Tylko zajarańce, którzy czepiają się, że ktoś napisze "agenci tarczy" a nie "S.H.I.E.L.D" i dzieciaki mogą się przy tym bawić. Przy reszcie społeczeństwa nie widzę powodów.