choć lata 90 nie były dla niego zbyt udane, to tu na powrót pokazuje dawną klasę. co prawda nie jest to coś na miarę "Profondo Rosso" czy nawet "Suspirii", ale w końcu trudno wymagać cudów. na pewno tysiąc razy lepsze od wyjątkowo nieudanej "Mother of tears". dają o sbie znać stałe mankamenty dzueł Włocha jak choćby kiepskie prowadzenie aktorów (jedynie von Sydow radzi sobie samoczynnie, co zresztą w żaden sposób nie dziwi) czy kiepskie dialogi, ale zamiast tego widz otrzymuje sporą dawkę napięcia i nieco charakterystycznego dla giallo Argento klimatu. mogłoby jedynie być nieco więcej gore, ale i tak to bardzo przyzwoita robota. na plus.