Chciałbym tylko zwrócić uwagę że obraz jaki nam zaserwował Inaritu jest na wskroś rzeczywisty, bez upiększeń, bez ckliwości. W tym filmie nie pachnie, nie koloryzuje się, nie prowadzi sztucznych dialogów. Spójna klamra otwiera i zamyka etap życia z jakim udało nam się zapoznać. Całe kunsztownie zbudowane tło (np.: przewijający się element morza i ryb) jest otoczką dla przedstawienia poruszającej historii. Czyżby życie faktycznie nie było takie łatwe ?
Oczywiście gdyby robiliby to amerykanie film obfitowałby w efekty specjalne, główni bohaterowie byliby jak z żurnala a ich błyskotliwe dialogi skrzyły by się humorem. Oczywiście widz zostałby potraktowany jak półgłówek któremu trzeba wszystko wytłumaczyć najprościej jak się da i to najlepiej kilkakrotnie.
Kiedyś i nasze kino podobnie wyglądało, lecz odkąd zaczęliśmy robić amerykańskie kalki, toniemy w zalewie romatyczno - głupkowatych komedii. Zdarzają się jeszcze niekiedy chlubne wyjątki ale one tylko potwierdzają regułę.
100% prawda nic dodać nic ująć, również się zgadzam, że od czasów Dekalogu i Trzech kolorów nic się w polskim kinie sensownego nie dzieje (ew jakieś przebłyski np. Pręgi) aha i jeśli ten film się podobał to polecam Vida secreta de las palabras Isabel Coixet. Hiszpańskie kino przeżywa prawdziwy renesans!