Rozśmieszył mnie argument że główny bohater był nijaki. Główny bohater miał byś przeciętnym człowiekiem jakich wielu , ani w pełni pozytywnym ani negatywnym. Może i zdradzał swoją żonę ale kochał bardzo swojego syna a typowi który mu ubliżał i który chciał go zabić , przebaczył. Tamten tchórz to wykorzystał i zrobił z niego kalekę.
Gdybym też był na miejscu tego człowieka który uczynił go kaleką również nie zawahałbym się przed strzałem. Ten człowiek zmarnował mu dzieciństwo.
Nie uważam, że Bullingdon był coś winny Barry'emu. Barry zniszczył jego rodzinę, przetrwonił fortunę, a sam młody lord był zmuszony przez tego karierowicza do opuszczenia rodowego gniazda i tułania się. W trakcie sceny, gdy Bullingdon "ubliża" Barry'emu, mówi wyłącznie prawdę, tyle, że niewygodną dla naszego bohatera. Barry nie miał mu wiele do wybaczenia, nie był jednak do końca łajdakiem i świadom był krzywdy jaka spotkała lorda, dlatego nie chciał go zabić. Ponadto przypuszczam, że sam straciwszy syna, zrozumiał, co to za ból i nie chciał skazywać na takie cierpienie powtórnie swojej żony.
Głównym atutem filmów Kubricka jest fakt, iż ukazuje on postacie które posiadają wiele zalet i wad, ich charakter często zmienia się pod wpływem wydarzeń i tego typu przypadków. Stanley jest mistrzem !
Akurat nie masz racji, bo Barry Lyndon to postać bardzo sztuczna. Nie wiadomo dlaczego staje się nagle zwykłym gnojem, którego widz całkowicie przestaje lubić. Współczujemy żonie i jej synowi, a tego dziada mamy dość. Kubrick przesadził, na siłę chciał pokazać człowieka z wadami. Dużo lepiej mu wyszła postać Alexa w Mech. Pomarańczy, ponieważ od początku poznajemy go jako zbira i chytrusa, którym nie przestaje być. Widz jest zdystansowany wobec Alexa, ale nie nienawidzi go. Dlaczego? Dlatego, że Alex fascynuje widzaswoją psychopatyczną naturą, swoją aspołecznością i totalnym brakiem empatii. Ta fascynacja równoważy pewną niechęć do tej postaci. Dzięki temu Kubrickowi udało się zachować pewną równowagę. Sorry, ale sztuka polega na wyważaniu, a nigdy przesadzaniu. Częściowo z tego powodu Barry Lyndon jest dużo gorszym filmem od Pomarańczy.
Zgadzam się z tym że Pomarańcza > Lyndon. Jednak postać Barry'ego pokazuje jak człowiek który zyskał dużo i powinien być szczęśliwy chce jeszcze więcej. Lyndon piął się w górę i był sympatyczną postacią do czasu końca pierwszej części filmu. W drugiej pokazany jest przykry los głównego bohatera z przyczyn tego że za wiele chce od życia i krzywdzi najbliższe mu osoby.
Były już takie filmy i to dużo lepsze: Obywatel Kane, Ojciec Chrzestny 2.
-Wściekły byk, choć później nakręcony, podobnie przedstawia głównego bohatera jako łajdaka, który pnie się, by upaść, ale ma cechy równoważące - ambicja, siła, agresja, ponadludzka wytrzymałość. Wściekły byk dzięki temu ciągle jest klasykiem i wielkim arcydziełem. Podobnie trochę Człowiek z blizną, choć to dużo gorszy film.
Chodzi jednak o to, że wszystkie te postacie od początku mają cechy pozytywne i negatywne, które się równoważą, no może nie do końca zawsze, ale jednak w dużej części. Barry Lyndon został sztucznie skonstruowany i jest dla mnie jak teatralna kukiełka, którą reżyser- demiurg pociąga jak chce. A przecież reżyser powinien być niewidoczny, historia, tak jak postać powinna dziać się "sama", stając się prawdziwą.
Jeśli chodzi o Wściekłego Byka to stawiam go wyżej od Barry Lyndona. Jednak dla mnie film Kubricka jest rewelacyjny z kilku powodów: wspaniałe zdjęcia, kostiumy , scenografia , muzyka oraz główny bohater który mimo wad i zalet jest dla mnie ciekawą postacią. Ale wiadomo, o gustach się nie dyskutuje :)